Robi się dziwnie. Do grona hierarchów oskarżanych o brak reakcji na doniesienie o działalności kościelnego pedofila wszedł także kardynał Dziwisz. Rzecz sięga zatem najwyższych kręgów duchowieństwa.
Pedofilia jest u nas uważana za najgorszy rodzaj przestępstwa. Jest traktowana jako szczególnie odrażająca, kiedy występuje w środowiskach, które wyznaczają normy moralne. Dopuszczają się jej głównie osoby znajome dziecku, bo tym bardziej jest podatne na atak, im bardziej podlega wewnętrznemu nakazowi szanowania agresora.
Jest oczywiste, że ośrodki gromadzenia się dzieci, zarówno świeckie jak i kościelne muszą być przez pedofilów postrzegane jako szczególnie korzystne dla ich skłonności. Gdyby jednak wzorem środowiska nauczycielskiego pedofile w parafiach byli przez przełożonych konsekwentnie eliminowani, nie byłoby z nimi większego problemu, niż w szkołach.
Aliści istnieje pułapka, w której tkwi duchowieństwo. W pojęciu wiernych musi być nieskazitelne. Uważa się bowiem za społeczność ludzi powołanych przez siły wyższe. One mają być nieomylne. To bodaj prowadzi do chęci ukrywania niegodziwości duchownych.
O ile spotykane wśród kleru nieumiarkowanie w piciu jest w Polsce traktowane pobłażliwie, o tyle pedofilia stanowczo nie. Stąd chyba praktyka przenoszenia oskarżanych o nią księży do innych parafii lub nawet diecezji, dla pozbycia się problemu.
Teraz też kardynał jest posądzany o zamykanie oczu na pedofilię kościelną. Gorzej już chyba być nie może.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo