Cezary Kucharski nie przyznaje się do szantażowania Roberta Lewandowskiego. Głos zabrał prawnik napastnika Bayernu Monachium, który wyznał, że jego klient nigdy nie życzył agentowi piłkarskiemu zatrzymania przez organy ścigania. W śledztwie dotyczącym wyłudzenia pieniędzy od kapitana reprezentacji Polski powrócił wątek niemieckiego dziennikarza "Der Spiegel".
Słowo przeciwko słowu, ale z poważnym dowodem w postaci ujawnionego nagrania z negocjacji między Cezarym Kucharskim a Robertem Lewandowskim. Według prokuratury i najlepszego polskiego piłkarza, agent piłkarski żądał 20 mln euro w zamian za milczenie na temat finansów spółki RL Management. Zdaniem Kucharskiego, firma Lewandowskich ukrywała część wydatków na prywatne cele przed niemiecką skarbówką.
Prawnik Lewandowskiego o kulisach afery z Kucharskim
- Tyle jest jakby warty myślę twój spokój, nie? - pytał były poseł napastnika Bayernu na ujawnionym nagraniu. - Zero euro, zero złotych - odpowiedział Lewandowski. Kucharski twierdził, że nigdy nie szantażował gwiazdy, a zarzuty pod jego adresem są spowodowane zemstą.
Mówiąc szczerze i po ludzku: na pewno nie jest to sytuacja, której Robert Lewandowski chciał.
- Z naszej strony jesteśmy w stanie rzeczywiście przeprosić pana Cezarego Kucharskiego. To bardzo trudna dla niego sytuacja. Mówiąc szczerze i po ludzku: na pewno nie jest to sytuacja, której Robert Lewandowski chciał - powiedział w TVP Sport pełnomocnik Lewandowskiego, Tomasz Siemiątkowski.
- Odpowiedź dlaczego to się stało leży w tygodniku "Der Spiegel" i w realizacji gróźb, które 1:1 zostały zrealizowane. Bo w momencie, w którym następuje żądanie od pana Roberta Lewandowskiego 20 milionów euro, padają słowa, które mają sugerować nie rozliczenie się biznesowe, nie rozliczenie się z przedsięwzięć gospodarczych, tylko powiadomienie opinii publicznej o potencjalnych nadużyciach finansowych państwa Lewandowskich. Oni jako osoby publiczne w tym momencie mają naruszoną reputację - wyjaśnił adwokat.
Otoczenie Lewandowskiego utrzymuje, że podejrzany menadżer piłkarski dwukrotnie próbował szantażować snajpera Bayernu Monachium. - Pan Cezary Kucharski stosował szantaż dwukrotnie, nie dzień po dniu, ale we wrześniu 2019 i w styczniu 2020 roku. Sformułowanie tego szantażu jest identyczne i biorę odpowiedzialność za te słowa. Identyczne było też powołanie się na pana Buschmana, redaktora tygodnika "Der Spiegel", który tę kwotę miał wygenerować, wymyślić bądź też zasugerować. Obalamy więc mit, który się przedostaje do opinii publicznej, jakoby Robert Lewandowski tak rozmawiał z, nie bardzo rozumiemy, czy nieświadomym, czy nieprzytomnym Cezarym Kucharskim, w której to rozmowie Cezary Kucharski używa słów, których użył - przedstawił linię Lewandowskiego Siemiątkowski.
Wątek dziennikarza "Der Spiegel" jest w całej historii bardzo ważny. Niemiecki dziennik jako pierwszy opisał problemy finansowe firmy Lewandowskich i poinformował o tym, że były agent piłkarza żąda 39 mln złotych odszkodowania od kapitana reprezentacji Polski. Nazwisko Buschmana padło również w czasie nagranej rozmowy między Kucharskim a Lewandowskim. "Sport Bild" podało, że na wniosek polskich śledczych niemiecka prokuratura przesłucha dziennikarza "Der Spiegel", by dowiedzieć się, czy pomagał on Kucharskiemu w wynegocjowaniu pieniędzy.
- Cezary Kucharski pozywa pana Lewandowskiego, po czym w tygodniku "Der Spiegiel" ukazuje się materiał, z którego wynika, że pan Robert Lewandowski jest oszustem podatkowym. To co ma piernik do wiatraka? Jeśli ja mówię dzisiaj, że chcę się z kimś porozumieć, po czym zaczynam niszczyć osobę, którą "stworzyłem", znaczy, że jest tam jakiś wątek emocjonalny - zaznaczył mecenas Lewandowskiego.
Jak dodał Siemiątkowski, piłkarz długo rozmyślał nad tym, czy złożyć zawiadomienie do prokuratury ws. ewentualnego szantażu. Dlaczego najpierw to Kucharski wytoczył pozew o odszkodowanie, a dopiero po tym fakcie zareagował Lewandowski? - Nie złożył go (Lewandowski - przyp. red.) po wytoczeniu powództwa, tylko po realizacji groźby, która została wobec pana Roberta Lewandowskiego złożona i to dwukrotnie - tłumaczył Siemiątkowski.
Wersja Kucharskiego
- Nigdy nie szantażowałem Roberta Lewandowskiego, nigdy nie domagałem się takiej kwoty. Zarzuty i to, co się dzieje wokół mnie, to piramidalna bzdura. Jestem niewinny i wkrótce to udowodnię - zapewnił Kucharski w głośnym wywiadzie, udzielonym "Gazecie Wyborczej".
Były agent Lewandowskiego uważa, że padł ofiarą prowokacji ze strony gwiazdy futbolu. - Dziś rozumiem jego nieracjonalną postawę podczas spotkań i te prowokacyjne słowa. Chciał mnie wpasować do zaplanowanej tezy o szantażu, którą już wcześniej rozpowszechniał wśród dziennikarzy. Nagrywał mnie i rozmowę prowadził w taki sposób, aby wykazać, że go szantażuję - nie ukrywał rozżalenia.
Współpraca duetu Kucharski-Lewandowski trwała ok. 10 lat. To ten piłkarski agent odpowiedzialny był za transfer napastnika najpierw do Lecha Poznań, wynegocjowanie oferty z Borussi Dortmund i Bayernu Monachium. Pod koniec reprezentowania interesów Lewandowskiego, Kucharski sondował możliwość przenosin piłkarza do Realu Madryt, ale z wielkiej operacji nic nie wyszło. W 2018 roku Kucharskiego zastąpił Pini Zahavi, jeden z najskuteczniejszych agentów piłkarskich na świecie.
- Przez wiele lat media opisywały nas jako przyjaciół. Z Robertem dla wspólnego dobra i naszych interesów nie zaprzeczaliśmy tej kreacji. Jednak nigdy przyjaciółmi nie byliśmy - komentował Kucharski.
Przyznał, że śledzi doniesienia medialne na swój temat i przygotowuje pozwy za artykuły na temat sporu z Lewandowskim.
- Dziękuję za słowa wsparcia i podsyłane informacje. Od kilku tygodni mam założony monitoring mediów i wiem co kto mówi, pisze. Oczekuję, że tak jak dziś łatwo formułują zarzuty, opinie etc. tak odważnie odbiorą ode mnie i moich prawników wezwania do przeprosin - napisał Kucharski.
GW
Inne tematy w dziale Sport