Strasznie zmęczyła mnie III RP, teraz się nałogowo leczę. Dzisiaj odwiedziłem aż dwie placówki służby zdrowia. W pierwszej placówce rehabilitowałem się. Obsługa w pełni sfeminizowana, ale jednak są to panie z mgrem. W związku z dzisiejszymi obchodami patronki na stół wyjechała bombonierka z czekoladkami i miały wesoło.
Wesoło też było w drugiej placówce, ale tylko pracownicom rejestracji. My w kolejce zagryzaliśmy zęby, bo mogłyby zaraz kazać nam wyjść, bo zastosują godziny seniorów 10-12. Przez kolejkę przeszła się pierwsza pani z termometrem, ale nikt nie wybierał się do gabinetu tylko do okienka w rejestracji. Pani ta machnęła na nas ręką i schowała się. Doszedłem do okienka i poprosiłem o wydanie dwóch skierowań, omówionych na wczorajszej teleporadzie. Dowiedziałem się, żeby odebrać te skierowania mam wypełnić ankietę i zmierzyć temperaturę- "jestem w placówce medycznej". Straciłem przez to 5 minut i cała kolejka też. Odbierając skierowania, poprosiłem również o zapis na termin wizyty. Druga pani odpowiedziała, że nie mają tego specjalisty ze skierowania. "Ale ja zapisuję się do innego specjalisty, u którego będę kontynuował".
Rozmowa kompletnie od rzeczy. Dlaczego pierwsza pani słysząc, co mam do załatwienia, nie dała mi ankiety i nie zmierzyła temperatury? Moim zdaniem obydwie były już na cyku. Dzisiaj nie ma już bata na służbę zdrowia i panie wypiły za zdrowie koleżanki.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo