Jeżeli powstają wątpliwości co do prawidłowego ukonstytuowania gremium rozstrzygającego sprawę, powinien je zweryfikować Sąd Najwyższy. Ponieważ rzecz dotyczy Izby Dyscyplinarnej SN, musi tego dokonać skład pochodzący spoza niej. Tak mniej więcej brzmi tenor orzeczenia TSUE. Przed nami jeszcze kolejne jego wyroki, szczególnie ten, który zainicjowała Komisja Europejska. Wczorajszy wypada fatalnie dla dobrej zmiany. Okazuje się bowiem, co od dawna było wiadome, że nieprawidłowo obsadzony sąd nie ma prawa do wydawania orzeczeń.
Protagoniści dobrej zmiany uważają jednak ten wyrok za korzystny, bowiem przekazuje polskiemu wymiarowi sprawiedliwości kompetencje do rozwiązywania naszych problemów. Padają słowa o rzekomej korupcji w Sądzie Najwyższym, jakoby nie osądzonej wskutek korporacyjnej solidarności sędziów, rzekomo ujawnionej w podsłuchach CBA jeszcze w 2014 roku.
Premier w expose’ między innymi zapowiada skrócenie czasu rozpatrywania spraw. To rzeczywiście dziwne, że w kraju posiadaczy dwustu tysięcy nowych mieszkań i miliona samochodów elektrycznych na wyroki sądowe trzeba czekać nie krócej, jak na mało skomplikowany zabieg medyczny. Ale jednak 9 miliardów wydano na modernizację służb, także SOP, która wielokrotnie udowodniła swą niekonwencjonalną sprawność.
Mówił także premier że "wpływ demokratycznie wybranego parlamentu na obsadę sądów jest w każdym kraju, wszędzie”. To prawda, ale wszędzie parlament wybiera spośród kandydatów proponowanych przez gremia niezależne od polityki. U nas nie. Najlepszym dowodem jest zapowiedź uzupełnienia składu Trybunału Konstytucyjnego. O podwyżce akcyzy na wódę i papierosy dla ograniczeniu liczby pijanych kierowców na drodze nie ma już co mówić.
Cezary Michalski również o twórcach dobrej zmiany tak pisze: “Klasyka polskiej prawicy to stadka efebów noszących teczki za Jarosławem Kaczyńskim i Markiem Jurkiem w korytarzach Nowogrodzkiej czy Sejmu. Wszyscy traktujący politykę w demokratycznym kraju jak zabawę w wojnę, zabawę w heroizm. Do tego podkreślanie swego uwielbienia dla „heroicznych militarnych cnót” przez ludzi, którzy nie weszliby bez windy na drugie piętro”. Aliści to nie tylko o dobrozmieńcach było. Rzecz udowodnił wyrazisty eksponent Konfederacji, wygłaszając jeszcze bardziej zdumiewające kwestie od samego premiera. Ale bardzo dlań niemiłe. Było o zdradzie, banksterstwie i masonerii.
No i mamy efekt w postaci orzeczenia europejskiego sądu. I dobrego samopoczucia pełnej sukcesów władzy. Jak po maltańskim szczycie.
Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo