Wyobraźmy sobie, że Neymar - albo inny piłkarski bóg - w szczycie kariery mówi dziennikarzom, że chętnie zagrałby w polskim klubie. Raz można to potraktować jako dobry żart, ale za drugim i kolejnym, zaczyna to wyglądać na deklarację. Właśnie okazało się, że 10 lat temu ten piłkarz nie żartował. Poważnym facetem okazał się Łukasz Podolski, który przechodząc do Górnika Zabrze, właśnie stał się najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii polskiej ligi.
Łukasz Podolski z Polską, a konkretnie ze Śląskiem, ma wiele wspólnego. Urodził się w Gliwicach, tam też mieszka jego rodzina, z którą regularnie rozmawia po śląsku. W Polsce wziął ślub, a jego wybranka Monika urodziła mu dwójkę dzieci. „Poldi” nigdy nie odmawiał wywiadów polskim dziennikarzom, a gdy niemal dwie dekady temu zaczął brylować na niemieckich boiskach, szybko pojawił się temat jego gry dla reprezentacji Polski.
Łukasz Podolski. Mógł strzelać dla nas
Ówczesny selekcjoner kadry Paweł Janas stwierdził jednak wtedy, że takich Podolskich w polskiej lidze mamy na pęczki. Innego zdania byli Niemcy, którzy zrobili wszystko, by właśnie ich barw bronił rewelacyjny zawodnik 1. FC Koeln. Przez kolejne 15 lat w koszulce z czarnym orłem na piersi rozegrał 130 meczów i strzelił 49 goli.
Czy mógłby je strzelać dla polskiej kadry? Gdyby Janasowi i działaczom PZPN nie zabrakło wyobraźni, nie można tego wykluczyć. Podolski kilka razy występował przeciw Polsce, a na Euro 2008 strzelił nam dwa gole, bez których Niemcy nie doszliby pewnie do finału. Piłkarz jednak nie cieszył się ani na boisku, ani poza nim.
Zobacz najnowsze teksty z działu sport:
Łukasz Podolski marzył o grze w Górniku. Wyboista droga do Zabrza
Swoje związki z Polską podkreślał zawsze, a kilka lat temu w rozmowie z jednym z naszych dziennikarzy wypalił, że chciałby kiedyś zagrać w Górniku Zabrze, klubie, któremu kibicował od dziecka. Takie słowa w ustach zawodnika, który grał w koszulkach Bayernu, Arsenalu i Interu, brzmiały jak żart. Górnik balansował wtedy między 1. a 2. ligą. Choćby grał w najlepszym polskim klubie, oznaczałoby to dla niego sportową degradację.
Podolski ze swoich słów nigdy się nie wycofał. Zegar jednak tykał i coraz więcej wskazywało, że słowa o grze w Górniku to niewiele więcej niż kurtuazja i ukłon w stronę rodziny ze Śląska. „Poldi” dwa sezony spędził w Japonii, a kolejne dwa w klubie z Antalyi na tureckiej riwierze. Skończył 36 lat i wydawało się, że zarówno jego piłkarska kariera, jak i nawet sportowa emerytura, dobiega końca.
Podolski niedawno podpisał też kontrakt z niemiecką telewizją emitującą tamtejszą edycję programu „Mam talent”. Sportowiec zgodził się być jednym z jurorów, a dla kibiców Górnika stało się jasne, że w Zabrzu nigdy nie zagra.
Polecamy:
Łukasz Podolski w Górniku Zabrze. Czapki z głów przed działaczami
Echa dawnej wypowiedzi Podolskiego jednak cały czas pobrzmiewały w gabinetach klubowych działaczy ze Śląska. Od dawna byli oni w kontakcie z piłkarzem, a przełom nastąpił w pierwszy weekend lipca. Strony niemal osiągnęły porozumienie, a w poniedziałek wieczorem w mediach społecznościowych klubu pojawiły się zapowiedzi hitowego transferu.
Łukasz Podolski w Górniku Zabrze - potwierdziły we wtorek władze klubu. Piłkarz będzie występował w koszulce z numerem 10, podpisał kontrakt na rok z opcją przedłużenia o 12 kolejnych miesięcy. Kibice śląskiego klubu, ale i dziennikarze zajmujący się polską ligą są w ekstazie. Piłkarz będący w minionej dekadzie gwiazdą jednej z najmocniejszych reprezentacji, wzmocni przeciętny klub w gorzej niż przeciętnej (notowanej w okolicach 30 miejsca w Europie) lidze.
Podolski okazał się nie tylko poważnym i słownym facetem, ale na wysokości stanęły też władze klubu z Zabrza, oferując mu odpowiednie warunki kontraktu. Piłkarz dołącza do drużyny Górnika na początku okresu przygotowawczego, więc będzie miał czas, by zgrać się z nowymi kolegami. A władze klubu i ligi mają czas, żeby pogłówkować, jak wokół „Poldiego” nakręcić marketingowy szał.
Łukasz Podolski w lidze Polski. Czy „Poldi” wciąż ma talent?
Jeśli po coś warto przyjść w tym sezonie na stadion, to właśnie po to, by zobaczyć, ile pary w lewej nodze pozostało Podolskiemu. Obecny bramkarz Juventusu Wojciech Szczęsny wspominał ich wspólne treningi w Arsenalu i strzały „Poldiego” tą kończyną w następujący sposób: nie zależało mi, żeby nie stracić gola, tylko żeby nie stracić życia.
Choć niektórzy powątpiewają w obecną formę 36-latka i w to, jak da radę łączyć występy w klubie z Zabrza z udziałem w „Mam talent”, to pewne jest jedno - piłkarz z takim CV nigdy w polskiej lidze nie grał. Można zażartować, że choć narzekamy na drożyznę i marne płace, to okazuje się, że wcale tak źle nie jest. Najpierw Tusk, a teraz Podolski zrezygnowali z ciepłych posadek za granicą, by wrócić nad Wisłę. Z nimi na pewno będzie tu ciekawiej.
Maciej Deja
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport