Geronimo Rulli broni gola, którego strzelał David De Gea, fot. PAP/EPA/Adam Warżawa
Geronimo Rulli broni gola, którego strzelał David De Gea, fot. PAP/EPA/Adam Warżawa

Finał Ligi Europy. Villarreal vs Manchester United. Co to było za widowisko!

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 12
Villarreal po raz pierwszy w historii triumfował w piłkarskiej Lidze Europy, która zastąpiła Puchar UEFA. Hiszpański zespół pokonał Manchester United dopiero w rzutach karnych.

Regulaminowe sześć kwadransów, dwie połowy dogrywki i 10 serii rzutów karnych nie wystarczyło, aby wyłonić triumfatora finału. Gdy wszyscy gracze z pola wykorzystali swoje "jedenastki", do piłki podeszli obaj bramkarze. Jeden nie miał szczęścia. 

W 29. minucie prowadzenie drużynie z Hiszpanii dał Gerard Moreno, który wykorzystał dośrodkowanie Daniego Parejo z rzutu wolnego. W 55. wyrównał Urugwajczyk Edinson Cavani, ale w konkursie "jedenastek" - najdłuższej w historii finałów tych rozgrywek oraz ich poprzednika, czyli Pucharu UEFA - strzał bramkarza "Czerwonych Diabłów" obronił argentyński bramkarz Villarral - Geronimo Rulli.


Pierwsza połowa - Villarreal w defensywie

Villarreal rozpoczął mecz w defensywie. Utrzymujący się przy piłce znacznie dłużej piłkarze z Manchesteru nie potrafili jednak wykorzystać tych błędów rywali.

Bardzo dobrą szansę miał po ok. 20 minutach gry Urugwajczyk Edinson Cavani, kiedy w polu karnym otrzymał górną piłkę i miał przed sobą już tylko Rullego, jednak skiksował i oddał piłkę "za darmo". Chwilę później Marcus Rashford uderzył z dystansu w sam środek bramki i argentyński bramkarz bez kłopotów obronił tę jedyną celną próbą "Czerwonych Diabłów" w pierwszej połowie.

Polecamy:

- Mikael Ishak z Lecha Poznań królem strzelców. Jego drużynie poszło gorzej

- Kolejny ważny piłkarz reprezentacji może nie zagrać na Euro 2020. Walka z czasem

Tyle samo razy w światło bramki w pierwszej części gry trafili podopieczni Unaia Emery'ego, za to w 29. minucie cieszyli się z prowadzenia. Wówczas z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Dani Parejo, a Gerard Moreno, choć był trzymany za koszulkę przez szwedzkiego obrońcę Victora Lindeloefa, dopadł do piłki i pokonał bezradnego rodaka - Davida de Geę.

Był to 82. gol Moreno dla "Żółtej Łodzi Podwodnej" w karierze. Hiszpański napastnik, który w kwietniu skończył 29 lat, wyrównał klubowy rekord Włocha Guiseppe Rossiego.

Była to również pierwsza bramka w historii meczów tych dwóch ekip. Dotychczas spotkały się czterokrotnie, w dwóch sezonach Ligi Mistrzów, i za każdym razem remisowały 0:0.


Druga połowa - gol Cavaniego

Po przerwie "Czerwone Diabły" zaczęły grać ze znacznie większą determinacją i to przyniosło efekt w 55. minucie. Po uderzeniu Luke'a Shawa z dystansu piłka ugrzęzła między zawodnikami obu drużyn w polu karnym. Najszybciej w chaosie odnalazł się Scott McTominay, który odegrał do Cavaniego, a 34-letni Urugwajczyk musiał tylko trafić do siatki. Rulli był bez szans.

Cavani został jednym z najstarszych strzelców bramki w finale ważnych europejskich pucharów. Rekordzistą jest Gary McAllister, który miał 36 lat, gdy zdobył gola dla Liverpoolu w decydującym meczu Pucharu UEFA w sezonie 2000/01.

Napór Manchesteru United długo nie ustawał, jednak drużynie z Hiszpanii udało się uniknąć straty drugiego gola. W końcowych minutach drugiej połowy poziom nieco się wyrównał, ale wynik nie uległ zmianie i konieczna okazała się dogrywka. Gole już jednak nie padły. Sędzia zakończył mecz, co oznaczało, że dojdzie do konkursu rzutów karnych.

Rzuty karne przesądziły o wszystkim

Ten konkurs zapisał się w historii rozgrywek. Nigdy wcześniej ani w LE, ani w Pucharze UEFA nie trzeba było wykonać tak wielu "jedenastek", aby wyłonić zwycięzców.

Argentyński zawodnik Geronimo Rulli w swojej próbie był bezbłędny, natomiast znacznie bardziej rozpoznawalny i utytułowany Hiszpan David de Gea strzelił za lekko i za blisko środka bramki. Rulli bez problemu wybił piłkę i mógł cieszyć się zwycięstwem.


Komentarze hiszpańskich mediów

Hiszpańskie media podsumowując rozegrany w Gdańsku finał piłkarskiej Ligi Europy zgodnie podkreślają, że spotkanie było niezapomnianym pojedynkiem z udziałem dwóch równych sobie ekip: hiszpańskiego Villarrealu i angielskiego Manchesteru United.

Relacjonująca finał z Gdańska rozgłośnia Radio Marca uznała pojedynek za emocjonujące widowisko. Hiszpańska stacja odnotowała, że pomimo niespełna 10 tys. ludzi zgromadzonych na gdańskim stadionie wreszcie kibice mogli poczuć się jak w warunkach przed pandemią na “dużej arenie” i na meczu, który określają szeregiem superlatyw.

“To jedno z pierwszych takich wydarzeń sportowych o tak dużej randze, podczas którego kibice mogli na żywo podziwiać swoich piłkarskich idoli w dobie pandemii” - oceniła “Radio Marca”, nazywając finał LE "meczem niezapomnianym, pięknym i pełnym emocji”.

Hiszpańskie dzienniki sportowe na swoich stronach internetowych wskazują, że niespodzianką spotkania było dzielne “stawienie czoła” faworyzowanemu Manchesterowi United przez skromny Villarreal.

Zarówno “As”, jak i “Marca” wskazują, że głównym autorem sukcesu hiszpańskiej drużyny był jej szkoleniowiec Unai Emery.


Obie gazety przypominają, że Emery “jest specjalistą od wygrywania finałów LE”, a przed spotkaniem miał już na swoim koncie trzy takie trofea zdobyte z Sevilla FC.

Z kolei portal “20 Minutos” twierdzi, że w środę Villarreal bronił piłkarskiego honoru Hiszpanii pod nieobecność w finałach LE i LM futbolowych potęg z tego kraju, takich jak Real i Atletico Madryt, czy FC Barcelona.

“Zespół z liczącego zaledwie 50 tys. mieszkańców miasta i jedynie dwiema dekadami doświadczenia w elicie piłkarskiej Hiszpanii i Europy (...) był w tym roku jedyną ekipą z naszego kraju, która dostała się do finału rozgrywek europejskich” - podsumował “20 Minutos”

Villarreal rekordzistą

Villarreal, który w 15 spotkaniach w tym sezonie LE wygrał 13 i zremisował dwa, zdobył tak cenne europejskie trofeum po raz pierwszy, ale jego trener Emery - już po raz czwarty. Został pod tym względem samodzielnym rekordzistą. Trzykrotnie dokonał tego z Sevillą, poza tym jeszcze raz dotarł do finału jako szkoleniowiec Arsenalu Londyn.

W fazie grupowej tej edycji LE wystąpił Lech Poznań. "Kolejorz" zajął jednak ostatnie miejsce - za Rangers FC, Benficą Lizbona oraz Standardem Liege - i odpadł z rozgrywek.

ja

Czytaj dalej:

- Szok i niedowierzanie. Siedmiu zawodników opuszcza Raków

- Iga Świątek wygrała turniej WTA w Rzymie! Awans do TOP 10

- Robert I, cesarz Niemiec

- Zdzisław Kręcina: To Franek Smuda obudził Roberta Lewandowskiego!

- To zdjęcie Hazarda obiegło cały świat. Real odpadł, a najdroższy piłkarz żartował

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj12 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Sport