Emmanuel Olisadebe i Jerzy Engel po latach. Fot. Piotr Grzybowski/"Super Express"
Emmanuel Olisadebe i Jerzy Engel po latach. Fot. Piotr Grzybowski/"Super Express"

Emmanuel Olisadebe - pierwszy czarnoskóry reprezentant Polski. Co porabia na emeryturze?

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

Chyba każdy kibic reprezentacji Polski kojarzy piłkarza z Nigerii, który grał z orzełkiem na piersi w kadrze Jerzego Engela. Naturalizowany Emmanuel Olisadebe nadal ma związki z naszym krajem, niedawno skończył 40 lat. 

Początki kariery Olisadebe 

Kariera w polskiej piłce "Emsiego", jak nazywano popularnego napastnika, była prawdziwym rollercoasterem. Od wyzwisk i rasistowskich gestów ze strony kibiców, po kapitalne występy w eliminacjach do mundialu w Korei i Japonii, aż po schyłek na mistrzostwach świata i odbudowanie formy w Panathinaikosie Ateny i liczne kontuzje. Emmanuel Olisadebe skończył niedawno 41 lat. Nie zapomniał o najważniejszych epizodach z gry w polskiej drużynie narodowej i co jakiś czas wraca pamięcią do przeszłości. Nie są to jednak bardzo miłe wspomnienia. 

Karierę "Oli" rozpoczynał na osiedlowych boiskach w... Lagos. W dawnej stolicy Nigerii w meczach przeciwko kolegom błyszczał tak, że w wieku 18-lat zakontraktował go miejscowy Jasper. Jak wspominał Olisadebe, jego ojciec nie był zachwycony perspektywą zawodu piłkarza. Wolał, by przyszły reprezentant Polski poszedł na studia. Ten jednak wybrał karierę piłkarza. Z perspektywy czasu z pewnością nie ma czego żałować, choć nie brakowało trudnych momentów na profesjonalnej drodze. 

Olisadebe zainteresował najpierw Wojciecha Łazarka, gdy trener w 1997 roku prowadził Wisłę Kraków. Nigeryjczyk nie przeszedł pomyślnie testów, nikt na Reymonta nie wierzył, że "Emsi" potrafi strzelać gole. Następnie Olisadebe znalazł się w kręgu transferowym Ruchu Chorzów - wówczas potężnej drużyny w polskiej lidze. Tutaj na talencie obcokrajowca nie poznał się za to Orest Lenczyk. Kluczowy w karierze "Oliego" był Jerzy Engel. Szkoleniowiec Polonii zdecydował się postawić na zawodnika urodzonego w Warri, zauważył jego szybkość i błyskotliwość na treningach. Sezon 1997/1998 nie należał jednak do udanych dla piłkarza. Zakończył rozgrywki ligowe z zaledwie jedną bramką, co było niezadowalające dla kibiców i zarządu Polonii Warszawa po transferze Olisadebe na kwotę 150 tys. dolarów. Kolejne rozgrywki to nieco lepsza dyspozycja Emmanuela - cztery bramki w 16. spotkaniach. 

Sprawa wagi narodowej: polskie obywatelstwo Olisadebe 

Forma Olisadebe eksplodowała w mistrzowskim sezonie Polonii Warszawa - 1999/2000. Nagle Nigeryjczyk stał się kluczowym elementem układanki trenera Engela i wydatnie przyczynił się do zdobycia tytułu - po 54 latach przerwy - z 12 golami na koncie. Polonia wygrała wtedy też puchar Polski. "Oli" zaskarbił sobie sympatię fanów drużyny z ul. Konwiktorskiej do tego stopnia, że poważnie rozważano naturalizację Afrykańczyka, gdy tylko Engel objął stery reprezentacji.

Tak też się stało. Sprawa przyznania obywatelstwa Olisadebe stała się przedmiotem dyskusji ogólnonarodowej. Aleksander Kwaśniewski nie zwlekał, prezydent natychmiast przychylił się do wniosku o naturalizację "Emsiego". Zgodnie z praktyką, na obywatelstwo obcokrajowiec powinien czekać aż 5 lat. W przypadku nigeryjskiego zawodnika procedura trwała zaledwie... kilka miesięcy. Olisadebe mógł zatem grać z orzełkiem na piersi. 

Po przyjeździe do Polski zaskoczyło go to, jak wielu ludzi praktykuję wiarę katolicką. Nie miał pojęcia, że Jan Paweł II, którego tak szanował, pochodził z Polski. - Nie chciałem uwierzyć, bo przecież John Paul the Second to nie jest polskie imię, ale zaraz ktoś mi wytłumaczył, że naprawdę nazywa się Karol - mówił Olisadebe w jednym z wywiadów.

Po drodze jednak zdarzyło się coś złego. W maju 2000 roku został obrzucony bananami przez rasistów z Lublina w meczu ligowym przeciwko Zagłębiu. W taki sposób pseudokibice zamanifestowali swoją niezgodę w związku z planem nadania polskiego obywatelstwa dla czarnoskórego piłkarza. Do tej pory skandal wokół Olisadebe jest jednym z największych w historii polskiej piłki. 

- Nie mam wątpliwości, że to był właśnie ten piłkarz, który decydował o obliczu mojej reprezentacji, zawodnik, który robił różnicę. A do tego był bardzo lubiany przez kibiców. Pamiętam, że najlepiej sprzedawały się koszulki z nazwiskiem Jerzego Dudka, ale zaraz po nich były te z napisem Olisadebe - podkreślał Engel. 

W debiucie reprezentacyjnym "Emsi" wyszedł w pierwszym składzie. Przeciwnikiem polskiej drużyny w sparingu była zawsze groźna Rumunia. 16 sierpnia 2000 roku Olisadebe udźwignął presję, strzelił gola z bliskiej odległości. Zremisowaliśmy z ekipą Cristiana Chivu, Adriana Ilie czy Mutu 1:1, a debiutant był bohaterem. Polscy kibice oszaleli na punkcie czarnoskórego napastnika. 

Olisadebe przebojem wdarł się do reprezentacji Polski i potwierdził znakomitą formę w eliminacjach do mistrzostw świata w Korei i Japonii. Do okresu trenera Adama Nawałki, to właśnie drużyna Jerzego Engela dawała wiele nadziei kibicom na powtórzenie historycznych wyczynów z lat 70. i 80. Polska piłka była spragniona sukcesu po dekadzie posuchy od srebrnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. 

Kibice Polonii i Engel mieli rację. "Emsi" już na starcie eliminacji pogrzebał szanse na wygraną Ukrainy. Faworyzowani sąsiedzi niespodziewanie przegrali z Polską 3:1, a Olisadebe zdobył dwie bramki. Później naturalizowany napastnik trafiał w starciach z Norwegami czy Armenią. Polska reprezentacja po dokładnie 16 latach awansowała na piłkarski mundial. O sukces byłoby trudniej bez 8 goli w eliminacjach autorstwa Olisadebe. 

Nieudany mundial w Korei i Japonii 2002

Mundial w Korei i Japonii miał być wielką okazję do wypromowania polskich zawodników. Na tapecie znalazło się m.in. nazwisko Olisadebe. Niestety, wielkie nadzieje prysły wraz z pierwszym meczem feralnego lata 2002 roku. Polacy oddali całkowicie inicjatywę Korei Południowej, a gospodarze wygrali niemal bez wysiłku z ekipą Engela 2:0. W drugim meczu doczekaliśmy się blamażu przeciwko Portugalii (3:0). Na pocieszenie Olisadebe trafił w trzecim spotkaniu z USA. Mecz o honor wygraliśmy 3:1, a gol "Oliego" był wtedy najszybciej strzelonym w historii mistrzostw świata. Gwiazda reprezentacji pokonała Brada Friedela w 3. minucie. 

Przed mistrzostwami świata w Azji media mocno "pompowały" otoczkę, związaną z kadrą narodową. Z jednej strony nic dziwnego, bowiem polscy kibice długo czekali na zakwalifikowanie się do poważnego turnieju. Robili sobie wielkie nadzieje, może nawet na medal? Wszak sam Engel twierdził, że jedzie do Korei i Japonii po złoto. Jego piłkarze chętnie brali udział w reklamach.

To nie spodobało się Olisadebe, który niedawno wspominał: - Byliśmy piłkarskimi “płotkami”, a niektórzy zawodnicy szukali poklasku, zamiast skupić się na grze. Po nieudanych mistrzostwach trener Jerzy Engel został zwolniony i ja również zdecydowałem się odejść. Trener Engel był moim mentorem, troszczył się o mnie. Był prawdopodobnie najlepszym trenerem w Polsce, został selekcjonerem i poczuł, że mnie potrzebuje. 

Olisadebe dodał, że nigdy nie był towarzyski, a tylko grupka polskich zawodników - tu padły nazwiska Piotra Świerczewskiego i Michała Żewłakowa - okazywała mu wsparcie. Jeszcze przed wyjazdem do Korei i Japonii, Olisadebe został sprzedany do Panathinaikosu Ateny za rekordowe na warunki polskiej ligi 3 mln dolarów. Zakotwiczył tam na cztery lata, strzelił m.in. dublet Wiśle Kraków w eliminacjach Ligi Mistrzów, pograł w najważniejszych rozgrywkach. Kibice greccy go bardzo cenili, ale Olisadebe przydarzały się kontuzje i nie mógł w pełni wykorzystać swojego talentu strzeleckiego. W 2008 roku trafił do ligi chińskiej i został nawet wicekrólem strzelców. Dla Henan Jianye łącznie zdobył 24 bramki w 63 meczach. 

Koniec kariery Olisadebe 

Reprezentant Polski zawiesił buty na kołku w 2013 roku. Nie trafił kilka miesięcy wcześniej do Lechii Gdańsk, gdzie chciał grać. Od 2001 roku był żonaty z Beatą Smolińską. Rozwiódł się po ponad 15 latach małżeństwa. Osiadł już na stałe w Nigerii, prowadzi biznes na nieruchomościach, oprócz tego zajmuje się menadżerką piłkarską. 

- Bońka nie znam za dobrze, zagrałem u niego tylko w jednym meczu, z San Marino, ale mieliśmy dobre relacje. Wiem, że jest prezesem PZPN i dobrze sobie radzi w tej roli. Wraz z trenerem Janasem przyszli nowi ludzie i już nie byłem w kadrze mile widziany. Nie okazywano mi szacunku, na jaki zasługiwałem. Trener zaczął stawiać na nowych zawodników. Nie czułem się komfortowo w tej sytuacji. Może powinienem był bardziej walczyć o swoje miejsce? Chyba faktycznie popełniłem błąd, tak łatwo się poddając - stwierdził Olisadebe w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" w 2018 roku.

"Emsi" zakończył karierę reprezentacyjną po 25. spotkaniach z 11 golami na koncie. Ostatni raz zagrał z orzełkiem na piersi w 2004 roku w towarzyskim meczu z Irlandią.

Niestety, po latach Olisadebe nie czuje związków z Polską. Z perspektywy czasu utrzymuje, że grał tu jedynie dla pieniędzy i lepszego komfortu życia. - Przyjechałem do waszego kraju, by zarobić pieniądze i dobrze żyć. Moja kariera była jak podróż, trafiałem z jednego miejsca do drugiego - tłumaczył. 

W ciągu kariery Olisadebe zgarnął 5 trofeów: mistrzostwo, Puchar Polski i Puchar Ligi z Polonią Warszawa, tytuł mistrza i puchar Grecji z Panathinaikosem Ateny. Zajął 4. lokatę w plebiscycie na najlepszego polskiego sportowca "Przeglądu Sportowego" za 2001 rok. Mało kto pamięta, ale był pierwszym polskim zawodnikiem od wielu lat, który znalazł się w gronie nominowanej 30. najlepszych na świecie w rankingu FIFA. Olisadebe zajął 29. miejsce. "Emsi" jest przekonany, że w obecnej kadrze grałby u boku Roberta Lewandowskiego w ataku. 


GW


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj29 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Sport