Opozycja, we własnym interesie, nie powinna dziś nawet myśleć o odsunięciu PiS od władzy. Trzeba dać jej gnić, aż do znienawidzenia przez ludzi. Inaczej za 4 lata PiS wróci do rządzenia w glorii partii, która dbała o ludzi i rozdawała profity. Epidemia i ekonomia rozkodują PiS. [Marek Migalski].
Takie stanowisko wynika wprost z politycznej kalkulacji. Nie uznaje ono jednak interesu ogółu Polaków, których każdy miesiąc trwania populistów przy władzy spycha na coraz głębszą toń. Kiedy koniunktura i fundusze europejskie przestaną nas podtrzymywać na powierzchni, zaczniemy tonąć. I im bardziej będziemy przygnieceni długami, tym trudniej się wykaraskamy na powierzchnię.
Kiedy zaś kosztem wielu wyrzeczeń uwolnimy się od balastu obecnych długów, znowu się może powtórzyć sytuacja, która zaistniała w momencie przejęcia rządów przez PiS w 2005 roku. Wtedy związkokracja z przełomu wieków i populizm rządów Leszka Millera zostały w 2004 roku naprawione przez posunięcia Marka Belki i plan Jerzego Hausnera. Dzięki temu potem Kazimierz Marcinkiewicz mógł praktykować hołubce na kinderbalach i Jarosław Kaczyński swoje ideologiczne zadęcie.
Niedługo to trwało, ale i tak rząd Donalda Tuska musiał się znowu zmagać nie tylko ze skutkami dekoniunktury światowej, ale też konsekwencjami beztroski gospodarczej czasu IV RP. Po dwóch kadencjach udało mu się jednak zgromadzić rezerwy. Jego następcom starczyło na 500+, respiratory i inne przekopy Mierzei czy radomskie lotnisko, CPK i elektrownię w Ostrołęce.
Ale teraz rzecz się kończy. Rząd musi przejść do niepopularnych decyzji. Ale będą one konieczne. Im dłużej się będzie zwlekać, tym bardziej będą uciążliwe. Nasza władza zaś popada w samochwalstwo. Internet więc szydzi, że to jej interwencja przymusiła Unię do uznania disco polo w Europie. Dla niepoznaki pod nazwą AstraZeneca.
Dlatego należy sobie życzyć odpowiedzialności po stronie opozycji. Dobra zmiana nie jest w stanie wyrwać się z populizmu. Opozycja musi czym prędzej odsunąć PiS. Musi na siebie wziąć naprawę gospodarki. I to mimo świadomości, że gdy po niej nastąpią rządy jeszcze jakichś populistów, znowu będą wmawiać, że otrzymana po poprzednikach koniunktura to ich zasługa.
Tu akurat rację mają dobrozmieńcy twierdząc, że polityka, prowadzona wedle zasady im gorzej, tym lepiej nie służy Polsce.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka