– Tak bywa na świecie, że respiratory nie dojeżdżają – to powtarzany przez media greps, którym się na odchodnym popisał minister Szumowski. Odszedł a następcy nie ma. Ministerstwo jest bez głowy. Katarzyna Lubnauer ostrzega więc przed niepotrzebnym pojawianiem się w okolicy Nowogrodzkiej. Mogą złapać i zrobić ministrem, zdrowia w dodatku.
O swojej dymisji profesor Szumowski — był też ustanowiony kimś w rodzaju apostoła — wiedział już w czasie, kiedy zapewniał, że nigdy, przenigdy nie opuści ministerstwa, chociażby dlatego, że jako żeglarz i sternik wie, iż się takich rzeczy nie robi.
Najbardziej więc w ocenie premiera zasłużony członek gabinetu łgał w żywe oczy. W takiej sytuacji wiarygodność zarówno jego, jak i innych ministrów staje pod znakiem zapytania. Tym razem po raz pierwszy niejako oficjalnie. Przedtem głosili to tylko komentatorzy poczynań władzy.
Tymczasem posłowie opozycji nie odpuszczają i stale drążą sprawę zakupu nie tylko rzeczonych respiratorów, ale też maseczek i przyłbic, nabywanych nie w hurtowniach, a od sportowca czy innego oscypkarza. Były już minister żałuje, że parlamentarzyści nie znaleźli się w ministerstwie, kiedy trzeba było pomóc. No i teraz wiadomo, kto zawalił, bo nie powiedział członkom rządu, gdzie się kupuje sprzęt medyczny.
– Na całym świecie nie ma takiego ministra, którego się dymisjonuje, jak jest fantastyczny, świetnie się sprawdza, ma niezły PR. W polityce tak się nie dzieje, tym bardziej, gdy w perspektywie są trzy lata rządów – mówi portalowi Wiadomo.co Mirosław Oczkoś.
Ale my nie jesteśmy na całym świecie. Jesteśmy w jego odwrotności, wobec tego wszystko u nas musi być na opak.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo