Znany też z prawniczej aktywności wiceminister klimatu (sic!) przedstawił regulacje prawne, obowiązujące od niedawnego czasu w jego resorcie. Importer śmieci musi ostatnio mieć odpowiednią infrastrukturę do utylizacji i środki na pokrycie kosztów unieszkodliwiania sprowadzanego z zagranicy dobra na wypadek jego pożaru lub porzucenia. Bo dla zapomnianych a wcześniej importowanych śmieci trzeba będzie teraz budować specjalną spalarnię.
Dlaczego tak późno się za to wzięto? Przedtem widocznie nie było stosownego klimatu. Były tylko pożary importowanych odpadów. No i patriotyzm, który nakazywał walkę z przejawami braku szacunku dla naszej przeszłości. Teraźniejszość musiała poczekać, także traktowanie nas jak śmietnik.
Chociaż przedtem ministerstwo klimatu było dobrej myśli. – Odpady przeznaczone do odzysku i wymienione na tzw. zielonej liście odpadów (np. złom, makulatura) to nie +śmieci+ a surowce przetwarzane w nowoczesnych instalacjach, spełniających wymagania środowiskowe – głosił ministerialny komunikat jeszcze w lutym.
Tymczasem reporter TVN24, który stworzył odpowiedni klimat do aktywności ministerstwa klimatu stwierdza, że sprowadzano również plastik. Każdy też mógł go importować, jeśli tylko wynajął ogrodzony plac i tam porzucił przywiezioną majętność. Zarabiał miliony ryzykując niewielką w stosunku do nich grzywnę i wyrok w zawieszeniu.
Ciekawe, czy ministerstwo klimatu się ostanie po rekonstrukcji? I co będzie z utylizacją neapolitańskiego plastiku, którego mnóstwo mamy gdzie popadnie? W końcu to legalnie importowane dobro.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka