Dziś w nocy w Mesa w stanie Arizona odbędzie się 20. w tym cyklu prawyborczym debata republikańskich kandydatów na urząd prezydenta. Po raz pierwszy na ogólnokrajowej scenie w roli frontrunnera wyścigu wystąpi Rick Santorum.
Były senator z Pensylwanii do dyskusji przystąpi w znakomitym nastroju. Przed primaries, które odbędą się 28 lutego w Michigan i Arizonie jego notowania znacząco wzrosły w porównaniu z poprzednią debatą (26 stycznia na Florydzie). W związku z tym kandydat znajduje się po ściślejszą kontrolą, a jego wypowiedzi i działalność, zarówno aktualna jak i z dalekiej przeszłości są skrupulatnie analizowane. W trakcie debaty Santorum będzie zapewne próbował przedstawić siebie jako kogoś więcej niż wojownika wojen kulturowych, który mówi o Szatanie albo „fałszywej teologii”. Podczas jego z ostatnich telewizyjnego Bob Schieffer z telewizji CBS wręcz przepraszał kandydata za to, że 3/4 programu musiał poświęcić na sprawy społeczne do których ostatnio często odnosił się Santorum. Najintensywniej aktualnego faworyta będą atakowali Mitt Romney i Ron Paul. Były gubernator Massachusetts już zasygnalizował jak będzie to czynił. Przypomniał, że Santorum podczas swojej kadencji w Senacie głosował za podwyższaniem limitu długu publicznego USA, poza tym wspierał poprawki do ustaw o przekazywaniu określonych funduszy na sprawy lokalne w swoim stanie (w tym pół miliona dolarów dla zoo w Pittsburgu). Nie zapomniał wypomnieć mu również wysokiej porażki podczas starań o reelekcję w wyborach do Senatu oraz pracy jako lobbysty. Będzie więc kontynuował przedstawianie go jako człowieka z Waszyngtonu, który nie zapewni potrzebnej krajowi zmiany.
Sam Romney jest pod podobną presją jak przed poprzednia debatą. Wtedy po wyraźnej porażce w Karolinie Południowej potrzebował zwycięstwa na Florydzie. Uzyskał je, także dzięki pracy trenera, który już z nim nie pracuje. Romney uwodnił wtedy, że jest w stanie dobrze zaprezentować się w takiej formule i teraz jego nadzieje są takie same. W ostatnich dniach jego kampania przeżyła dwa poważniejsze ataki. Narodowy Komitet Demokratów wyprodukował reklamówkę w której oskarża Romeya o to, że sukces igrzysk olimpijskich w Salt Lake Cioty na którym Mitt Romney (wówczas przewodniczący komitetu organizacyjnego imprezy) buduje mit sprawnego menedżera opierał się głównie na dotacjach państwowych.
Zarzuty te powtórzył chętnie Santorum, który sam jest oskarżany o podobne praktyki (tj. przekazywanie pieniędzy państwa na projekty stanowe) podczas swojej pracy w Senacie. Poza tym być może zaszkodzi mu sprawa Paula Babeu, szeryfa jednego z szefów jego kampanii w Arizonie. Romney próbuje ratować swoją pozycję w Michigan mówiąc zaskakująco często (jak na siebie) o sprawach społecznych. Zapowiedział, że swoim wiceprezydentem uczyni osobę o poglądach pro-life. Poza tym stwierdził, że w do Sądu Najwyższego będzie nominował wyłącznie strict constructionists, a więc osoby poglądach raczej konserwatywnych. Zaatakował również administrację prezydenta Baracka Obamy za prowadzenie wojny przeciwko religii. Kampania Romneya obecnie bardzo cierpi. Nawet zwycięstwo w Arizonie w której wspiera go mocno senator John McCain stało się w ostatnich dniach zagrożone. Dodatkowo establishment republikański coraz częściej mówi o tym, że na sierpniowej konwencji może dojść do negocjowania kandydata. Romney walczy więc teraz o wszystko.
Dla Newta Gingricha, który nieskromnie umówi o sobie, ze wygrał prawie wszystkie dotychczasowe debaty być może najciekawszym momentem dzisiejszej debaty będzie ponowne spotkanie z prowadzącym ją Johnem Kingiem z CNN. Podczas ich poprzedniego spotkania w Karolinie Południowej doszło do miedzy nimi spektakularnego spięcia w związku z pytaniem Kinga o rozwód Gingricha. Były speaker Izby Reprezentantów w efektownej tyradzie zaatakował media, co być może zapewniło mu to, że jego późniejsze zwycięstwo wówczas było tak okazało. Gingrich liczy na debaty gdyż jego dotychczasowy dorobek w prawyborach jest bardzo słaby. Na 9 głosowań wygrał jedno, dwukrotnie zajął drugie miejsce a na podium uplasował się 4 razy. Dla porównania Ronowi Paulowi udało się to 6-krotnie. Gingrich odpuszcza głosowania w kolejnych stanach koncentrując się na Super Wtorku (6 marca), a zamiast spotkań z wyborcami rozmawiał z potencjalnymi sponsorami kampanii. Gdyby nie to, ze chodzi o byłego speakera już dawno postawiono na jego postawiono by krzyżyk.
Ron Paul również nie liczy na dobry wynik w kolejnych głosowaniach. Koncentruje się raczej na caucuses w stanie Waszyngton (odbędą się 3 marca), które będą dla niego zapewne kolejną ostatnią szansą na zwycięstwo w tej kampanii. W debacie zapewne będzie wspierał Romneya w atakach na Santorum, co udowadnia film reklamowy jego kampanii.
PS Zapraszam na stronę blogu na Facebooku.
Inne tematy w dziale Polityka