Przed 9. serią spotkań Ekstraklasy najwięcej wzbudza sobotnie starcie Legii z Rakowem Częstochowa. Dla ekipy z Łazienkowskiej będzie to rewanż za przegrany w sierpniu mecz o Superpuchar Polski, w którym warszawianie po rzutach karnych ulegli na własnym boisku drużynie spod Jasnej Góry. Wtedy zespół Czesława Michniewicza był faworytem. Teraz nie jest to już tak oczywiste. Szanse na zwycięstwo rozkładają się po połowie. Zatem, zaczynamy...
Piątek 24.09.
Górnik Łęczna – Lechia Gdańsk (godz. 18)
Górnik co prawda, tydzień temu, zebrał bary od Legii (1:3), ale w stolicy piłkarze Kamila Kieresia zaprezentowali się więcej niż przyzwoicie. Przegrali, bo zabrakło im skuteczności. Lechia natomiast pod wodzą nowego trenera Tomasza Kaczmarka w Pucharze Polski rozbiła na wyjeździe Jagiellonię (3:1). Na Lubelszczyźnie tak łatwo gdańszczanom nie pójdzie i pojedynek skończy się bramkowym remisem.
Jagiellonia – Lech (godz. 20.30)
To może być mecz, który zdecyduje o przyszłości trenera „Jagi” Ireneusza Mamrota. Gracze z Białegostoku po dobrym początku, pikują ku dolnym rejonom tabeli. Nie wygrali od pięciu spotkań, a jakby tego było mało, to w tygodniu po porażce z Lechią odpadli z Pucharu Polski. Jeśli Kolejorz ich rozjedzie, to... na Podlasiu mogą trenerowi Mamrotowi pokazać drzwi. Na przeciwnym biegunie jest Lech. Poznaniacy są jedyną oprócz Śląska drużyną, która w tym sezonie Ekstraklasy nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Zawodnicy Macieja Skorży pięciokrotnie wygrali i trzykrotnie podzielili się punktami z rywalami. Na Podlasiu zwyciężą.
Sobota (25.09)
Stal Mielec – Radomiak (godz. 15)
Ciężkie zadanie przed Stalą. Gospodarze grają w kratkę, a ostatnio na własnym stadionie przyjęli trzy potężne ciosy od Rakowa. Radomiak zaś zaskakuje. Zremisował w Poznaniu i Gdańsku, wygrał z Legią. Podopieczni Dariusza Banasika prowadzeni przez kapitalnego Leandro ( od II ligi do Ekstraklasy, strzelił dla „Zielonych” 116 goli), nie pękają przed mocarzami ligi, więc można założyć również, że nie przestraszą się Fabiana Piaseckiego, Michała Maka i spółki. Na Podkarpaciu będzie albo remis, albo radomianie wrócą z delegacji z kompletem punktów.
Warta Poznań – Zagłębie Lubin (godz. 17.30)
Kibice zastanawiają się co się stało z Wartą z poprzedniego sezonu. W minionej kampanii podopieczni Piotr Tworka skończyli rozgrywki na piątym miejscu, do końca walcząc o awans do
europejskich pucharów. A teraz? Szkoda gadać...Gracze z poznańskiej Dolnej Wildy wygrali tylko raz! Czy przełamią się w konfrontacji z „Miedziowymi”? Może być o to trudno, bo piłkarze Dariusza Żurawia po dwóch wygranych z rzędu złapali wiatr w żagle. A, że potrafią grać na wyjazdach, udowodnili dwa tygodnie temu, kiedy z trudnego terenu w Gliwicach przywieźli trzy punkty. Teraz o całą zdobycz będzie mi trudno, bo Warta jest mocno zdeterminowana. Raczej, po nudnym meczu, skończy się remisem.
Legia Warszawa – Raków Częstochowa (godz. 20)
Zapowiada się solidne meczycho. Trener gości Marek Papszun w ostatnich dwóch latach udowodnił, że ma patent na Legię. Dwukrotnie eliminował drużynę z Łazienkowskiej z Pucharu Polski, a przed sezonem w Warszawie jego gracze zdobyli Superpuchar. Tyle, że teraz pochłonięta walką w Lidze Europy Legia musi pilnować, by w Ekstraklasie czołówka jej nie uciekła i nie może sobie pozwolić na stratę punktów. W sobotę wieczorem będzie bez kalkulacji. I jedni id rudzy rzucą na szalę wszystkie siły i... podzielą się punktami.
Niedziela (26.09)
Bruk Bet Termalica Nieciecza – Górnik Zabrze (godz. 12.30)
Obie drużyny w środku tygodnia wygrały swoje mecze w Pucharze Polski. Czas dobrą formę z tych rozgrywek przełożyć na ligę. Ta uwaga dotyczy przede wszystkim gospodarzy. Ekipa z małopolskiej wioski, choć gra nieźle, to w tym sezonie jeszcze nie wygrała i jest „czerwoną latarnią” Ekstraklasy. Przed meczem z Górnikiem w Niecieczy panuje powszechna mobilizacja. Albo wygrana, albo zrobi się bardzo, bardzo nerwowo. Właściciel klubu Krzysztof Witkowski jest cierpliwym człowiekiem, ale brak wygranej po 9. kolejkach i świętego wyprowadziłby z równowagi. Tyle, że do drużyny Jana Urbana po problemach z koronawirusem, a potem drobnym urazem wraca Lukas Podolski, który przebiera nogami za pierwszym golem w Polsce. Będzie ciekawie, ale wreszcie, po raz pierwszy w tych rozgrwykach, punkty zostaną w Niecieczy.
Śląsk Wrocław – Wisła Płock (godz. 15)
To będzie pojedynek dwóch drużyn, które grają najatrakcyjnieszy (oprócz Lecha) futbol w lidze. Śląsk w swojej twierdzy nie przegrywa. Jednak i nie... wygrywa. W tym sezonie piłkarze Jacka Magiery tylko raz zwyciężyli na własnych śmieciach, a w aż trzech meczach dzielili się z rywalami punktami. Tak też będzie i tym razem. No, chyba że znów błyśnie wicelider strzelców Ekstraklasy Hiszpan Erik Exposito (5 goli). W nim cała nadzieja „wojskowych”. Po tym, jak przedłużył kontrakt i zarabia obecnie 20 tysięcy euro miesięcznie Hiszpan gra jak z nut.
Wisła Kraków – Pogoń Szczecin (godz. 17.30)
Obie drużyny w ostatnim czasie mocno się skompromitowały. Pogoń została wyeliminowana z Pucharu Polski przez II-ligowy KKS Kalisz (1:2), a Wisła popłynęła w Poznaniu (0:5). Która z drużyn szybciej poradzi sobie z traumą po ostatnich meczach? Więcej przemawia za „Portowcami”, ale Biała Gwiazda na własnym terenie potrafi być groźna dla najlepszych, co gracze Adriana Guli pokazali wygrywając z Legią (1:0). Będą gole, będą emocje, a wynik? Każdy rezultat jest możliwy.
Poniedziałek (27.09)
Piast Gliwice – Cracovia
Pojedynek dwóch przyjaciół z trenerskiej ławy. Mowa o szkoleniowcu Piasta Waldemarze Fornaliku i opiekunie Cracovii Michale Probierzu. Ta zażyłość trwa już lata i żaden wynik poniedziałkowego meczu jej nie zepsuje. Więcej argumentów piłkarskich ma Piast, ale Cracovia ze swoją siermiężną taktyką (biegnij po skrzydle i dośrodkowuj) na wyjazdach już raz wygrała i dwukrotnie zremisowała. Teraz też obaj druhowie nie zrobią sobie krzywdy. Będzie remis.
PD
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Sport