Showman jest chyba ideałem polityka pobożnej lewicy. Wszak gorliwy katolik, potem dwukrotny rozwodnik, wreszcie mniemany dłużnik i senior-sportowiec, ale zawsze pokazywany na pierwszych stronach, był niegdyś premierem IV RP.
Teraz trwa zmaganie o popreześną schedę. I widowisko się potęguje. Nawet jest wesoło, tylko ten styl. Ideologia LGBT, wychowanie seksualne, chrystofobia znamionowana wspominaniem o pedofilii duchownych stają się jej osią. I poziom, do którego jednak trudno przywyknąć. Tabletki na zmianę płci, zniewolenie rozwiązłego Zachodu to ostatnie smaczki. Chociaż broń próżniowa, elektromagnetyczna, rozpylacze helu znamy z przeszłości. Była też chamska hołota i zdradzieckie mordy.
No i charakterystyczna sprawność organizacyjna. Zapłacili z góry za respiratory i nie zamówili w porę szczepionek przeciw grypie, ale nie ma ani jednych, ani drugich. Za to się chwalą jak mogą. Zmianą więc na lepsze jest wedle Prezesa troska jego ugrupowania o zwierzęta. Konie arabskie i dziki są mu świadkami. Aliści może wreszcie nie będzie można hodować futerkowców, jak ojciec Rydzyk pozwoli. Ubój rytualny też ograniczą. Dlaczego nie zlikwidują?
Tylko ten kryzys. Dawniej występował jedynie w partyjnych przekazach, jako właściwość przeciwników. Teraz puka do bram. To i show musi być intensywniejszy. Może odpędzi bessę? Aliści ten modelowy, pierwszy showman późniejszej dobrej zmiany miał przynajmniej predyspozycje. Jego epigoni głównie wiarę w kiepską pamięć suwerena.
Trudno w tym kontekście nie przypomnieć niegdysiejszej konstatacji satyryka, że czasie schyłku komuny byliśmy narodem wybranym do eksperymentów gospodarczych. Teraz jesteśmy chyba naznaczeni do testowania granic obciachu.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo