Według mędrca z Efezu nie wchodzi się – podobno - dwa razy do tej samej rzeki. Jednak po wczorajszej wygranej PiS w wyborach parlamentarnych ( i majowej wygranej w wyborach prezydenckich) okazuje się, że partia „dorzynana”, której wieszczono rozpad po kilku kolejnych porażkach wyborczych, ponownie dochodzi do władzy. Nie chcę się w tym momencie zastanawiać czy będzie to władza samodzielnie sprawowana (prawdopodobnie) czy wspierana, ciekawsze raczej jest to na ile zmieniło się otoczenie, w którym partia J. Kaczyńskiego będzie sprawować władzę. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka różnic w sytuacji międzynarodowej i wewnętrznej w porównaniu z 2005 rokiem.
Kontekst międzynarodowy
Jednym z czynników wpływających na nastroje społeczne w Polsce 10 lat temu były – komentowane szeroko w polskich mediach – doniesienia prasy zagranicznej. Głównie niemieckiej i francuskiej. Zwycięską partię przedstawiano jako partię radykalną, nacjonalistyczną, nietolerancyjną i „rusofobiczną” – co przy ówczesnych skłonnościach elit zachodnich do robienia interesów z W. Putinem – nie było dobrze przyjmowane.
Dzisiaj - pomimo wielu nieprzychylnych dla nowej władzy komentarzy w mediach zagranicznych, jakie zaczęły się pojawiać jeszcze przed wyborami - trudno nie zauważyć, że sytuacja jest nieco bardziej korzystna niż 10 lat temu. Przede wszystkim zmienił się sposób postrzegania Rosji. J. Kaczyński, może dzisiaj spokojnie dowodzić w mediach zagranicznych, że 10 lat temu to on miał rację w ocenie neoimperialnych intencji i planów Moskwy. Pojawiające się w ostatnich latach kolejne problemy: waluty Euro spowodowanej kryzysem w Grecji, masowego napływu imigrantów i pojawiające się na tym tle konflikty interesów, powodują, że partia J. Kaczyńskiego przestanie być postrzegana jako „enfant terrible” Unii Europejskiej. Nawet jeśli Polska będzie stawać w opozycji wobec najsilniejszych graczy w Unii nie będzie w swojej postawie w osamotniona (vide państwa Grupy Wyszehradzkiej). PiS wprowadzając nawet – postrzegane tak do niedawna – radykalne rozwiązania, takie jak: podatek bankowy lub podatek od sklepów wielkopowierzchniowych, będzie przedstawiany jako drugie Węgry a do radykalizmu greckiej Syrizy i tak będzie bardzo daleko. Trudno zatem spodziewać się z tego powodu jakiejś szczególnie silnej medialnej nagonki wywołującej zmiany nastrojów społeczeństwa polskiego.
Kontekst wewnętrzny – scena polityczna
W porównaniu z rokiem 2005 zupełnie inaczej wygląda sytuacja na polskiej scenie politycznej. Tym, co – z pozycji zwycięzców - może być szczególnie korzystnie postrzegane, jest dekompozycja obozu władzy. Mam tu na myśli nie tylko partie koalicji ale także tych sił, które jeszcze niedawno chciały tworzyć „kordon sanitarny” wokół PiS. W obecnej sytuacji Prawica ma pełen komfort działania i przyglądania się temu jak PO przez najbliższe miesiące znowu zacznie zajmować się sama sobą i wewnętrznymi rozliczeniami. Byłoby niezrozumiałe gdyby Prawica – ze względów strategicznych – nie starała się wykorzystać i pogłębiać tych szykujących się w PO konfliktów, „wyciągając” z jej klubu poselskiego kilku posłów o poglądach konserwatywnych.
Ponadto, koalicja pod kierunkiem J. Kaczyńskiego ma szanse systematycznego rozszerzania swojego zasięgu, obejmując nie tylko wyborców „mgławicowego” Ruchu Kukiza, ale także prawicowego elektoratu PO, zachęcając ich ostrożną polityką gospodarczą i brakiem „retoryki zemsty” – czego zapowiedź mieliśmy w wystąpieniu J. Kaczyńskiego po ogłoszeniu wyników exit poll.
Szeroki obóz Prawicy może także – realizując swój program i utrzymując wizerunek partii proprzedsiębiorczej - walczyć o elektorat nowej partii Razem, której sprzeciw wobec kapitalizmu wyrażany był głównie poprzez krytykę praktyk wielkich korporacji międzynarodowych (unikanie płacenia podatków, korupcja). Prawica, wprowadzając odpowiednie regulacje i ograniczając te praktyki może odwoływać się skutecznie do obecnych zwolenników partii Razem.
Dzięki komfortowej sytuacji – jaka się zapowiada – w Sejmie, Prawica może spokojnie rozpocząć swoje rządy bez obaw o możliwość nieoczekiwanej utraty poparcia dla swoich działań – czyli tego co było jej największą słabością w latach 2005-2007.
Kontekst wewnętrzny - gospodarka
W porównaniu z sytuacją z roku 2005 pozycja dzisiejszych zwycięzców wydaje się bardziej korzystna z jednego zasadniczego powodu. Możliwość dysponowania ogromnymi środkami z nowej perspektywy unijnej. Przy mądrej, gospodarnej i uczciwej polityce inwestycyjnej, uwzględniającej w większym stopniu zaniedbane do tej pory pod tym względem wschodnie rejony Polski, partie Prawicy mogą wyzwolić wielką energię zmian i zbudować sobie trwałe poparcie znacznie przekraczające 30%.
Gospodarcza reanimacja peryferii i rejonów małomiasteczkowych – co byłoby praktyczną realizacją zapowiedzi „reindustrializacji” Polski mogłoby nie tylko powstrzymać dotychczasową emigrację młodych ale zachęcić ich do powrotu – co byłoby chyba jednym z większych sukcesów. Pytanie tylko: Jak to zrobić?
Wcześniej jednak, zwycięska partia będzie zmuszona zmierzyć się z kilkoma niezwykle trudnymi problemami, takimi jak: sytuacja w górnictwie, ostatecznym rozstrzygnięciem przetargu na śmigłowce dla polskiej armii (unieważnienie obecnego rozstrzygnięcia może spowodować „napięcia” na linii Warszawa – Paryż), niską innowacyjnością polskiego przemysłu, wymuszającą konkurowanie niskimi płacami.
Kontekst wewnętrzny – media
Można zastanawiać się nad różnymi czynnikami, które wpłynęły na obecne zwycięstwo prawicy. Trudno jednak wśród nich nie zauważyć zmian w układzie medialnym. Nie chodzi mi – oczywiście – o brak przewagi w możliwości dotarcia do odbiorców tych mediów, które – delikatnie mówiąc – prezentowały „nieco tendencyjnie” informacje o dotychczasowej władzy i krytykującej ją opozycji. Chodzi mi przede wszystkim o jej nieskuteczność. Czyli – jak to wielokrotnie słyszeliśmy z ust nawet „reżimowych” dziennikarzy – „straszenie Pis-em przestało działać”. Wpływ na to miało – jak się wydaje – nie jakieś wyjątkowe uodpornienie na ten typ propagandy ale pojawienie się nowych źródeł informacji, które zaczęły być traktowane jako bardziej wiarygodne. Chodzi przede wszystkim o TV Trwam w przekazie naziemnym (starsi wyborcy) i portale internetowe, filmiki na YT, które zaczęły być podstawowym źródłem informacji dla ludzi młodych.
W przyszłości można spodziewać się dalszego osłabienia mediów należących do obecnego „układu”, bo trudno mi sobie wyobrazić ich dalsze - tak hojne – sponsorowanie z publicznej kasy, w postaci reklam i prenumeraty. Szanowni Państwo Redaktorzy – to se ne vrati...
Podsumowując to krótkie porównanie można powiedzieć, że Prawica ma przed sobą– przy dobrych rządach – przynajmniej cztery lata pracy.
Inne tematy w dziale Polityka