Jagiellonia-Białystok kontra Legia Warszawa 0:0. Fot. PAP/Artur Reszko
Jagiellonia-Białystok kontra Legia Warszawa 0:0. Fot. PAP/Artur Reszko

Wyścig żółwi trwa. Hit Jagiellonia-Legia Warszawa rozczarował

Redakcja Redakcja Ekstraklasa Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Jagiellonia Białystok bezbramkowo zremisowała z Legią Warszawa w najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu 34. kolejki Lotto Ekstraklasy. Mecz stał na bardzo kiepskim poziomie, a najciekawsze były takie momenty jak: niewpuszczenie kibiców Legii na trybuny w Białymstoku, spięcie obu ekip po jednym z fauli oraz strzał w ostatniej akcji meczu.

Dwa tygodnie przed hitem ekstraklasy, władze Jagiellonii wysłały do Warszawy pismo, w którym zabroniły zabierania na własny stadion flag i emblematów ze znaczkiem Legii. Chodziło o "jakiekolwiek symbole", czyli koszulki, szaliki czy herby. Część sympatyków mistrza Polski przyjechało jednak do Białegostoku, ale kibice nie mogli wejść na stadion, by dopingować swoich zawodników. Brzydki gest, który będzie omawiany tygodniami w prasie, ale fani Legii nie mają czego żałować. Ich ulubieńcy zaprezentowali się jeszcze słabiej, niż słaba Jagiellonia.

Najlepsze podsumowanie hitu 34. kolejki wyraził dziennikarz sportowy, Krzysztof Stanowski.

W pierwszej połowie dominowała Jagiellonia Białystok, ale brakowało piłkarzom Ireneusza Mamrota werwy. To było oblężenie pola karnego, najczęściej bez strzałów, za to z kiksami. Jeśli już Jagiellonia próbowała, to piłka lądowała na trybunach albo kilka metrów od bramki Arkadiusza Malarza. Po drugiej stronie boiska nie działo się praktycznie nic. Legia traciła większość piłek daleko od pola karnego Jagiellonii.

image
Mecz Jagiellonia-Legia nie stał na wysokim poziomie. Fot. PAP/Artur Reszko

Druga część spotkania była jeszcze słabszym "widowiskiem". Jedyna warta uwagi akcja Legii to ta, gdy Runje przyblokował Antolica. Chorwat był najjaśniejszym punktem mistrza Polski, chociaż miewał straty i niecelne zagrania. Piłkarze i członkowie sztabów Jagiellonii i Legii rzucili się do gardeł po brutalnym faulu Bezjaka na Michale Pazdanie. W 93. minucie mocny strzał zza pola karnego oddał Bartosz Kwiecień, który był bardzo bliski zdobycia bramki dla Jagiellonii. Skończyło się na podziale punktów w żenującym meczu. To, co mogą zapamiętać kibice i obserwatorzy z tego spotkania, to niecelne podania, wykopy sprzed własnego pola karnego i faule.

W sobotę Lech Poznań zremisował na wyjeździe z Wisłą Płock w kolejnym ważnym spotkaniu Lotto Ekstraklasy. W "wyścigu żółwi" prowadzi Legia, która uzbierała 61 punktów. Za nią jest wciąż Lech z 59. punktami, Jagiellonia traci do niego punkt i 3 do mistrza Polski. Górnik Zabrze zajmuje 4. miejsce (56 pkt.), Wisła Płock jest 5. (54 pkt.).

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj3 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Sport