Ten temat w najbliższych tygodniach z pewnością będzie rozpalał wyobraźnię dużej części społeczeństwa. Co jeszcze poza teczką TW Bolka tam było? 'Na kogo Kiszczak trzymał haki'? - pojawiają się w przestrzeni medialnej pytania. W swojej krótkiej notce chcę zwrócić uwagę na pewne fakty, wypowiedzi, które mogą rzucić nieco światła na tę kwestię.
Aby odpowiedzieć na pytanie skąd się wzięła teczka TW Bolka w szafie Kiszczaka, należałoby zadać pytanie: kiedy i dlaczego tam trafiła? Akurat na to pytanie - jak się wydaje - odpowiedź znamy. Co więcej, jest ona ogólnie dostępna (nawet na YT) w filmie "Tajne spec. znaczenia" - cała prawda o Wałesie, człowieku z teczki". Tam autorzy filmu przedstawiają wypowiedzi byłych funkcjonariuszy UB w Gdańsku, mówiące o tym, że przed rozmowami okrągłego stołu materiały 'z terenu' zaczęły być przekazywane do Warszawy, tak aby główny architekt rozmów przy okrągłym stole - CZESŁAW KISZCZAK - mógł się dokładnie dowiedzieć z kim przyjdzie prowadzić rozmowy. W filmie (43 - 45 minuta) padają informacje, że właśnie w tym momencie Cz. Kiszczak wszedł w posiadanie teczek TW Bolka (czemu w filmie zaprzecza). Czy tylko tych? Z pewnością nie tylko. Można domyślać się, że w tym samym celu do Architekta Okrągłego Stołu trafiły teczki innych osób uczestniczących w rozmowach władzy z opozycją. Mogą to być teczki zarówno osób z Solidarności, Kościoła jak i ówczesnej strony rządowej. Mogą to być teczki nie tylko SB ale także służb wojskowych: wywiadu, WSW (Kiszczak do 1981 roku kierował tymi służami). Najciekawsze chyba dzisiaj jest to, czy mogą tam być jakieś nieznane dotychczas materiały dotyczące osób do dzisiaj będących poza podejrzeniami? Jeśli tak jest to niewykluczone, że niektóre strony podręczników historii trzeba będzie pisać na nowo.
Kiszczak po okrągłowstołowym porozumieniu musiał doskonale zdawać sobie sprawę jaką wartość mają takie dokumenty i nic dziwnego w tym, że przetrzymywał je w domowym archiwum. O wartości tych materiałów świadczy wieloletnia bezkarność generała komunistycznych służb bezpieczeństwa w 'wolnej Polsce'. I nie musiał nikogo 'szantażować'. Wystarczyło, że - jak powiedział Prof. Paczkowski we wspomnianym wyżej filmie - byli współpracownicy wiedzieli, że On wie.
Inne tematy w dziale Polityka