Niedziela. Na ulicach pusto. Jeżdżą tramwaje, pracują media, stacje benzynowe, restauracje, policja, szpitale, księża. Wieczorem jeszcze kina, teatry, filharmonia. Ale kto tam pójdzie? Zwłaszcza jak się wcześniej napije.
Bo w nielicznych czynnych sklepach można kupić wódę. Inne są zamknięte. Może z wyjątkiem tych, co zawarły porozumienie ze znanym radiem. Bo rodzina ma być razem, a nie w pracy.
Chociaż może nie bardzo. Przecież i tak ludzie w święta pracują. Ale zakaz handlu w niedzielę dotknął wszystkich i wszystkim dał sygnał o potędze władzy. Macie dolegliwość i macie się z niej cieszyć. Bo nam się tak podobało.
Na tym też polegała odmienność komuny od innych satrapii. Tamte tylko dawały w kość. Bolszewię trzeba było za to jeszcze wielbić.
No i pogoda też się do tego stosuje. Przynajmniej wczoraj. Lało. Czyli nuda. Bo nie lektura. Wszak nie czytamy.
Pijemy za to więcej jak za komuny. Da się więc przeżyć. A jak kto nie chce, droga wolna. Liczba prób samobójstwa wśród dzieci i młodzieży podwoiła się od czasu dobrej zmiany. Wiadomo, że jak się kto napije to wyrywny jest bardziej, a jak nie, to bardziej smutny.
Poza tym wszystko w porządku. Święciło się.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka