Marek Gołębiewski został nowym trenerem piłkarzy Legii Warszawa. Klęska z Piastem w Gliwicach (1:4) przelała szalę goryczy i Czesław Michniewicz, pod którego wodzą zespół z Łazienkowskiej zanotował siedem porażek w dziesięciu meczach Ekstraklasy, stracił pracę.
Nieoficjalnie mówi się, że los szkoleniowca z Gdyni był już przesądzony po przegranej z Lechem Poznań (0:1) tydzień temu. Tyle, Legię po starciu z Kolejorzem czekały dwa mecze w odstępie trzech dni ( z Napoli w Lidze Europy i z Piastem) i następca Michniewicza nie miałby czasu nawet na poznanie zawodników. Dlatego pan Czesław wtedy jeszcze zachował posadę, ale siedział na bardzo chybotliwym i gorącym krześle.
Czytaj też: Czesław Michniewicz nie jest już trenerem Legii Warszawa! Znamy następcę
Michniewicza zwolnili piłkarze
Nie ma co ukrywać – Michniewicza zwolnili piłkarze. Przede wszystkim ci z zagranicy. Ponoć każde zwycięstwo w europejskich pucharach było dla nich okazją do tęgich baletów, przez co potem nie mieli sił ani specjalnej ochoty na zasuwanie w Ekstraklasie. Dopóki zdrowy był Artur Boruc, to do spółki z Arturem Jędrzejczykiem i ulubieńcem trenera Mateuszem Wieteską, trzymał szatnię. Jednak kilka tygodni temu doświadczony bramkarz doznał kontuzji kolana i dyscyplinę trafił szlag. Grupa zawodników ani myślała umierać na boisku za szkoleniowca. Do drużyny dochodziły sygnały o coraz słabszej pozycji szkoleniowca, co odbiło się na morale piłkarzy. Zdaniem 70-krotnego reprezentanta Polski Piotra Świerczewskiego prezes Legii Dariusz Mioduski to inteligentny i spokojny człowiek, który bardzo długo znosił kompromitującą postawę zespołu w Ekstraklasie.
- Skoro właściciel stołecznego klubu tak długo nie wykonywał żadnych nerwowych ruchów, to mógł poczekać jeszcze kilka tygodni. Wierzę w Michniewicza. To dobry trener i jestem pewien, że wyprowadziłby drużynę z kryzysu. Legia to za poważny klub, żeby grać o utrzymanie. Myślę, że ekipie z Łazienkowskiej potrzeba było trzech, czterech zwycięstw, żeby złapała rytm i zaczęła odrabiać straty. Osiemnastopunktowa przewaga Lecha to ogromna zaliczka, ale z drugiej strony jeśli Legia wygrałaby dwa zaległe mecze z Niecieczą i Zagłębiem Lubin, to strata do Kolejorza wynosiłaby 12 punktów. A sezon jest na tyle długi, że przy dobrej grze, można by to było nadrobić – uważa były pomocnik min. Olympique Marsylia.
Czytaj też: Już po Michniewiczu? Kolejna ligowa kompromitacja Legii
Teraz człowiek znikąd
Nie będzie to już jednak dane Czesławowi Michniewiczowi. W poniedziałkowe popołudnie został mu wręczony wilczy bilet. Teraz za wyniki Legii będzie dopowiadał Marek Gołębiewski. Ostatnio pracujący jako trener rezerw warszawskiego klubu. Przy Łazienkowskiej nikt nie ukrywa, że postawienie na, w sumie, anonimowego młodego szkoleniowca, to opcja tymczasowa. Prezes Mioduski chciałby zatrudnić Marka Papszuna, który z prowincjonalnego Rakowa Częstochowa uczynił druga siłę w polskiej piłce. Tyle, że Papszun niedawno przedłużył do końca sezonu kontrakt z klubem spod Jasnej Góry, a a nawet jeśli udałoby się go ściągnąć do stolicy, to według obowiązujących przepisów PZPN, mógłby poprowadzić Legię dopiero od rundy rewanżowej. Inna opcja to Stanisław Czerczesow. Były selekcjoner reprezentacji Rosji nie ukrywa swojego sentymentu do Legii i co najważniejsze ceni go i lubi Mioduski, tu jednak na przeszkodzie mogą stanąć finansowe wymagania Osetyńca. Czerczesow na pewno nie wróci na Łazienkowską za mniej niż pół miliona euro rocznie (wersja optymistyczna dla Legii, choć mówi się, że chciałby zarabiać nawet dwa razy więcej).
Może się także okazać, że tymczasowy trener Marek Gołębiewski nie będzie wcale… tymczasowym. Wszystko zależy do tego jak szybko uda mu się poskładać posiniaczoną i wewnętrznie rozbitą drużynę. Może to dla niego początek pięknej szkoleniowej kariery? Każdy przecież kiedyś gdzieś zaczynał…
Czytaj też: Legia Warszawa przegrywa z Lechem Poznań 0:1. Już nie uda się dogonić rywala
Ukłony dla Michniewicza
Mimo beznadziejnej postawy na krajowym podwórku, Czesław Michniewicz nie zostawia w Legii spalonej ziemi. Zdobył z nią mistrzostwo Polski oraz po blisko pięciu latach nieobecności na europejskich salonach,, wprowadził CWKS do fazy grupowej LE. Kibice na pewno zapamiętają mu pasjonujące starcia ze Spartakiem Moskwa (1:0) i z angielskim Leicester (1:0), w których postawa legionistów napawała dumą. Tego Michniewiczowi nikt nie odbierze...
Piotr Dobrowolski
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Sport