Wicepremier wbrew konstatacji ministra zdrowia oświadczył adwersarzom, że wszystkie demonstracje które żeście (sic!) zorganizowali z powodu zarazy kosztowały życie wielu ludzi. Jak więc będzie praworządność, wielu z opozycyjnych polityków będzie siedzieć. Poseł Budka powiedział o wicepremierze pan Kaczyński i został skarcony.
Drażliwość przedstawicieli władz i niekonsekwencje przekazu były wynikiem środowych demonstracji kobiet. Działy się tam rzeczy, które poruszyły emocje. Nerwy więc grają. A co się działo?
Oto policjant potraktował gazem posłankę, prezentującą mu właśnie swoją legitymację. Próbowała podejmować interwencję w obronie pokojowej postawy kobiet. Inny funkcjonariusz doznał obrażeń. Oficjalne źródła podają, że to w wyniku przepychanki z wicemarszałkiem, który nie okazał legitymacji. Aliści panie z poselskimi legitymacjami świadczyły, że on też ją ma. Jedna z nich straciła wtedy swój dokument.
Wylegitymowano prawie pięciuset uczestników demonstracji, skierowano trzysta wniosków o ukaranie do sądu lub sanepidu. Organizatorki protestów zapewniają, że daremnie. Rzecz potwierdziła wczorajsza decyzja sądu aresztowego, orzekającego w podobnej sprawie sprzed paru dni.
Jak więc tylko Prezes został wicepremierem, od razu mamy wyższą temperaturę politycznego sporu. Opozycja się od niego dowiedziała, że ma ona krew na rękach. Sam natomiast może przeczytać tweeta Krzysztofa Lufta, że ...z mównicy sejmowej wrzeszczy do opozycji: "macie krew na rękach". Jeśli ktoś tam ma krew na rękach, to chyba sam niezrównoważony wicepremier - krew 96 ofiar zresztą.
Frustracje zawsze budzą agresję. Dla Prezesa szczególnie bolesna musiała być konieczność puszczenia płazem nieposłuszeństwa dobrozmiennym posłom, którzy wedle preześnych kryteriów nie są dobrymi ludźmi. Gorzej, wciągnęli go w swoje towarzystwo.
Opozycja więc, łajana bezlitośnie dla zrównoważenia buntu radiomaryjnie usposobionych dobrozmieńców staje się ich substytutem. Nic zatem dziwnego, że wszystkie dobrozmienne niepowodzenia są przypisywane Tuskowi.
Wynika też z tego, że gdyby nie było oponentów, trzeba by ich było wymyślić. Niczym układ jakiś. A tu są. Całe szczęście.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo