Zostaliśmy - wg PiS - zaatakowani przez rosyjskie służby specjalne. B. szef MON Antoni Macierewicz już raz ogłosił wojnę z Rosją, bo miała rzekomo zabić polskiego prezydenta. Państwo polskie na ten fakt nie zareagowało. Ogłoszenia o kolejnej wojnie są więc traktowane z dystansem [Dominika Wielowieyska].
Nietrudno jednak przypuścić co zrobią eurokraci. Znowu napiszą do naszych panikarzy, aby przestrzegali własnych przepisów. Wykluczy to obrót informacjami za pośrednictwem prywatnych adresów pocztowych. Są chyba strzeżone niewiele lepiej, niż powszechnie omawiane szczegóły anatomii przysłowiowej Maryny.
Tak to się jednak znaleźliśmy na tym samym poziomie co Stany. Je też atakują hakerzy. Również tam się podejrzewa mieszkańców szeroko rozumianej Federacji Rosyjskiej. W tej sytuacji nie możemy inaczej. Alarmujemy, mimo że minister Ziobro dopiero bada sytuację.
Nieprawdziwe też się okazuje potwierdzenie, że dobra zmiana nas wyprowadziła z europejskich i światowych salonów i ustawiła w przedsionku, holu czy gdzieś tam, gdzie się rozmawia z niezłomnymi i twardymi. Wszak borykamy się z problemami pierwszoligowców.
Alarmistycznym nastrojom nie uległa nasza piłkarska reprezentacja. W Sankt Petersburgu skopali wprawdzie zadanie, ale w Sewilli pokazali się dobrze. Entuzjazm kibiców nie pozostał bez nagrody.
Szkoda więc, że u nas polityką nie zajmują się fachowcy.
Komentarze
Pokaż komentarze (39)