Padają piękne słowa z mównicy Kongresu Polskich Prawników, a rzeczywistość skrzeczy. Wszyscy służą państwu i jej obywatelom, wykonują trudna i odpowiedzialną pracę, niedopuszczalna jest ingerencja innych filarów władzy w stosunku do władzy sądowniczej, gdyż to zachwiałoby jej niezależnością, która jest podstawą demokracji itp. Faktyczna bezkarność sędziów doprowadziła, iż w kilku nagłośnionych przypadkach stali sie przestępcami w togach. Na jakimś poprzednim konwentyklu, to pani sędzia powiedziała, że "jesteśmy szlachetną kastą". Zamieszczałem w niektórych swoich notkach określenie "kasta", a le z procesowej ostrożności - w trybie warunkowym, a tu proszę, bez żadnej żenady przedstawicielka tej profesji używa dumnie tego określenia.
Byłbym za tym, by rzeczywiście była to szlachetna kasta. Zawód godny najwyższego szacunku i społecznego zaufania - tylko nie z nazwy, nie z założenia, tylko w wyniku szlachetnego postępowania. To niezmiernie potrzebna profesja, wymagająca nie tylko wielu lat wytężonej nauki, lecz także wysiłku intelektualnego w trakcie praktycznego wykonywania zawodu, w trakcie orzekania. Ta praca uczciwie wykonywana daje podstawy do nazwania jej wykonawców "szlachetna kastą". Oczywiście, większość sędziów zasługuje, by znaleźć się w tej grupie; niestety nie jest uprawnione nazwanie całego środowiska tym pięknym określeniem - byłoby to nadzwyczaj mylące.
Kryterium, kto zasługuje na przynależność do szlachetnej kasty jest dziecinnie proste. Otóż nie zasługują na miano "szlachetnych" ci z prawniczego środowiska, którzy w swoim życiowym credo mają wpisany tzw. "ciąg na kasę". Nie mam tu na myśli naturalnej dążności do uzyskiwania coraz większych dochodów - taką dążność posiadają wszyscy normalni ludzie. Mam na myśli wykorzystywanie zawodu, sprawowanej funkcji w społeczeństwie do przysparzania sobie dochodów nienależnych, dochodów często uzyskiwanych z naruszeniem, lub naciąganiem prawa. Każdy publicysta mógłby wskazać wiele takich przykładów i nie idzie tu o przypadki kryminalne, bo statystycznie może nie jest ich więcej niż w innych społecznych grupach, tylko właśnie o bezczelne wykorzystywanie luk w prawie i interpretowanie przepisów zawsze na swoją korzyść (oczywiście finansową).
Podam tylko dwa przykłady nieetycznego zachowania się sędziów. Pierwszy, to pobieranie ekwiwalentu pieniężnego za niewykorzystane urlopy, pomimo zwyczajowej, czy też ustawowej przerwy wakacyjnej w pracy. Jakaś luka w przepisach, chyba pozostawiona jako możliwość dodatkowych gratyfikacji. Może powinien za brak udzielenia urlopu płacić w 100 procentach przełożony, który tego urlopu nie udzielił. Np.: prezes TK powinien zapłacić sędziemu Rzeplińskiemu ekwiwalent za brak urlopu - ze swojej kieszeni. Symptomatyczna zbieżność nazwisk nie ma tutaj znaczenia. Innym przykładem jest udział prawników w aferze reprywatyzacyjnej. Otóż prawowici właściciele nieruchomości (lub ich spadkobiercy) przez kilkadziesiąt lat starań nie mogą wywalczyć ich zwrotu, lub pieniędzy w przypadku ich zagospodarowania na społeczne cele. Zrezygnowani beznadziejną walka sprzedają oferentowi (zazwyczaj prawnikowi pracującemu w urzędzie, w którym decyduje się o terminie i nawet wysokości zwrotu kwoty z tytułu reprywatyzacji nieruchomości). Oferent nie musi zresztą być pracownikiem owego urzędu - może to być jego brat, czy inny członek mafii. W ten sposób zmęczony właściciel np. działki w centrum Warszawy sprzedaje prawa własności kupcowi za jakieś marne grosze - chcąc coś jednak uzyskać - np. za 2 tysiące zł. Nabywca tych praw własności uzyskuje od miasta w ciągu np. miesiąca, lub dwóch wypłatę w wysokości kilkunastu, czy kilkudziesięciu zł. Niektórzy prawnicy - nawet siedzący na sali obecnego Kongresu - uważają, że wszystko odbywało się lege artis. Natomiast moim zdaniem i zdaniem 99,9999% Polaków, to horrendalne świństwo polegające na układzie prawników z urzędnikami jest czystym przykładem działania mafijnego i dopóki środowisko prawnicze nie odżegna sie od takich przestępców w białych koszulach, dopóty nie będzie miało prawa nazywać się in gremio - "szlachetna kastą".
Ramy notki nie pozwalają na odniesienie się do mylnie interpretowanej generalnej zasady "trójpodziału władzy"; na ten temat kilkakrotnie pisałem także na portalu "Salon 24". w komentarzach podam linki do tych wpisów...
Wbrew wymienionym papierom jestem humanistą. Piszę od kilkudziesięciu lat - przeważnie do szuflady. Kieruję się maksymą: Amicus Plato, sed magis amica veritas. Gotów jestem zawsze wysłuchać i odpowiedzieć na rzeczowe argumenty.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo