Za darmo Szwedzi nie podarują naszym chłopakom promocji do kolejnej tury mistrzostw.
Po remisie z Hiszpanią w narodzie odżyła nadzieja, że reprezentacja Polski jeszcze pohula na trwających mistrzostwach Europy. Kiedy Biało – Czerwoni w pięknym stylu postawili się La Furia Rocha, przyznam, że i mnie poniosło.
Polecamy:
Polska będzie dziś walczyć o awans. Jakie mamy szanse w starciu ze Szwecją?
Euro 2020. Przewodnik dla kibiców po Petersburgu
Przed meczem Polska - Szwecja
Uwierzyłem, że Paulo Sousa opamiętał się i zamiast eksperymentować ze składem postawi na żelazną jedenastkę, która nie tylko wyjdzie z grupy, ale powalczy o coś więcej. Po cichu zacząłem marzyć o powtórzeniu przez Polaków wyniku sprzed pięciu lat i awansie do ćwierćfinału. No bo, dlaczego nie, skoro mamy wybitnego Roberta Lewandowskiego, twardego jak skała i pewnego jak opoka Kamila Glika, a Wojciech Szczęsny limit błędów wyczerpał już ze Słowacją.
Plejada głodnych wilczków
Do tego plejada głodnych wilczków z Kubą Moderem, Kacprem Kozłowskim, Kamilem Jóźwiakiem i Tymkiem Puchaczem na czele. By mix doświadczenia z młodością był pełny, dokładamy cenionego w Europie Piotra Zielińskiego i kreatywnego Mateusza Klicha. Na papierze ta drużyna może walnąć wszystkich – pomyślałem.
Im jednak bliżej do starcia o wszystko ze Szwecją, tym mój hurra optymizm topniał, a nasilały się wątpliwości. Aż wreszcie pojawiło się pytanie – a niby to dlaczego mamy ograć Szwedów?!
Analogie z Potopem?
Ostatni raz wygraliśmy z nimi trzydzieści lat temu i do tego w towarzyskim meczu! Przecież piłkarze Janne Anderssona nie dali sobie wbić gola Hiszpanom, a my tak. Szwedzi wygrali ze Słowacją, a my od południowych sąsiadów dostaliśmy w łeb. Że nasi środowi rywale mają już zapewnione wyjście z grupy i nie będą walczyć na sto procent? Totalna głupota. Podobnie, jak szukanie analogii z Potopem.
Ten mecz ma tyle wspólnego z najazdem szwedzkim na Rzeczpospolitą w drugiej połowie XVI wieku, co moja teściowa ze Scarlett Johansson. Jeśli ktoś wierzy, że Szwedzi nam odpuszczą, to – delikatnie mówiąc – musi być skrajnie naiwny. Co z tego, że Alexander Isak i spółka mają już zapewniony awans, skoro w przypadku porażki z Polską wyjdą z grupy z trzeciego miejsca, a wtedy już w pierwszym meczu fazy pucharowej trafią na Belgię albo na Holandię, co dla Skandynawów będzie, raczej na pewno, oznaczać pożegnanie z Euro.
To nie będzie spacerek
Oczywiście nie odbieram naszym piłkarzom szans na ogranie środowych rywali. Wierzę, że tak jak drużyna Leo Beenhakkera narodziła się pokonując Portugalię 2:1 w eliminacjach do ME 2008, a team Adama Nawałki nabrał wiary we własne siły po wygraniu z ówczesnymi mistrzami świata Niemcami (2:0), tak dla kadry Sousy przełomem okaże się remis z Hiszpanią.
Tyle, że Polaków na pewno nie czeka spacerek. Jeśli chcą wyjść zwycięsko z konfrontacji ze Szwedami muszą nastawić się na twardą, wyniszczającą, fizyczną wojnę z napakowanymi obrońcami. Pewne jest, że za darmo Szwedzi nie podarują naszym chłopakom promocji do kolejnej tury mistrzostw. Bo jak mawia mój sąsiad – dziś za darmo to nawet bić nie chcą.
Piotr Dobrowolski
Czytaj dalej:
Mariusz Czerkawski: Szwedzi już nic nie muszą. Dlatego to Polacy wygrają
EURO 2020. Sousa przed meczem ze Szwedami: Musimy być przygotowani jak na finał
Iga Świątek - Heather Watson. WTA Eastbourne - wynik 1. rundy
LN siatkarzy. Wielki sukces Polaków. Pokonali Irańczyków i awansowali do półfinału
Euro 2020. Czechy - Anglia. Mecz przyszłego rywala Polski?
Inne tematy w dziale Sport