W czasach największego zasięgu terytorialnego Daesh pisałem o jego zwolennikach, którzy w podstawówce pozdrawiają się "Allach akbar" i byli całkowicie polskiego pochodzenia. Po latach okazuje się, że pamięć o bliskowschodnim kalifacie na Ochocie ciągle jest żywa.
Stosownie do sfotografowanego grafiti długo i ciężko myślałem, co w potraktowanym dopalaczami mózgu autora kazało mu do jednego worka wrzucić Le Pena i Al-Kaidę. Na mojej liście prowadzą "Przystanek Alaska" przed Owsiakiem, a ten przed "Uwolnić orkę".
Inne tematy w dziale Rozmaitości