W dzisiejszym wpolityce.pl Płużański chwali członków Kolegium IPN, ale ani słowem nie zająknął się o ich kościelnym dorobku. Podejrzewam zatem, że nic nie wie o dorobku członków Kolegium w ogóle, ale liczy na to, że oni jego też pochwalą. Taki jest mechanizm pseudoprawicowego celebryzmu, równie dobrze mogliby występować w natemat.pl.
Jeśli Płużańskiemu na sercu leży uporządkowanie RP, niech mi wytłumaczy np. dlaczego w ostatni piątek w "SE" znęcał się w felietonie nad Ścibor-Rylskim (akurat słusznie), a na przedostatniej stronie redakcja "SE", w której podobno Płużański ma coś do powiedzenia, zaprasza na Bieg im. Piotra Nurowskiego. Czyżby Płużański nie doczytał w książce Cenckiewicza, jaki bieg uprawiał niemal całe dorosłe życie Nurowski? Może Płużański tkwi w błędzie, że kto poległ w Smoleńsku to święty?
Płużański wyraził się, że IPN-em do nowego Kolegium zarządzali urzędnicy. Ja miałem tam kilkukrotnie doczynienia z bezczelnym kłamcą, a nie z urzędnikiem państwowym. Jeśli Płużański uważa, że porządkuje RP, to poddaję pod rozwagę ostatnie zmiany kadrowe w Archiwum IPN. Król kłamców IPN już tam nie pracuje. Zdawać by się mogło Płużańskiemu, że to "dobra zmiana". Dementuję ten wniosek: zmiana w Archiwum IPN jest zmianą na gorsze:
- po pierwsze w IPN został kolega Cenckiewicza z Komisji ds Likwidacji WSI odpowiedzialny za całkowity upadek rzetelności prowadzonych w IPN kwerend archiwalnych;
- po drugie król kłamców nie poszedł na zieloną trawkę (dobre dla niego miejsce jako mianowańca ZSL), ale objął bardziej odpowiedzialną państwową posadę.
Wszystko to świaczy tragicznie o redakcji "SE" i krótkiej ławce miłościwie nam panujących.
Inne tematy w dziale Polityka