Runda honorowa, którą wykonywał Mitt Romney dzięki dwóm poważnym sukcesom: zwycięstwie w prawyborach w Illinois i udzieleniu mu poparcia przez Jeba Busha, została zakłócona przez gafę jednego z doradców byłego gubernatora Massachusetts.
Eric Fehrnstrom, który jest jednym z głównych architektów kampanii kandydata w wywiadzie dla CNN otrzymał pytanie czy rywalizacja w gronie Republikanów wymusza na Romneyu przyjęcie postaw konserwatywnych, co może zagrozić jego notowaniom wśród wyborców umiarkowanych, przed listopadowymi wyborami powszechnymi. W odpowiedzi Fehrnstrom porównał kampanię do zabawki Etch A Sketch. Otóż po uzyskaniu nominacji, kandydat uruchamia ją (tj. kampanię) ponownie, aby zacząć wszystko od nowa. Te słowa były wodą na młyn dla głównych rywali byłego gubernatora, którzy zaopatrzeni w zabawkę łatwo mogli przypomnieć najpoważniejsze w oczach konserwatystów wady Romneya: niekonsekwencję w głoszonych poglądach i koniunkturalne modyfikowanie własnego stanowiska w określonych kwestiach (flip-flop). W ten oto sposób wielki dzień Romneya został zakłócony ze strony, od której najmniej można było się tego spodziewać.
Rick Santorum i Newt Gingich próbując zyskać punkty na tej gafie postępują logicznie, ale jednocześnie usiłują ukryć przykrą dla nich prawdę, czyli utratę wszelkiej nadziei na zwycięstwo w kampanii. Wtorkowy tryumf w Illinois pokazał w pełni siłę Romneya. Oczywiście faktem jest, że kandydat wydał tam wraz ze swoim Super Pac7 razy więcej pieniędzy (prawie 4 miliony dolarów) niż Rick Santorum i powiązana z nim organizacja. Jednak w przeciwieństwie do innych wielkich stanów Środkowego Zachodu (Michigan, Ohio) zwycięstwo Romneya było wreszcie przekonujące. Były gubernator uzyskał 47% głosów (ponad 433 tysiące). W ten sposób wyprzedził Ricka Santorum o 12 pkt. proc. Przewaga jaką osiągnął Romney nad politykiem, który zajął drugie miejsce, była w kategorii wielkich stanów największa od czasów głosowania na Florydzie. Romney zdecydowanie wygrał w najbardziej ludnym hrabstwie Cook (zdobył tam 57% głosów, a oddało je tam prawie 200 tysięcy osób). Kandydat pewnie zwyciężył również w każdym z 5 hrabstw sąsiadujących z Cook. Santorum wygrał w większości powiatów z regionu Downstate, ale są to ośrodki słabo zaludnione, więc nie miał szans odrobić tam strat. Byłemu senatorowi z Pensylwanii nie sprzyjała również struktura socjodemograficzna Illinois. Choć wygrał wśród ewangelikalistów to jednak stanowili oni tylko 42% elektoratu. Romney tradycyjnie pokonał rywala wśród katolików, otrzymał głosy ponad połowy wyborców w tej grupie stanowiącej 35% wyborców. Dla głosujących najważniejszą cechą kandydata była zdolność pokonania w listopadzie urzędującego prezydenta i Romney uzyskał tu aż 71% wskazań. Zdecydowanie wygrał również wśród mieszkańców miast i przedmieść (suburbii).
Kolejnym sukcesem Romneya było udzielenie mu poparcia przez Jeba Busha, byłego gubernatora Florydy i jednego najbardziej z wpływowych Republikanów. Głos Busha, który dotąd wstrzymywał się z udzielaniem wsparcia któremukolwiek z kandydatów można więc rozumieć jako wezwanie do zakończenia wyniszczającej walki wewnętrznej i skupienie się na wspólnym „odzyskaniu” Białego Domu. Bush wskazał również na potencjalnego kandydata na wiceprezydenta, którego mógłby wybrać Romney. Jego zdaniem to tej roli pasowałby senator z Florydy Marco Rubio.
Licznik delegatów wg The Associated Press: Mitt Romney – 563, Rick Santorum – 263, Newt Gingrich – 135, Ron Paul – 60. Wymagana większość to 1144, do wybrania pozostało 1273 delegatów.
Co nas czeka dalej? W sobotę odbędzie się głosowanie w Luizjanie. Choć jest to południowy stan to jednak istnieją przesłanki wskazujące na to, że Romney nie stoi na tam straconej pozycji. Po pierwsze, chodzi o momentum kandydata. Poza tym mimo położenia jest to najbardziej katolicki stan Południa (1/3 wyborców GOP) ze stosunkowo mniejszym udziałem ewangelikalistów (57% elektoratu partii). Kandydatowi może też sprzyjać dobry wynik Gingricha, który zmniejszy rozmiary potencjalnego zwycięstwa Santorum. Wreszcie Luizjana jest stanem z małym udziałem obszarów wiejskich, o strukturze demograficznej podobnej do Mississippi, gdzie Romney uzyskał najlepszy dotąd wynik w regionie. Gubernator Luizjany Republikanin Bobby Jindal, który wygrał w zeszłym roku reelekcję na ten urząd, wcześniej popierał w kampanii prezydenckiej Ricka Perry’ego, ale wycofaniu się gubernatora Teksasu dotąd nie udzielił wsparcia żadnemu z jego rywali. Jindal jest wymieniany w gronie osób, które w perspektywie kilku lat spróbują walki o prezydenturę. Poza tym w ciągu kilku dni napłyną wyniki caucus w Missouri.
PS Zapraszam na stronę blogu na Facebooku.
Inne tematy w dziale Polityka