B. Sienkiewicz cieszy się z zatrzymania Pana Falenty. Musiałem się uszczypnąć; skrajnie skompromitowany człowiek - zamiast posypać głowę popiołem, przywdziać pokutny worek i służyć chorym i niesprawnym do końca swoich dni, a przynajmniej siedzieć cicho licząc na łaskawą zasłonę zapomnienia - puszy się jeszcze i cieszy, że człowiek, który odsłonił jego prawdziwe (wrogie Polsce) oblicze został aresztowany. Nie muszę dodawać, że w powszechnej opinii Pan Falenta zasługuje na wdzięczność narodu i order...
Nie wiem, czy niejaki Graś (chyba coś w rodzaju kapciowego dla Tuska) czytał książkę pt. "Potop" napisany przez słynnego przodka niesławnej pamięci potomka (przez którego się teraz w grobie przewraca). Bo gdyby czytał, to zapewne wstrzymałby sie przed wygłoszeniem (nagranego) wykładu o tym, jak sie w Polsce zarabia - wcale nie produkując towarów i handlując nimi. Produkuje sie faktury i nimi obraca - w efekcie łatwo (rzecz jasna za cichym pozwoleniem władz państwowych i podatkowych). Przecież ów "wykład" Grasia, to wypisz wymaluj "wykład" Bogusława Radziwiłła, jakiego udzielił Andrzejowi Kmicicowi (o Rzeczypospolitej, którą jak postaw sukna, szarpie się i ten wygra, który tego sukna wyciągnie najwięcej). Dla wszystkich było i jest jasne, że to postawa zdrajcy narodu godna najwyższego potępienia i najwyższej kary.
Niestety żyjemy w takich czasach, że zdrada opływa w dostatki, włos jej z głowy nie spada, a człowiek tę zdradę ujawniający ma wyrok i będzie siedział w wiezieniu. Aby Polska była Polską, bo jeszcze jednak nie jest...
Panie ministrze Ardanowski, chyba Pan coś przespał; Rolnictwo, to nie tylko dystrybucja unijnych dopłat i ochrona rolniczego KRUS. Mówił Pan o wspieraniu hodowli (zresztą Prezes też jakby - może za Pańska podpowiedzią). Ale brakuje mi słów, że idzie o polskich hodowców. Tak się składa, że międzynarodowy kapitał upatrzył sobie Polskę jako dogodne miejsce dla wielkich tuczarni i oczywiście ubojni. Cóż - tania siła robocza, warunki sanitarne - można w gminach wszystko "załatwić". W Polsce zostaje zatrute środowisko, całe obszary pozbawione możliwości zamieszkania (a minister wie, że coraz więcej ludzi mieszka i chce mieszkać na wsi), ogromne zużycie deficytowej wody i jeszcze monstrualna emisja CO2. Ponadto cierpi polska dobra marka, której ani myślą chronić zachodnie koncerny.
Minister wie, że nie ma rolnictwa bez przetwórstwa, a zatem skupu i dystrybucji. Wie, że w przeważającym stopniu te rzeczy są w obcych rekach. Polskie przetwórstwo zostało sprzedane przez poprzednią rządzącą ekipę i namawia do łączenia się rolników w jakieś spółki mające stworzyć konkurencję dla tych wielkich z międzynarodowym kapitałem. Pan minister nawet wie (nie można mu odmówić wiedzy na temat historii polskiego rolnictwa i polskiej wsi), że kooperatywy, spółdzielnie rolnicze, PGR-y i kołchozy źle się w Polsce kojarzą. Potrzebne jest wsparcie państwa, potrzebne jest działanie rządu w tej mierze. W dzisiejszej dobie wygrywa ten, który ma dużą skalę produkcji i najnowsze technologie. Bezpośrednia sprzedaż produkcji do placówek handlowych - oczywiście - dobre chociaż takie możliwości, tyle tylko, że z ekonomicznego punktu widzenia, to działanie jest mało racjonalne i raczej o marginalnym charakterze. Takie "chałupnicze" przetwórstwo nie ma szans sprostać konkurencji tych wielkich.
Potrzebne jest kompleksowe działanie państwa. Sami rolnicy nie są w stanie wyłożyć niezbędnego kapitału na nowoczesne przetwórnie i nowoczesna dystrybucje. Można sobie wyobrazić spółkę będącą wspólną własnością - skarbu państwa i rolników-akcjonariuszy...
Skromne i nader nieśmiałe akcje protestacyjne rolników - mądry minister powinien wykorzystać ki postawić na rządowych posiedzeniach odpowiednie propozycje, mające jednocześnie wspierać polskie rolnictwo i zapobiegać staczaniu się Polski na pozycję europejskiego śmietniska (mięliśmy afery ze składowiskami śmieci "przypadkowo" spalonymi, teraz grozi nam zatrucie środowiska przez mega-hodowle urządzane przez międzynarodowe gangi gospodarcze.
Wbrew wymienionym papierom jestem humanistą. Piszę od kilkudziesięciu lat - przeważnie do szuflady. Kieruję się maksymą: Amicus Plato, sed magis amica veritas. Gotów jestem zawsze wysłuchać i odpowiedzieć na rzeczowe argumenty.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka