Po pucharowych emocjach i zwycięstwie Legii nad angielskim Leicester City (1:0) przed piłkarzami Legii Warszawa kolejne arcytrudne zadanie. Podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się na wyjeździe z trzeci w tabeli Lechią Gdańsk. Emocje będą gwarantowanie, podobnie jak w hicie 10 kolejki Lech – Śląsk, w którym zmierzą się lider i wicelider ligowej tabeli Zatem pora na nasze typy tej serii spotkań ligi polskiej.
Sobota (2.10)
Radomiak – Bruk – Bet Termalica Nieciecza (godz. 12.30)
Radomiak to rewelacja tego sezonu Ekstraklasy. Beniaminek w zaległym meczu ciężko postraszył wicemistrzów Polski z Rakowa, remisując w Częstochowie 2:2. Rywale z Niecieczy muszą przede wszystkim uważać na potężnie zbudowanego Brazylijczyka Mauridesa, który pod Częstochową zdobył dla gole. Faworytem jest Radomiak, ale błędem byłoby lekceważenie „Słoni”. Piłkarze z małopolskiej wioski wygrali w ostatnim meczu z Górnikiem 3:1, dzięki czemu ich szkoleniowiec Mariusz Lewandowski uciekł spod trenerskiej gilotyny.
Czytaj: Szokująca oprawa Legii Warszawa. "Klękaj przed jego wysokością"
Mecz w Radomiu będzie szczególny dla kapitana Termaliki, który pochodzi z tego miasta i jest wychowankiem Radomiaka – Piotra Wlazło. Pomocnik bezbłędnie wykorzystał dwa karne z Zabrzem i ma już na koncie pięć goli w tym sezonie. Wlazło zapowiedział, że jeśli trafi w domu, to nie będzie celebrował zdobytego gola. Tylko najpierw trzeba przechytrzyć obronę „Zielonych”, która w tych rozgrywkach prezentuje się nad wyraz solidnie. Mimo interesującej gry Nieciecza okaże się za słaba na RKS i komplet punktów zostanie na Mazowszu.
Cracovia – Stal Mielec (godz. 15)
Jeszcze raz okazało się, jak opaska kapitana drużyny pozytywnie wpływa na tego, który ją niesie. Trener „Pasów” Michał Probierz przed sezonem przywództwo nad drużyną powierzył Pelle van Amersfoortowi . Holender odwdzięcza się kapitalną skutecznością. Z siedmioma golami na koncie prowadzili w tabeli strzelców Ekstraklasy, a w ostatnim meczu w Gliwicach zaliczył hat trocka. W sobotę liczy na powtórkę z rozrywki, bo Stal jeśli już punktuje, to na własnym boisku. W delegacjach mielczanie zdobyli w tej kampanii Ekstraklasy zaledwie dwa punkty. Po pojedynku sobotnim pojedynku ten stan rzeczy się nie zmieni, bo wygra Cracovia.
Lech Poznań – Śląsk Wrocław (godz. 17.30)
To spotkanie numer jeden 10. serii meczów. W Poznaniu poznamy odpowiedź na pytanie, który ze snajperów jest lepszy – kapitan Lecha Szwed Milael Ishak (6 goli) czy superstrzelec „wojskowych”, Hiszpan Erik Exposito (5 trafień). W tabeli prowadzi Lech (18 pkt) o jedno „oczko’ wyprzedzając właśnie Śląsk. Goście jeszcze w tych rozgrywkach nie przegrali. Podtrzymać dobrą pasję w Wielkopolsce będzie im bardzo trudno, bo Kolejorz na własnym boisku rozjeżdża kolejnych rywali, ale remis nie jest wykluczony. Podobnie jak każdy inny wynik, bo oba zespoły nie kalkulują, tylko stawiają na atak. Będzie wymiana ciosów, będą gole i czym to się skończy?
Górnik Zabrze – Wisła Płock (godz. 20)
Kibice w Zabrzu zadają sobie pytanie: kiedy wreszcie premierowego gola w Ekstraklasie zdobędzie Lukas Podolski. Mistrz świata w barwach Niemiec z 2014 roku, nie tak wyobrażał sobie powitanie z ukochanym Górnikiem. Najpierw nadrabiał zaległości fizyczne, później zmagał się z koronawirusem i trafił na izolację, by ostatnio leczyć uraz pleców. Fani śląskiej ekipy wierzą, że to złe miłego początki i „Poldi” odblokuje się w konfrontacji „Nafciarzami”, a Górnik przejdzie Wisłę. Jest to o tyle prawdopodobne, że ekipa trenera Macieja Bartoszka w ostatnim spotkaniu we Wrocławiu (1:3) sprawiała wrażenie, jakby zachłysnęła się efektowną grą. Nie sądzimy, by zdążyła się na tyle podnieść po porażce ze Śląskiem i postawi się wspierającemu Górnika potężnemu dopingowi. Ślązacy na szychtę po meczu zejdą bogatsi o trzy punkty.
Niedziela (3.10)
Raków Częstochowa – Warta Poznań (godz. 12.30)
Coraz ciemniejsze chmury zbierają się nad głową trenera Warty Piotra Tworka. W poprzednim sezonie poznaniacy byli uznawani za objawienie ligi i do końca walczyli o awans do pucharów. W obecnej kampanii po tamtym zespole zostało wyłącznie wspomnienie, bo gracze znad Wildy okupują trzecie miejsce od końca tabeli i na dziewięć kolejek, które są za nami mogą się „pochwalić” bardzo skromniutkim bilansem – jednym zwycięstwem i czterema remisami oraz taką samą liczbą porażek. W niedzielę dołożą piątą przegraną, bo podrażniony remisem z Radomiakiem Raków, zgarnie całą pulę.
Pogoń Szczecin – Górnik Łęczna (godz. 15)
Szczecinianie gonią przewodzącego w ligowej stawce Lecha i nie mogą sonie pozwolić na stratę punktów w pojedynku z „czerwoną latarnią” Ekstraklasy – beniaminkiem z Łęcznej. Podopieczni Kamila Kieresia w aktualnych rozgrywkach wygrali tylko raz, a ich bilans na boiskach przeciwników jest fatalny – jeden remis i trzy porażki. W niedzielę dopiszą sobie czwartą przegraną, bo Pogoń nie zmarnuje szansy na zmniejszenie dystansu do Kolejorza i pewnie wygra.
Lechia Gdańsk – Legia Warszawa (godz. 17.30)
Pod wodzą nowego trenera Tomasza Kaczmarka gdańszczanie odzyskali radość z gry, czego efektem była ostatnia okazała wygrana 4:0 nad Górnikiem w Łęcznej. W sumie gdańszczanie pod batutą Kaczmarka w trzech meczach zdobyli siedem punktów i tylko o dwa punkty ustępują Lechowi. Z kolei Legia musi gonić czołówkę, bo zdobyła ledwie 9 „oczek” i jest dopiero na piętnastym miejscu w tabeli. - W lidze Legia odrabia pańszczyznę. To o klasę lepszy zespół niż w pucharach. Piłkarze muszą zmienić podejście i zacząć traktować Ekstraklasę nie jako zło konieczne, ale podstawowe miejsce pracy. Inaczej o obronie mistrzostwa przy Łazienkowskiej będą mogli zapomnieć – powiedział nam były znakomity obrońca stołecznej drużyny Adam Topolski. Jeżeli futbolistom Legii zacznie się chcieć, to w lidze nikt im nie podskoczy. Czy przekonamy się o tym już w najbliższej kolejce? Bylibyśmy ostrożni, bo Gdańsk to niezwykle wymagający teren. Dlatego najbardziej prawdopodobny jest remis.
PD
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport