Przynajmniej zdaniem Demokratów. Ostatnie wypowiedzi na temat kobiet wychodzące z obozu Ricka Santorum mogą poważnie zagrozić „wybieralności” kandydata w przypadku uzyskania przez niego nominacji Partii Republikańskiej.
W obszernym artykule podejmuje tę sprawę portal Politico. Santorum już wcześniej wywołał kontrowersje kiedy wyraził obiekcje wobec udziału kobiet-żołnierzy w walkach frontowych. Taki udział nie byłby jego zdaniem w interesie operacji wojskowej z uwagi na „innego rodzaju emocje, które należy w takiej sytuacji uwzględniać”. W zwalczaniu „paternalistycznego” wizerunku nie pomógł kandydatowi swoją wypowiedzią o metodach antykoncepcyjnych stosowanych w latach własnej młodości milioner Foster Friess. Friess aktywnie wspiera Super Pac Santorum – Red, White and Blue Fund (do końca grudnia 2011 roku przekazał mu ponad 330 tysięcy dolarów). Były senator z Pensylwanii odciął się od tego sformułowania mówiąc, ze nie ponosi odpowiedzialności za takie wypowiedzi. Friess później przeprosił za swój komentarz.
Santorum sam chętnie spycha się do narożnika spraw światopoglądowych, z dumą obwieszczając, że jest wojownikiem w wojnie kulturowej. Mimo, że jego program wyborczy nie koncentruje się wyłącznie na tym (np. jego propozycje obniżenia podatków zawierające możliwość odpisów dla osób, które zdecydowałyby się sprzedać swoje domy po cenie niższej niż gdy cenie nabycia). Według Demokratów ciągle rozgrywa dawno już stoczone bitwy, choć jego zdaniem „wojny kulturowe” wciąż trwają. Złośliwi mówią, że Santorum nie miałby problemów z wybieralnością gdyby kandydował w XVII wieku. W sondażu na temat kandydatów Partii Republikańskiej przeprowadzonym dla telewizji CNN, w dniach 10-13 lutego, wprawdzie wygrywa z Mittem Romneyem wśród mężczyzn ( 37:27), ale już wśród kobiet przegrywa równie zdecydowanie (28:39). Przy tej okazji należy wspomnieć, że najbardziej podczas najbardziej spektakularnej dotychczas klęski wyborczej kandydata – nieudanych starań o reelekcję na urząd senatora z Pensylwanii, Santorum wśród kobiet przegrał z Demokratą Bob’em Casey’em Juniorem 22 pkt. proc. (wśród mężczyzn 8 pkt.). Z próbą wyjaśnienia ogólnych przyczyn rozmiarów tamtej porażki można zapoznać się tutaj.
Problemy z kobiecymi wyborcami ma również Newt Gingrich. Chodzi tutaj o sposoby jakimi rozstawał się z dwiema żonami. Głównym zmartwieniem kandydata jest jednak obecnie w ogóle pozostanie w grze, co w przypadku niesatysfakcjonujących wyników w wyborczy Super Wtorek 6 marca (tj. braku zwycięstw poza Georgią, czyli stanem z którego pochodzi) cała jego kampania stanie pod znakiem zapytania.
W 2008 roku wśród kobiet John McCain przegrał z Barackiem Obamą 43:56, a grupa ta stanowiła 53% wyborców). Dzisiaj nie tylko sami kandydaci, ale również partia nie pomaga poprawić ten wynik. Dla wielu nieprzychylnych Republikanom obserwatorów symboliczną wymowę miało przesłuchanie, które miało miejsce 16 lutego w sprawie ostatnich decyzji prezydenta w dziedzinie kontroli urodzeń. W posiedzeniu komisji Izby Reprezentantów ds. Nadzoru i Reformy Rządu, które urządzili kongresowi Republikanie, uczestniczyło czterech członków partii (wśród nich znajdowali się wyłącznie mężczyźni). Wcześniej z posiedzenia wyszła przedstawicielka Demokratów. Na niekorzyść Republikanów przemawiają również statystyki. Na 242 przedstawicieli tej partii w IR znajdują się 24 kobiety (wśród Demokratów jest ich 51, po rezygnacji Gabrielle Giffords postrzelonej w zamachu w ubiegłym roku). W Senacie zaś wśród 47 Republikanów (wliczając Lisę Murkowski, która kandydowała jako niezależna, gdyż nie uzyskała nominacji własnej partii), 5 osób to kobiety, w gronie Demokratów jest ich 12. Dla zasypania ryzyka gender gap nominat Republikanów może zdecydować się drugi raz z rzędu wybrać do tandemu wyborczego w roli wiceprezydenta kobietę. W tym kontekście wymienia się gubernator Nowego Meksyku - Susanę Martinez.
PS Zapraszam na stronę blogu na Facebooku.
Inne tematy w dziale Polityka