Ten prowokacyjny tytuł sam wychodzi spod klawiatury gdy zaczyna się myśleć o tym co dzieje się w mediach. Jeśli ktoś jeszcze dotychczas łudził się, że polskie media przejmują się takimi funkcjami - opisanymi w podręcznikach komunikacji i dziennkarstwa - jak informowanie, kontrolowanie władzy, edukowanie to przez ostatnich kilka tygodni musiał stracić resztki złudzeń. Jeśli ktoś z Państwa natomiast był przekonany, że polskie media są tylko propagandową tubą - mówąc ogólnie - układu post - okrągłostołowego i zachodnich korporacji to przekazy medialne serwowane w ostatnich tygodniach były tego skondensowanym potwiedzeniem.
Okazało się, że media (głównego nurtu) - jak stare niezawodne pralki zdiełane w CCCP - posiadają w swojej ofercie tylko dwa pakiety - programy: 1. Propagandy sukcesu rządzącej dotychczas przez 8 lat koalicji, wyrażanej niegdyś powiedzeniem - w kraju, który dla wszystkich propagandystów jest wzorcemi - "Żyje się lepiej towarzysze, żyje się weselej" a niedawno przez red. P. Kraśko wyrażonej westchnieniem do władz: "Jak żyć bez Euro - Panie premierze, jak żyć?" oraz 2. Totalnej, zmasowanej krytyki i negacji dotychczasowej opozycji, a dziś rządzącego PiS. Okazało się, że media - tak jak rządząca dotychczas PO - przeszły do opozycji i zmieniły pakiet serwowanych nam co rano 'niusów'. Tę ciekawą zmianę 'pakietu' można zauważyć obserwując krótką historię jednego słowa w polskich mediach: słowa 'ZAMACH'.
Niezwykła kariera słowa zamach
Po 10.04.2010. słowo właściwie w TVP nieobecne. Jeśli się pojawiało to zawsze w związku z określeniem "teoria spiskowa", "szalona hipoteza" głoszona przez "ludzi chorych z nienawiści" itp. Jakakolwiek sugestia zamachu jako najprostrzego wyjaśnienia "Katastrofy Smoleńskiej" spotykała się z wyszydzeniem i ośmieszeniem. Jego stosowanie wiązało się automatycznie z naznaczeniem i wykluczeniem z grona "racjonalnego, światłego towarzystwa". Tym bardziej dziwić może fakt, iż dzisiaj niemal codziennie możemy usłyszeć o nowych zamachach. Obecnie jednak w mediach brakuje - wszechobecnych niegdyś - "etatowych ekspertów", którzy profesjonalnie orzekliby odstępstwo od normy psychicznej danego osobnika wołającego o zamachu i wydali werdykt o konieczności leczenia w odziale zamkniętym odpowiedniego szpitala. A doniesień o zamachu nam się ostatnio namnożyło.
Pierwszą - chyba - ofiarą zamachu została flaga UE, na którą rękę podnisła sama Pani Premier, następnie zamachu na wolność kultury - jak orzekła K. Lewicka - dokonał wicepremier P. Glinski. W tym samym mniej więcej czasie zamachu dokonał Prezydent uniewinniając M. Kamińskiego. Następne zamachy poszły jeszcze szybciej: na Trybunał Konstytucyjny, na samorządy (odkrycie posła Halickiego), na NATO (Siemoniak, Grupiński - za red. Czuchnowskim). Apeluję zatem w tym miejscu do wszystkich specjalistów od psychoz i wszelkich nerwic - POMÓŻCIE TYM LUDZIOM! ONI CHYBA NAPRAWDĘ ODJECHALI! Grozi nam, ze "obóz racjonalnych" zacznie jakieś nowe sekty zakładać.
A mówiąc już poważniej, mamy doczynienia z - jedną z bardziej poważnych w ostatnich latach - prób manipulacji postawami naszego społeczeństwa. Jak wiadomo z mądrych książek o komunikowaniu i perswazji - od Arystotelesa do E. Aronsona - manipulowanie luźmi jest znacznie prostsze gdy wzbudzimy w ludziach emocje. Można wtedy wmówić niemal wszystko. Jedną z podstawowych ludzkich emocji jest strach. Możemy sobie oczywiście żartować z prymitywnych prób straszenia Macierewiczem i Kaczyńskim, ale 25 lat powtarzania w mediach drżącym głosem - przez wydawałoby się rozsądnych ludzi - o bliżej nieokreślonych niebezpieczeństwach grożących z ich strony, powoduje dzisiaj widoczne na ulicach skutki. W wielu ludziach - co mamy okazję naocznie obserwować - pojawienie się na ekranie lub samo wspomnienie o J. Kaczyńskim wywołuje fizjologiczne reakcje opisane przez zdobywcę Nagrody Nobla - Iwana Pawłowa. Czy można się dziwić agresywnym transparentom i okrzykom na niedawnych manifestacjach KOD-u? Strach i agresja są od siebie nieodłaczne jak dwie strony medalu. Nie żartujmy, że organizatorzy nie zdają sobie sprawy z tego jakie konsekwencje mogą wywołaś swoimi pełnymi pathosu okrzykami o "nadchodzącym końcu demokracji" i "wolności, której nie damy sobie odebrać". Pathos (udawany) jest z kolei ewidentnym dowodem na próbę manipulowania nastrojami. Dla części - tych wtajemniczonych - jest to oczywiście niezbędne theatrum, spektakl, który wielokrotnie w mediach powtarzany ma w sposób umiejętny wzbudzić - cytując R. Górskiego - "atmosfere grozy". Problem polega jednak na tym, że duża część społeczeństwa utraciła już dawno zdolność odróżniania tego co jest rzeczywistością od tego co jest medialną kreacją na użytek politycznych macherów. Pytanie zasadnicze jakie należy dzisiaj postawić brzmi: co jest rzeczywistym celem oraganizatorów tych manifestacji? - bo, że nie chodzi odemokrację nie muszę chyba dowodzić?
Dziennikarze w akcji bezpośredniej
Jednak media publiczne i prywatne (te, w których "cała prawda..." i te, którym "nie jest wszystko jedno") w ostatnim czasie znudziły się już ciągłym prowokowaniem - także na granicą - Prezydenta pytaniami o TK, znudziły się przygotowywaniem tendencyjnych, stronniczych przekazów i "ostrą nawalanką" w PiS, Kaczyńskiego i Prezydenta A. Dudę. Znudziły się jedynie "podgrzewaniem nastrojów" poprzez wtłaczanie do głow przekazów, rozpisanych na wiele identycznie brzmiących głosów. Niestety, nawet jeśli w tym samym momencie w programie u M. Olejnik o zagrożeniach demokracji wołał będzie A. Kwaśniewski, w Polsacie M. Kacprzak wraz z A. Celińskim i J. Onyszkiewiczek biadać będą nad dalszymi losami "naszej ojczyzny" a TVP Info K. Lewicka zadawać będzie dramatyczne pytanie: "Czy my właściwie żyjemy jeszcze w demokracji?" - to rekcje społeczeństwa i tak - z punktu widzenia tego środowiska - są niewystarczające. Nikt nie zdecydował się jeszcze by podpalić siedziby PiS - jak chciałby S. Niesiołowski - ani domu J. Kaczyńskiego. Zwykłe niezadowolenie i narzekanie na nowe władze nie mogło uratować odchodzących i narażonych na wprowadzanym nowym ładem "elit". Trzeba ich było zatem - własnymi rękami - wyciągnąć na ulice.
Masowe uliczne demonstracje nastraszonych przez media ludzi, inspirowane przez środowisko GW (i utworzony tam KOD) a ostanio kierowane także przez red. naczelnego Newsweeka mogą przynieść wydarzenia , które pozwolą na dalszą eskalację konfliktu (zamieszki, bijatyki, ranni) a w konsekwecji początek delegitymizacji nowej władzy, zwłszcza, że obecnie rządzący zachowują się tak jakby sami nie wierzyli, że występują wobec grup interesu, którym "naprawdę nie jest wszystko jedno", że utracą swoje wpływy. Chciałbym myśleć, że to tylko nieuzasadnione czarnowidztwo, że drugą stroną kieruje jedynie szczery niepokój o "losy polskiej demokracji" a nie cyniczna próba rozhuśtania nastrojów społecznych, aż do momentu wywrócenia obecnego demokratycznie ustalonego porządku. Miejmy nadzieję, że nadchodzace święta to będzie czas, w którym:
BÓG SIĘ RODZI, MOC TRUCHLEJE...
Inne tematy w dziale Polityka