W dniach 7 – 9. VI. br. Odbył się kongres fundacji POLSKA – WIELKI PROJEKT.
Fundacja Polska Wielki Projekt prowadzi działalność społeczną, edukacyjną, kulturalną, artystyczną oraz informacyjną. Promuje i popularyzuje najważniejsze polskie osiągnięcia gospodarcze, społeczne, naukowe, kulturalne, techniczne i technologiczne oraz dziedzictwo polskie i europejskie. Współpracuje z wieloma polskimi i zagranicznymi instytucjami i mediami.
Na kongresie odczytano list prezydenta RP, przemawiali - premier M. Morawiecki, Prezes PIS J. Kaczyński, wicepremier prof. Gliński, profesorowie Legutko, Krasnodębski, Czaputowicz i oczywiście szereg wybitnych profesorów i publicystów zajmujących się, w szerokim rozumieniu, wspomnianą wyżej tematyką. Wprawdzie świecił nieobecnością wicepremier J. Gowin...
Z poglądami przedstawionymi w przemówieniach wszystkich prelegentów zgadzam się całkowicie. Z natury rzeczy na Kongresie poruszano fundamentalne problemy związane z tożsamością i rozwojem Polski w ujęciu sekularnym; tzn. takie było moje odczucie, iż stosunkowo mało było odniesień do bieżącej sytuacji Polski będącej członkiem UE i NATO i pomyślnie rozwijającej się gospodarczo, ale szarpanej wewnętrznymi podziałami i walką polityczną między siłami, które skłonne byłyby odżegnać się od narodowego dziedzictwa i narodowej tożsamości na rzecz tworzenia Paneuropy (kosmopolitycznej). W pewnego rodzaju amoku – owe siły mieniące się nowoczesnymi – nie dostrzegają, że najpotężniejsze państwa UE ani myślą zrezygnować ze swoich hegemonistycznych pozycji i państwowości. Ewentualne pozbawienie się części niepodległości, czy samodzielności, oznacza po prostu poddanie się mocniejszym sąsiadom i skazanie na status państwa (narodu) drugorzędnego (poddanego).
Ze wszech miar zasłużony laureat tegorocznej nagrody im. Lecha Kaczyńskiego – prof. Andrzej Nowak niejednokrotnie (także przy innych okazjach) - wskazywał na konieczność położenia większego nacisku na nauki humanistyczne mające większy wpływ na ugruntowanie narodowej tożsamości niż inne. Teraz też w swojej wypowiedzi wskazywał na historyczna ciągłość narodową, której podwaliny dał biskup Wincenty Kadłubek. Deklaracja przyjęta na odbytym na początku roku Kongresie Humanistyki Polskiej -generalnie zaprotestowała nie sama zasadę kosztochłonności, co proponowane jej współczynniki odnoszące się do różnych dziedzin działalności naukowej. Generalnie – ów wskaźnik dotyczący nauk społecznych i humanistycznych wynoszący dotychczas 1,28 – ma pozostań niezmieniony, natomiast wskaźnik nauk ścisłych, technicznych, rolniczych i zdrowia proponuje się podwoić (np. z 2,3 do 4,57, z 2,5 do 5, z 2,7 do 4.). Wskaźnik kosztochłonności dla nauk teologicznych również nie ma być podwyższony, dla dziedzin sztuki z 2,5 do 3.
Ciekawa rzecz; wskaźniki kosztochłonności przyjęte w 2015 r. (więc za rządów PO-PSL) sytuowały ich środek ciężkości bliżej nauk społecznych i humanistycznych, a przecież to tamta polityczna opcja ma znamię kosmopolityzmu i np. polonistyka jest dla niej nieistotna – wszak: „Polskość, to nienormalność”.
Od siebie przypomnę, że zasadniczą rolę w zachowaniu narodowej tożsamości Polski w trudnym czasie rozbiorowym, a także zniewolenia sowieckiego i później w czasie, kiedy ową tożsamość należało rozbudzić i ugruntować – odegrali pisarze, romantycy i pozytywiści, także malarze przedstawiający tematykę historyczną (batalistyczną). Oczywiście tego obowiązku nie mogli wykonywać dziennikarze telewizyjni, czy filmowcy, gdyż te media dopiero rozwinęły się później.
Do budowy państwa wskazanego w tytule: „POLSKA – WIELKI PROJEKT” potrzebna jest nowoczesna silna gospodarka, lecz wyzwolone siły witalne narodu mogą zostać zmarnotrawione poprzez brak odpowiedniej polityki historycznej, poprzez zaniedbywanie humanistyki. Rzecz jasna - jedno nie przeczy drugiemu – potrzebny jest odpowiedni balans. Zmierzam do tego, że obserwuje się jednak pewne zaniedbywanie dziedzin humanistycznych na szczeblu centralnym. Np. - ocenianie dorobku naukowego na podstawie publikacji w czołowych światowych periodykach – skazuje natychmiast historyków i polonistów na istotne zdeprecjonowanie. Naukowe opracowania w tych dziedzinach nie są interesujące dla wspomnianych periodyków – to powinno (i to bardzo) interesować Polaków.
Być może, a raczej na pewno, należy położyć większy nacisk na nauki utylitarne, one w dużym stopniu mają wpływ na gospodarczy rozwój. Właśnie nowoczesne, potężne państwa (US, Japonia), nawet Finlandia kierują środki na B+R w wysokości ok 3 % PKB (u nas poniżej 1 %, dopiero w założeniu mamy osiągnąć ok 1,7 % PKB. Kształcenie typu „fachowy idiota” jakie przypisuje się US jest może zbliżone do prawdy i jest być może najefektywniejsze z punktu widzenia skuteczności ekonomicznej, w żadnym jednak wypadku Polska nie może mu hołdować. My musimy zdecydowanie zadbać o budowanie odpowiedniej narodowej tożsamości, o należytą politykę historyczną. Silne europejskie państwa jej nie zaniedbują, u nas ciągle nie może dojść do świadomości decydentów taka potrzeba.
Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele; ogromny odsetek polskiej inteligencji został utracony w wyniku II WW i następnych lat zniewolenia sowieckiego. Odbudowa nie jest łatwa. Tym bardziej nie sprzyja jej postawa niektórych sił politycznych i ich prominentnych przedstawicieli. np. R. Sikorski był autorem tzw. „Hołdu Berlińskiego”, ostatnio tego samego dokonał L. Wałęsa. Proponują ni mniej ni więcej Niemcom by wzięli przywództwo Europy w swoje ręce. O poglądach w tej mierze D. Tuska i G. Schetyny nie ma co pisać...
Może w ramach skromnego (jak dotąd) funduszu B+R należy dokonać analizy istnienia takich, czy innych ośrodków badawczych niekoniecznie obciążających Polskę (przykład abstrakcyjny: nie musimy mieć instytutu naukowego badającego obyczaje Papuasów związanych z kanibalizmem). Natomiast potraktowanie „po macoszemu” ośrodków naukowych zajmujących się historią i literaturą polską jest działaniem sprzecznym z polską racją stanu.
Wbrew wymienionym papierom jestem humanistą. Piszę od kilkudziesięciu lat - przeważnie do szuflady. Kieruję się maksymą: Amicus Plato, sed magis amica veritas. Gotów jestem zawsze wysłuchać i odpowiedzieć na rzeczowe argumenty.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo