"Już nie trzeba się jego bać!", czyli jak politycy i eksperci zmieniali zdanie nt. koronawirusa. Tak portal Rmf24.pl zatytułował swoją relacją o zmiennym stosunku naszych władz do pandemii. – Jesteśmy gotowi – zapewniał rok temu minister z podkrążonymi oczami.
O maseczkach, które teraz podlegają rządowym regulacjom również mówiono, że one niczego nie załatwiają. A w ogóle koronawirus miał być tylko odmianą grypy, na którą szczepionki miały się lada dzień pojawić w aptekach. O szczepieniu zaś w ogóle wyrażał się sceptycznie sam prezydent.
Antoni Macierewicz nie pokazuje raportu swojej podkomisji, ale o jego utajnienie obwinia TVP. Czyli insynuuje że inni szatani byli tam czynni.
Naród jest suwerenem i jego słowiańska racja ma decydować o tym, co dobre i co złe. Tak to formułował Roman Dmowski. Dla dobra więc narodu, pojmowanego na dziewiętnastowieczny sposób, wykluczający przybyszów działają ideowi neoendecy.
Praktycy zaś idei idą dalej. Występują w interesie swoim i własnej rodziny. Tu bowiem nie ma żadnej wątpliwości co do czystości rasowej tak ograniczonego zasięgiem suwerena.
Jednakowe są jedynie meandry w poglądach rzeczonych ideowców i praktyków. Wynika to ze znacznie teraz szybszych zmian koniunktury niż w dziewiętnastym wieku.
Ale to było przedtem. Ostatnio nawet najwierniejsi z wiernych zmagają się w sporze o to, czyje przywiązanie do jedynie słusznej postawy jest większe. Kiepski to koniec wiarygodności. Więdnie a z nią lojalność przystawek, zawsze zresztą traktowanych jak sublokatorzy wyższej jakby półki.
Przybywa tam teraz miejsca, bo niewielu się już kwapi do lepszego sortu. To i kukizowcy się może wreszcie załapią. Ale i tak dobrej zmianie nie zapewnią większości.
Panta rhei. Odkryto to już w starożytności.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo