Robert Lewandowski przeżywa trudne chwile, a przed nim przecież piłkarski mundial w Rosji. Polaka krytykują nie tylko kibice Bayernu Monachium, ale również legendy klubu. Wszystko przez to, że nie pokazał się z najlepszej strony w dwumeczu z Realem Madryt.
Kiedy, jak nie teraz? Nasz utytułowany piłkarz ma już 29 lat, od kilku sezonów marzy o Złotej Piłce - nagrodzie dla najlepszego zawodnika na świecie - a droga po indywidualne trofeum wiedzie przez finał Ligi Mistrzów. Ostatnią dekadę zdominowali na europejskich boiskach Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Robert Lewandowski uważany jest za światowej klasy snajpera. W meczach półfinałowych Ligi Mistrzów zmagał się jednak z dwoma problemami: Sergio Ramos i Raphael Varane starannie zaopiekowali się Polakiem, który w dodatku - to kolejny powód bladych dwóch ostatnich występów - był osamotniony.
Real Madryt w finale Ligi Mistrzów! Łzy w Monachium
Lewandowski kozłem ofiarnym dla byłych piłkarzy Bayernu
Fani Lewandowskiego wskażą, że przy odrobinie szczęścia mógł sprokurować dwa karne w pierwszym spotkaniu z Realem, a także wykorzystać stuprocentową sytuację w rewanżu, gdy nagle stanął oko w oko z Keylorem Navasem i huknął wprost w bramkarza. Żeby wyobrazić sobie jednak doskonałą grę obrony Realu, jeśli chodzi o krycie snajpera Bayernu, wystarczy spojrzeć na statystykę podań. Lewandowski w Madrycie oddał piłkę do kolegów z drużyny 42 razy. Mniej podań z pierwszego składu Bayernu zaliczył jedynie bramkarz, Sven Ulreich.
Spośród wielkich byłych gwiazd Bayernu Monachium, jako pierwszy polskiego snajpera skrytykował po meczu na Allianz Arena Oliver Kahn. - Lewandowski nie zasługuje na status, jaki posiada. Nie potrafi rozstrzygnąć tak ważnego meczu dla drużyny w kluczowym momencie - ocenił dawny niemiecki bramkarz.
Dietmar Hamann grał w latach 90. na pozycji środkowego pomocnika Bayernu. - Jedyną gwiazdą, która nie spełniła oczekiwań w obu spotkaniach, był Robert Lewandowski. Poza tym Bayern za postawę w rewanżu zasłużył sobie na szacunek wszystkich - powiedział dla Sky Sports.
Po pierwszym meczu z Realem, Hamann ocenił, że "Królewscy" nie kupią Polaka po takim występie. Wtórował mu inny legendarny gracz z Monachium, Lothar Matthaeus. - Z moich informacji wynika, że Real Madryt nie jest już zainteresowany Polakiem - przekazał.
Lewandowskiego wziął w obronę jedynie Steffan Effenberg. - Miał bardzo trudne zadanie, musiał zmierzyć się z tak dobrymi Sergio Ramosem, Raphaelem Varane'em i Casemiro. Intensywnie pracował na dobro zespołu, więc nie rozumiem całej krytyki - podkreślił były niemiecki piłkarz. - Niech Lewandowski nie zapomina bardzo ważnej rzeczy. On jest absolutnym liderem ataku w Monachium, pod którego dopasowano całą grę zespołu. Niebawem skończy 30 lat, ale to nie stanowi żadnej przeszkody, by wygrał w przyszłości z Bayernem Ligę Mistrzów - dodał Effenberg w kontekście plotek transferowych na temat przenosin Polaka do Realu Madryt. Niektórzy eksperci sugerują, że włodarze Bayernu świadomie zachęcili swoich byłych piłkarzy, żeby rozpoczęli nagonkę na Lewandowskiego.
Niemieckie media codziennie uderzają w Lewandowskiego po półfinale Ligi Mistrzów. - Po pierwszym spotkaniu z Realem, w którym w żałosny sposób zmarnował kilka szans, głośno go krytykowano. Czy jest w stanie rozstrzygać wielkie mecze na korzyść Bayernu? W pierwszej połowie potwierdził, że słusznie go krytykowano. Brakowało mu ostatniego kroku, bezwarunkowego poświęcenia. W drugiej połowie był bardziej „jadowity”, ale też bez widocznego efektu - napisali brutalnie redaktorzy internetowego wydania "Spiegla". W niektórych pomeczowych ocenach, zajmował miejsce tuż przed Ulreichem.
Przecieki z udziałem Lewandowskiego w "Bildzie"
- Znów bez gola, znów za mało zagrożenia, znów nie zagrał wielkiego meczu. Pracował w rozegraniu, rozprowadził piłkę przy bramce na 1:0. Ale w polu karnym nie miał szans przeciwko Ramosowi i Varane’owi - opisał problemy Lewandowskiego "Bild". Dział sportowy gazety ściśle współpracuje z włodarzami Bayernu. Gdy kogoś w Monachium potrzebują, informacje przeciekają właśnie do "Bilda". Nie inaczej jest w przypadku krytyki konkretnych piłkarzy. Dziennik poinformował w czwartek, że Bayern zamierza kupić napastnika z najwyższej półki, bo takiego zawodnika zabrakło, by awansować do wielkiego finału Ligi Mistrzów w Kijowie. Na liście życzeń Bawarczyków znajdują się Antoine Griezman, Karim Benzema, Gareth Bale i Paulo Dybala. "Bild" sugeruje, że Bayern szykuje grunt pod ewentualny transfer Polaka.
Przed paroma miesiącami "Bild" opisał scysję na treningu z udziałem Lewandowskiego. W mini-gierce miał odpuścić pressing i zająć się wiązaniem sznurowadeł. Matt Hummels, który grywał z naszym snajperem jeszcze w barwach Borussi Dortmund, upomniał go. - Serio? Teraz musiałeś wiązać buta! Cholera! Przecież przez ciebie straciliśmy gola! - krzyknął Hummels do Lewandowskiego. - Przecież to Ty ciągle tracisz piłki - odpowiedział Polak koledze. - Oh, zamknij się - uciął obrońca Bayernu. "Stenogram" z awantury trafił na łamy "Bilda".
Oliwy do ognia dolał sam Jupp Heynckes. Trener Bayernu Monachium na konferencji prasowej przed rewanżem z Realem Madryt wprost oświadczył, że zaprosił Lewandowskiego na osobną rozmowę. Powodem miała być - tłumaczył szkoleniowiec - zachęta do większej determinacji i skupienia na Santiago Bernabeu, gdzie Robert powinien wziąć ciężar gry mistrza Niemiec na siebie. Był to oczywisty sygnał dla drużyny i mediów, że główną odpowiedzialność za porażkę przed własną publicznością ponosi Lewandowski.
Po półfinale i odpadnięciu z rozgrywek, Heynckes bronił swojego napastnika. Wpływ na to miała zapewne gremialna krytyka, jaka spadła na najlepszego polskiego piłkarza. 72-letni trener nie oszczędził też swojego bramkarza. Ulreich nie wiedział w ostatnim meczu, czy ma złapać piłkę po podaniu swojego kolegi z drużyny, czy wykopać. Ostatecznie się położył, piłka przeleciała pod nim, a Benzema skierował futbolówkę do pustej bramki i było 2:1 dla Realu. - Zgasło mu światło. Miał lekkie zaćmienie, podarowaliśmy Realowi gola - oświadczył Heynckes. Co znamienne, niemiecki bramkarz, mimo katastrofalnego błędu, nie został tak osaczony przez krajowe media, jak to ma miejsce w przypadku Lewandowskiego.
Lewandowskiemu zostaje jeszcze mundial w Rosji
Słabsze mecze zdarzają się każdemu ze światowego topu. Genialny Messi był cieniem samego siebie po kompromitacji Barcelony z Romą (0:3). Słabsza postawa Ronaldo jesienią to jeden z powodów, dla których Real nie obronił mistrzostwa Hiszpanii. Lewandowski w Bundeslidze strzela jak na zawołanie, jest też w 10. najskuteczniejszych zawodników w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W 192 występach w barwach Bayernu, zdobył łącznie 149 goli. Jest najskuteczniejszym napastnikiem w historii klubu spośród obcokrajowców, którzy przywdziewali trykot Bawarczyków.
Dzisiaj liczby w niemieckiej prasie nie mają żadnego znaczenia, a Lewandowski jest głównym winowajcą porażki. Bayern nie zdobył najważniejszego trofeum od 2012 roku. Wszyscy liczyli we wtorek na powtórkę z występu Polaka, gdy ten zaaplikował Realowi 4 bramki w barwach Borussi. Nie udało się w ubiegłym roku w ćwierćfinale, nie powiodło się i w ostatnich tygodniach.
Porażkę w Lidze Mistrzów Lewandowski może sobie powetować udanymi występami na mundialu w Rosji. Na tym z pewnością skorzystałaby reprezentacja Polski. Wtedy w Madrycie, Londynie i Paryżu nikt nie będzie wspominał słabszych występów napastnika w półfinale Ligi Mistrzów. Real, Chelsea i PSG są zainteresowane usługami Lewandowskiego.
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Sport