Karty zostały rozdane, rozstrzygnięcia zapadły. Choć wybory na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej odbędą się w środę, to jest już jasne, że następcą Zbigniewa Bońka na tym stanowisku zostanie Cezary Kulesza. Dla średnio interesującego się futbole kibica – postać raczej anonimowa. Dla ludzi ze środowiska, człowiek który jest nie tylko prężnym biznesmenem, ale przed wszystkim sprawnym dyplomatą, niezwykle sprawnie poruszającym się gąszczu związkowych koterii, układów i układzików.
Kim jest Kulesza
Cezary Kulesza dorobił się majątku na... disco – polo. Jest założycielem firmy fonograficznej Greenstar, która miała w swoim portfolio największe gwiazdy tego nurtu z Zenonem Martyniukiem i zespołem Boys na czele. Nowy prezes PZPN, bo można już tym mianem określać pana Czarka, to były niespełniony piłkarz i właściciel Jagiellonii, za którego rządów klub z Podlasia święcił największe triumfy w swojej historii. Białostoczanie za kadencji Kuleszy dwukrotnie zdobyli wicemistrzostwo kraju, triumfowali w Pucharze i Superpucharze Polski. Kulesza oprócz działalności w klubie, zajmował się również deweloperką i jest właścicielem hotelu w centrum Białegostoku.
Zobacz:
Błąd Koźmińskiego
Skąd przekonanie, że to właśnie on zostanie następcą Bońka? Pełniący funkcję wiceprezesa do spraw piłkarstwa zawodowego i zasiadający we władzach spółki Ekstraklasa działacz z Podlasia, skupił wokół siebie tych, którzy w polskim futbolu mają najwięcej do powiedzenia. Tak zwanych baronów, czyli prezesów okręgowych związków piłkarskich i szefów klubów Ekstraklasy i I ligi. Od ponad roku jeździł po terenie i przekonywał do swojego programu. Tym na głowę pobił swojego kontrkandydata – Marka Koźmińskiego. Popierany przez Bońka „Koza” popełnił bowiem grzech zaniechania i zupełnie zlekceważył lokalnych działaczy.
Nie potrafił lub nie chciał ich „dopieścić”, poklepać po plecach, połechtać ego, mówiąc jacy to są ważni... I teraz srogo za to płaci, bo opuszczają go ostatni zwolennicy. W poniedziałkowym spotkaniu i kolacji z baronami zwołanej przez Kuleszę wzięli udział najwierniejsi ludzie Bońka i Koźmińskiego – wiceprezes PZPN do spraw finansowych i szef Kujawsko -Pomorskiego ZPN Eugeniusz Nowak oraz prezes Pomorskiego ZPN Radosław Michalski.
Był to czytelny przekaz, że obaj notable zmienili front i teraz opowiadają się za byłym właścicielem Jagi. To cios, który ostatecznie mógł powalić Koźmińskiego. Tym bardziej, że pojawiły się plotki, iż krakowian jest gotów zrezygnować ze startu w wyborach w zamian za zachowanie stanowiska wiceprezesa Związku do spraw szkolenia. Tyle, że jak się dowiedzieliśmy od ludzi z kręgu Cezarego Kuleszy, opcja współpracy z Koźmińskim, jeszcze we wtorek nie była brana pod uwagę.
Niepewna przyszłość Sousy
Teraz najwięcej pytań dotyczy nazwisk najbliższych współpracowników nowego prezesa. Jest to najbardziej strzeżona tajemnica sztabu Kuleszy. Podobnie jak wieści dotyczące przyszłości selekcjonera reprezentacji Polski Paulo Sousy. Ponoć kandydat z Białegostoku mocno się zdenerwował na wieści opublikowane przez sport.pl, że Portugalczyk po nieudanym dla Biało – Czerwonych Euro, za pośrednictwem swoich ludzi, szukał pracy we włoskich klubach. Jeśli te sensacyjne informacje okażą się prawdą, będzie to gwóźdź do trumny Sousy. Podobno jest już lista kandydatów do jego zastąpienia. Otwierają ją trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun i zwolniony po mistrzostwach Europy z reprezentacji Rosji, były opiekun Legii – Stanisław Czerczesow. Mówi się także o dobrym znajomym Kuleszy z okresu wspólnej pracy w Jagiellonii – Michale Probierzu. Jednak w tym przypadku słabe wyniki osiągane przez Cracovię, którą dziś prowadzi Probierz, chyba dyskwalifikują go w wyścigu o fotel trenera kadry.
Jak zmieni się PZPN pod rządami nowego prezesa? Kto z pracowników zachowa swoją posadę? Czy nowe nazwiska będą dla kibiców zaskoczeniem? Kiedy straci pracę Sousa? Odpowiedzi na te pytania poznamy w najbliższych dniach, kiedy już nowy szef Związku wygodnie rozsiądzie się na fotelu prezesa.
Piotr Dobrowolski
Inne tematy w dziale Sport