Ponieważ od dłuższego czasu zajęty byłem gromadzeniem środków na przeżycie od pierwszego do pierwszego to dopiero wczoraj za sprawą twita @jagovski trafiłem na opracowanie profesora Marka Czachora z 14 listopada 2015 roku. I już na samym początku lektury, kiedy przeczytałem, iż
„Ilość szczątków samolotu, towarzysząca katastrofie lotniczej, liczona jest w milionach, a nie dziesiątkach tysięcy części, zwłaszcza w wypadku eksplozji w powietrzu. Argument, iż 60 tysięcy szczątków dowodzi eksplozji, jest błędny.”
trafił mnie szlag. Czy naukowiec z tytułem profesora, od co najmniej 5 lat badający zdarzenie z 10 kwietnia 2010 roku może nie wiedzieć o pochodzeniu przytoczonej liczby szczątków? Czy naprawdę nie umie wskazać, o jakie szczątki chodzi? Czy może nie wiedzieć, iż dotyczy to szacunkowej liczby szczątków zalęgających w ziemi w 6 miesięcy po zdarzeniu?
Profesorze może jednak lepiej było by gdyby w swym opracowaniu wywieszonym w Internecie nie powielał Pan medialnego wodolejstwa innych i uczciwie napisał – nie wiadomo na ile dziesiątek tysięcy części rozpadł się samolot w Smoleńsku. Brak takiej wiedzy nie jest przyczyną do wstydu z Pana strony. Wstydzić się za taki stan rzeczy powinno całe Państwo polskie, ponieważ żadna z powołanych do tego polskich instytucji, przez ponad 70 miesięcy, nie umiała zebrać się na odwagę i policzyć oraz skatalogować wszystkich szczątków jakie zostały znalezione na smoleńskim wrakowisku.
Inne tematy w dziale Polityka