Marzec będzie miesiącem prawdziwego festiwalu prawyborczego. W ciągu najbliższych 30 dni odbędą się głosowania w 19 stanach oraz trzech terytoriach zależnych. Nie wygląda jednak na to, aby zmagania republikańskich kandydatów wzbudziły entuzjazm podobny do March Madness – odbywających się równolegle finałów akademickiej ligi koszykówki NCAA.
Tegoroczny proces prawyborczy w Partii Republikańskiej jest różni się od tego sprzed czterech lat. W 2008 roku do 2 marca zagłosowali mieszkańcy 37 stanów oraz dystryktu stołecznego i trzech terytoriów zależnych. 4 marca tamtego roku senator John McCain (po ogłoszeniu rezultatów głosowania z czterech kolejnych stanów) oficjalnie zapewnił sobie nominację swojej partii w rywalizacji o Biały Dom, choć za przypuszczalnego nominata uchodził już kilka tygodni wcześniej gdy swoje poparcie przekazał mu wycofujący się z wyścigu Mitt Romney. W tym roku sytuacja jest inna. Jak dotąd prawybory odbyły się w 11 stanach. W siedmiu z nich zwyciężył Mitt Romney, ale pozwoliło mu to zapewnić sobie poparcie zaledwie 150 delegatów (co przy wymaganej większości – 1144, oznacza, że uzyskał głosy 150 z nich, czyli 13%) i wyprzedza Santorum, który może liczyć na głosy 85 z nich. Przy czym należy dodać, że licznik ten uwzględnia także delegatów ze stanów takich jak m.in. Iowa, gdzie nie byli oni wyłaniani bezpośrednio.
Ostatnie z prawyborów miały miejsce w Wyoming między 11 a 29 lutego. Zwycięzcą głosowania w którym uczestniczyło zaledwie 2108 wyborców został Romney (otrzymał 39% głosów), wyprzedził on odpowiednio: Santorum (32%), Newta Gingricha (21%) i Rona Paula (8%). Caucus w Wyoming to dopiero pierwszy etap wyłaniana delegatów z Equality State, następnie w dwóch fazach (6-10 marca i 10-12 kwietnia) konwencje w poszczególnych hrabstwach wybiorą ostateczną reprezentację 29 przedstawicieli na sierpniową Konwencję Republikanów w Tampie. Jutro w caucuses zagłosują mieszkańcy północno-zachodniego Waszyngtonu. W tym stanie stawką elekcji powszechnej będzie 12 głosów elektorskich (wzrost o jeden w stosunku do poprzednich wyborów). Stan uchodzi za jeden z bardziej liberalnych, w 2008 roku McCain przegrał tam z Brackiem Obamą różnicą 17 pkt. proc. Głosowanie jest dla delegatów niezobowiązujące, tych wyłoni dopiero majowa konwencja stanowa (wcześniej będą mieć miejsce konwencje w ramach hrabstw). Cztery lata temu w Waszyngtonie odbyły się zarówno caucuses jak i primaries. W obu tych formułach zwyciężył wówczas John McCain.
Nieco w cieniu prawyborów prezydenckich odbywa się równie interesująca kampania w wyborach do Kongresu. Zdaniem konserwatywnego publicysty George’a Willa dla GOP zwycięstwo w tegorocznych wyborach do parlamentu jest ważniejsze tryumf w wyborach prezydenckich. Dwa dni temu rezygnację ze starań o reelekcję ogłosiła senator Partii Republikańskiej z Maine – Olympia Snowe. Tym samym pod znakiem zapytania stanęła możliwość uzyskania przez Republikanów większości w tej izbie po listopadowych wyborach, którą to większością od 2007 roku dysponują Demokraci. Obecnie wśród 100 senatorów, 51 z nich to Demokraci (z którym często głosuje dwóch senatorów niezależnych) oraz 47 Republikanów. W listopadzie dojdzie do 33 pojedynków między kandydatami i jak dotąd wydawało się, że szansa GOP na odzyskanie większości jest tym większa, ze w 23 stanach rywalizacja będzie się o toczyć się o miejsce zajmowane dotąd przez Demokratów. Snowe reprezentująca skrzydło bardziej umiarkowanych i niezależnych Republikanów swoje odejście uzasadnia postępującą polaryzacją amerykańskiej polityki, a więc zaniechaniem działań ponadpartyjnych, których celem jest szukanie kompromisu. Zwraca przy tym uwagę, że o ile przed wyborami w 1994 roku 34 senatorów reprezentowało stany, w których w wyborach prezydenckich zwyciężył kandydat z innej niż oni partii, o tyle obecnie jest ich 25. Tym samym 3/4 składu izby nie ma powodu, aby przekraczać linie podziału politycznego, gdyż może to być dla nich nieopłacalne politycznie. Swoją niezależność Snowe potwierdziła także podczas wczorajszego głosowania opowiadając się przeciwko tzw. poprawce Blunta (zaprezentowana przez senatora GOP z Missouri poprawka pozwala pracodawcom na niezapewnianie w ramach ubezpieczenia świadczeń zdrowotnych niezgodnych z ich przekonaniami, jest to więc ciąg dalszy sporu o dostępność antykoncepcji). Odrzucenie poprawki poparło 51 senatorów (Snowe w tym gronie jedyną Republikanką), przeciw było 48 parlamentarzystów, w tym trzech Demokratów: Bob Casey z Pensylwanii, Joe Manchin z Wirginii Zachodniej oraz Ben Nelson z Nebraski.
PS Zapraszam na stronę blogu na Facebooku.
Inne tematy w dziale Polityka