Krzesło, na którym siedzi trener Legii Warszawa Czesław Michniewicz mocno się chwieje. Po sześciu porażkach dziewięciu meczach Ekstraklasy nie jest kwestią "czy" szkoleniowiec zostanie zdymisjonowany, lecz kiedy to nastąpi.
Dla właściciela stołecznego klubu Dariusza Mioduskiego nie ma nawet znaczenia fakt, że legioniści znakomicie radzą sobie w Lidze Europy i po dwóch wygranych z rzędu prowadzą w grupie. Trwa gorączkowe poszukiwanie nowego trenera. Jednak wbrew medialnym doniesieniom są bardzo małe szanse na to, by Michniewicza zastąpił były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek.
Czytaj też: Legia Warszawa przegrywa z Lechem Poznań 0:1. Już nie uda się dogonić rywala
Zwolnienie Michniewicza to kwestia czasu?
Paradoksalnie, słabsze wyniki drużyny właścicielowi klubu mogą być na rękę, bo Dariuszowi Mioduskiemu z Czesławem Michniewiczem nigdy nie było specjalnie po drodze. Prezes uwielbia błyszczeć w światłach fleszy, a cieszący się zasłużoną sympatią dziennikarzy trener, ten blask przełożonego mocno przyćmił. Jest właściwie przesądzone, że pan Czesław straci robotę. Jego jedynym sprzymierzeńcem jest już tylko czas. A właściwie jego brak, bo Legia gra co trzy dni i nowy trener nie miałby kiedy poznać zawodników i ustawić drużyny po swojemu.
Zdaniem wielu fachowców zwolnienie trenera byłoby kosztownym i koszmarnym błędem właściciela CWKS-u, bo Michniewicz to obecnie ścisła czołówka najlepszych polskich trenerów. I nie zmienia tego nawet fakt, że Legia w Ekstraklasie spisuje się koszmarnie. Warszawianie mają co prawda do rozegrania dwa zaległe spotkania, ale i tak nie przystoi by mistrzowie zajmowali zaledwie piętnaste miejsce w tabeli i tracili do liderującego Lecha Poznań aż 15 punktów. Według zorientowanych właśnie porażka z Kolejorzem na własnym boisku miała przypieczętować los Czesława Michniewicza. Tak mocno rozeźliła Mioduskiego, że ten podjął decyzję o zmianach w sztabie szkoleniowym.
Czytaj też: Co się dzieje z Legią? Cień Czerczesowa w przedpokoju i zatrucie Europą
Na pewno nie Brzęczek
W kontekście ewentualnych następców obecnego trenera Legii wymienia się najczęściej Jerzego Brzęczka. Jednak z naszych informacji wynika, że są znikome szanse na to, by były selekcjoner trafił na Łazienkowską. Z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że po przygodzie z reprezentacją Brzęczek ma fatalne notowania w mediach. A Dariusz Mioduski jest bardzo czuły na kwestie PR. Poza tym ze względu na osobę siostrzeńca - Jakuba Błaszczykowskiego, udziałowca Wisły Kraków, ex-trener kadry jest mocno kojarzony z Białą Gwiazdą, co już u progu rozmów dyskredytuje go jako kandydata na opiekuna klubu ze stolicy.
Zatem kto jeśli nie Brzęczek? Kilka lat temu Dariusz Mioduski był wielkim zwolennikiem talentu i osiągnięć Adama Nawałki. Trener, który w 2016 roku doprowadził Polskę do ćwierćfinału mistrzostw Europy, a dwa lata później awansował na mundial w Rosji, od marca 2019 roku jest bez zajęcia i pewnie przystałby na ofertę pracy z Warszawy.
Z polskich szkoleniowców w grę wchodziliby jeszcze ewentualnie zwolniony kilka tygodni temu z Lechii Gdańsk Piotr Stokowiec i twórca sukcesów Rakowa Częstochowa Marek Papszun. Ale pierwszego eliminuje trudny charakter, który wypominają mu byli podopieczni, min. Sławomir Peszko i Błażej Augustyn, a za drugiego trzeba by klubowi spod Jasnej Góry zapłacić liczoną w milionach złotych rekompensatę.
Czytaj też: Legia upolowała Lisy
Nieosiągalny Sousa
Serwis TVP Sport podał, że Dariusz Mioduski marzy o zatrudnieniu Paulo Sousy. Tyle, że Portugalczyk do końca eliminacji mistrzostw świata jest związany umową z PZPN, a jako że nasza reprezentacja ma realne szanse na awans do baraży o mundial i sam wyjazd na MŚ do Kataru, to należy przypuszczać, że umowa z selekcjonerem zostanie przedłużona. Poza tym problemem w angażu Sousy mogą być bardzo wysokie zarobki. Jaki trener kadry Polski co miesiąc kasuje on około 100 tysięcy euro, a to kwota, która znacznie przekracza możliwości stołecznego klubu.
W grze wciąż pozostaje natomiast Stanisław Czerczesow, który po ostatnim Euro został zwolniony z funkcji trenera Rosji. Osetyniec był w Moskwie na meczu Legii ze Spartakiem, oraz na treningu warszawian w Polsce, a w Rosji spotkał się z właścicielem klubu. Czerczesow z sentymentem wspomina pracę w Warszawie, gdzie w 2015 roku zdobył mistrzostwo i Puchar Polski i pewnie skorzystałby z okazji żeby ponownie przejąć stery w drużynie Legii.
Choć wszyscy, lub prawie wszyscy, wymienieni trenerzy, to nieźli fachowcy, to przy ewentualnej zmianie szkoleniowca szefowie mistrzów Polski powinni się poważnie zastanowić, czy w ogóle ma ona sens? Bo tak naprawdę po co zamieniać świetnego szkoleniowca jakim jest Michniewicz, na trenera o zbliżonych umiejętnościach? Może najlepszym wyjściem byłoby dać obecnemu coachowi czas na opanowanie ligowego kryzysu. W poprzednich klubach Michniewicz pokazał przecież, że potrafi wyprowadzać z kłopotów prowadzone przez siebie drużyny.
Piotr Dobrowolski
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Sport