Stan Swingujący2012 Stan Swingujący2012
877
BLOG

Szukając „figuranta”

Stan Swingujący2012 Stan Swingujący2012 Polityka Obserwuj notkę 12

 

Wiosną tego roku w ramówce telewizyjnej zadebiutował serial „Veep”, opowiadającej o fikcyjnej wiceprezydent. Choć jego polski tytuł – Figurantka – może sugerować, że jest to mało znaczący urząd, to jednak wybór kandydata na to stanowisko należy do najważniejszych wydarzeń kampanii wyborczej.

Jak wskazuje kalendarz nominacji do tandemu, który wspólnie powalczy o Biały Dom, w ostatnich 30 latach, wybór kandydata następował najczęściej w ostatnich dniach przed partyjną konwencją. W przypadku Republikanów rozpocznie się ona 27 sierpnia, zatem w ciągu najbliższych trzech tygodni należy spodziewać się rozstrzygnięcia tego problemu. Przeprowadzony, na próbce zarejestrowanych wyborców sondaż wskazuje, że dla 1/4 wyborców decyzja o tym kto będzie kandydatem na wiceprezydenta u boku Republikanina Mitta Romneya nie ma znaczenia (przeciwną opinię wyraża 64% ankietowanych). Oto najbardziej prawdopodobna „krótka lista” osób, które są najbliżej nominacji:

1) Rob Portman – obecnie (od r. 2011) senator z Ohio. Wcześniej wieloletni kongresmen, a także pracownik wyższego szczebla w administracji prezydenta George’a W. Busha. To właśnie praca w Białym Domu u boku 43. prezydenta Stanów Zjednoczonych, a także wieloletni pobyt w Waszyngtonie, mogą najskuteczniej zaszkodzić jego kandydaturze. Poza tym wypomina mu się brak charyzmy, a jego wybór miałby stanowić idealne wpisanie się w schemat Republikanów jako partii „nudnych, białych, starych mężczyzn”. Mimo tego Portman ma wiele zalet: wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu, jest zwolennikiem szukania kompromisu (co w coraz bardziej spolaryzowanej amerykańskiej polityce stanowi cenną cechę), a mimo współpracy z Bushem, dzięki jego cechom charakteru, potencjalni wyborcy Demokratów nie reagowaliby na niego bardzo alergicznie. Poza tym jego wybór może przysporzyć Romneyowi dodatkowych wyborców w Ohio (18 głosów elektorskich) oraz w całym regionie Środkowego Zachodu (Iowa, Michigan, Wisconsin), który stanowi klucz do prezydentury.

2) Tim Pawlenty – były gubernator Minnesoty (pełnił tę funkcję w latach 2003-2011). Pawlenty był bliski nominacji już cztery lata temu, jednak wówczas John McCain zdecydował się wybrać Sarę Palin, ówczesną gubernator Alaski. Pawlenty po nieudanej próbie kandydowania na urząd prezydenta (kiepskie wyniki w sondażach sprawiły, że wycofał się na długo przed pierwszymi prawyborami, a potem szybko przyłączył się do obozu Romneya i cały czas wspierał go w trakcie kampanii, dzięki czemu zwolennicy byłego gubernatora Massachusetts pomogli mu spłacić długi, które zaciągnął w trakcie starań o prezydenturę). Podobnie jak w przypadku Portmana można powiedzieć, że jego wybór nie zelektryzowałby bazy wyborczej Republikanów, ale jak wskazuje analityk Larry Sabato ze swoją biografią i wizerunkiem „zwykłego faceta” pomógłby Romneyowi, który musi zmagać się z etykietką przedstawiciela najbogatszego 1% społeczeństwa. Poza tym wśród wyborców niezależnych pomogłoby mu wieloletnie doświadczenie w rządzeniu oraz umiarkowane poglądy. Minusem jego kandydatury jest to, że nie pomógłby Romneyowi tak bardzo w walce ważne stany (jego Minnesota wydaje się być zarezerwowana dla prezydenta Baracka Obamy). Przeszkodą nie powinien być za to fakt nieudanych starań o prezydencją nominację. Cztery lata temu Joe Biden też bardzo szybko pożegnał się z marzeniami o Białym Domu, co nie przeszkodziło w wybraniu go przez Obamę na start u jego boku.

3) Bobby Jindal – gubernator Luizjany od r. 2008. Kandydat wywodzący się z mniejszości etnicznej (jego rodzice przybyli do Stanów Zjednoczonych z Indii), jego wybór mógłby więc skutecznie pomóc w poprawieniu notowań Romneya wśród tej grupy właśnie. Od kilku lat jest jedną z największych politycznych nadziei Grand Old Party. Lata doświadczenia w służbie publicznej (przede wszystkim na szczeblu stanowym) są jego atutem, jednak przeciw niemu mogą przemawiać nieudane wystąpienia publiczne (do tej pory wypomina mu się sposób w jaki wygłosił odpowiedź Partii Republikańskiej na pierwsze orędzie prezydenta Obamy o stanie państwa w 2009 r.) oraz stan z którego pochodzi (w Luizjanie, tak jak na niemal całym Południu, Romney wygra najpewniej nawet bez jego pomocy).

4) Marco Rubio – od r. 2011 senator z Florydy. Jedna z największych gwiazd Partii Republikańskiej, dwa lata temu zwyciężył w wyborach do Senatu, choć musiał walczyć z dwoma przeciwnikami, a początkowo nie miał poparcia establishmentu partii. Największe plusy jego kandydatury to: - charyzma; - pochodzi z kluczowego battleground state (29 głosów elektorskich Florydy); - wywodzi się z latynoskiej mniejszości (pomógłby zmniejszyć przewagę Obamy w tej kategorii socjodemograficznej wyborców); - mimo młodego wieku jest już znany na scenie ogólnokrajowej; - zelektryzowałby bazę Republikanów (cieszy się poparciem Tea Party); - wspiera go już teraz wpływowych Republikanów. W tej sytuacji główna słabość jego kandydatury, czyli niewielkie doświadczenie polityczne, może okazać się mało istotna. Jednak mimo tego pozycja Rubio ponoć nie jest tak silna i być może Romney nie zdecyduje się wykorzystać jego atutów.

5) Paul Ryan – kongresmen z Wisconsin. W jego przypadku najbardziej dla Romneya ryzykowne może okazać się to, że przyćmiłby jego samego. Skupienie Ryana na sprawach fiskalnych, a także autorstwo kontrowersyjnego projektu budżetu (który zakładałby cięcia wydatków socjalnych, co wzbudza wściekłość Demokratów (w pewnym momencie za „prawicowa inżynierię społeczną” krytykował go nawet Newt Gingrich). Ryan cieszy się uwielbieniem partyjnej bazy, ale nie jest pewne czy jego skłonność do „dotykania trzeciej szyny” (idiom oznaczający odwagę do podejmowania w polityce tematów kontrowersyjnych, takich jak cięcia wydatków socjalnych) pomoże Romneyowi wśród wyborców niezależnych dla których ważne są sprawy socjalne. Zalety Ryana są jednak niepodważalne: - doświadczenie i wręcz ekspercka wiedza w dziedzinie finansów; - pochodzenia z kluczowego regionu Midwestu; - jest znany na ogólnokrajowej scenie.

Za wyborem z grona Ryan-Rubio opowiedziało się dwóch wpływowych konserwatywnych komentatorów William Kristol i Stephen F. Hayes.

Poza tym kandydatami wymieniani są m. in.: Kelly Ayotte (senator z New Hampshire, pochodzi z istotnego stanu, choć dysponującego tylko czterema głosami elektorskimi) miałaby Romneyowi pomóc wśród kobiet); Condoleezza Rice (przeciek z informacją o jej kandydaturze wywołał spory oddźwięk, jednak choćby ze względu na pracę u boku Busha nie wydaje się, aby mogła być traktowana jako liczący się kandydat, przynajmniej w tegorocznym rozdaniu) oraz Rand Paul (senator z Kentucky), przejmujący pałeczkę po ojcu, jednak na kandydata o libertariańskich poglądach nie jest raczej przygotowana większość wyborców).

Jak poszczególni kandydaci odnajdują się w zestawieniu ośmiu historycznych kryteriów wybory wiceprezydenta?

- równowaga geograficzny (chodzi o to, aby członkowie tandemu wywodzi się z różnych regionów USA). W tym sensie najbardziej pasowałby Rubio, ponieważ Romney ma już związki ze Środkowym Zachodem (urodził się w Michigan).

- balans ideologiczny. Romney, którego szczerość poglądów konserwatywnych bywa często kwestionowana, kierując się tym kryterium powinien wybrać wówczas kandtydata o mocnych poglądach antyaborcyjnych (np. Ryan), wykluczając w tym miejscu Rice.

- dublowanie, czyli wybór kandydata o podobnej charakterystyce. W tym zestawieniu trudno takiego znaleźć.

- wybór uzupełniający. W przypadku Romneya, który ma doświadczenie jako gubernator, mógłby to być kongresmen (Ryan, Portman) albo osoba, która pomogłaby mu w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i polityki zagranicznej (Rice).

- zróżnicowanie. Romney byłby pierwszym prezydentem - mormonem, ale nie wystarczy do tego zwycięstwo w grupie białych mężczyzn. Najbardziej pomocni w tej kategorii byliby wywodzący się z rodzin imigrantów: Rubio i Jindal lub kobiety (Ayotte, Rice).

- pomoc w rządzeniu. Tutaj najbardziej pasowałby Paul Ryan i jego koncentracja na sprawach budżetu, co w obliczu ogromnego długu publicznego USA ma olbrzymie znaczenie

- kandydowanie samemu. Wybór polityka, który nie przyciągałby niepotrzebnie uwagi (Pawlenty, Portman).

- Hail Mary (Zdrowaś Maryjo), slangowe określenie desperackiego zagrania w futbolu amerykańskim. W serwisie Politico spekulowano co stałoby się jeżeli Romney wybrałby kandydata, którego mało kto się spodziewał, np.: burmistrza Nowego Jorki Michaela Bloomberga, szefa CIA gen. Davida Petraeusa, albo gubernator Nowego Meksyku Susanę Martinez (choć jej kandydatura była częściej rozpatrywana), jednak jak się wydaje każda z tych decyzji byłaby zbyt ryzykowna i mogłaby nie przynieść pożądanego rezultatu (abstrahując od tego czy owi kandydaci zaakceptowaliby taką propozycję).

W komentarzach proszę o publikowanie własnych typów.

PS Zapraszam na stronę blogu na Facebooku.

Blog poświęcony wyborom w Stanach Zjednoczonych w r. 2012.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka