Wybory parlamentarne za tydzień. Jakkolwiek wygrana PiS wydaje się być niezagrożona, to o rzeczywistej wygranej - możliwości zmiany obecnego układu rządzących – zdecyduje skala zwycięstwa głównej partii opozycyjnej – czyli PiS. Tydzień do wyborów to dobra okazja do tego, by zrobić krótkie podsumowanie czynników, które decydować będą o wynikach poszczególnych partii.
Osłabienie obozu władzy i zjednoczenie Prawicy.
Jeśli przypatrzymy się uważniej poparciu jakie uzyskują główne partie to zauważymy stopniową – ale liczoną w miliony głosów - utratę zaufania do Platformy Obywatelskiej, która w swych najlepszych wyborach (2007) zdobyła 6,7 mln. głosów. W wyborach parlamentarnych w 2011 roku partia ta, mimo że zwyciężyła to zdobyła już ponad milion głosów mniej (5,5 mln). Jednym z powodów tego "zjazdu" jest - powołajmy się na osobe, która musi znać temat, D . Tuska - "znużnie i zmęczenie" władzą PO. Obecną, realną skalę poparcia można szacować na podstawie ostatnich wyborów prezydenckich, w których kandydat PO na Prezydenta RP zdobył w I turze 5 mln głosów i liczbę tę można traktować jako teoretyczne maksimum jakie może osiągnąć PO. Teoretyczne, gdyż należy pamiętać, że w wyborach tych B. Komorowski mógł liczyć na elektorat lewicowy: SLD, które potraktowało te wybory jako z góry wygrane przez Komorowskiego i wystawiło „kandydatkę eksperymentalną” i elektorat Partii Palikota, który tracił zaufanie i członków swojego klubu poselskiego i elektoratu. Jeśli – jak wskazują sondaże – poparcie dla połączonych sił lewicy kształtuje się na poziomie około 10% (to i tak o połowę mniej niż łączne poparcie dla tych partii z roku 2011), to od wyniku wyborczego B. Komorowskiego należałoby odjąć około 1,5 mln głosów – jako głosów, które oddane będą na „zjednoczoną lewicę” (przy około 50% frekwencji). Dawałoby to około 3,5 mln osób gotowych do poparcia PO. Jednak do gry włączyła się jeszcze Nowoczesna.pl. Trudno w tym momencie powiedzieć komu może ona bardziej zaszkodzić: PO czy Lewicy, jednak jest to z pewnością partia, na którą część byłych wyborców PO przerzuci swój głos. Przy poparciu Nowoczesnej na poziomie 5-7% PO może utracić blisko pół miliona starych wyborców. Daje to maksymalnie około 3 – 3,5 mln głosów (przy założeniu powtórzenia frekwencji z wyborów prezydenckich, które w Polskich warunkach były zawsze bardziej popularne niż wybory parlamentarne). Realnie zatem – zakładając 50% frekwencję wyborczą – PO może liczyć na około 20% w najbliższych wyborach (przy dodatkowym założeniu, że Lewica dostaje około 10% i 5 % Nowoczesna). Jak widzimy pojawienie się nowych podmiotów na scenie politycznej i zjednoczenie Lewicy osłabia zdecydowanie partię rządzącą i pośrednio wzmacnia pozycję PiS.
Dla PiS punktem wyjścia jest poparcie jakie uzyskała ta partia w wyborach prezydenckich - 5,1 miliona głosów oddanych na A. Dudę. Jest to poziom, który partia ta osiągnęła w roku 2007 – po dwóch latach rządzenia i medialnej nagonce (bo tak należałoby nazwać to co działo się w tym czasie w mediach). Przybliżony poziom PiS osiągnęło w 2011 (4,7 mln łącznie z PJN – przy niższej frekwencji wyborczej). Biorąc pod uwagę zjednoczenie sił Prawicy w tych wyborach parlamentarnych, PiS realnie może liczyć na blisko 5 mln głosów a nawet lekko przekroczyć te liczbę. Daje to tej partii (przy 50% frekwencji) około 35 % poparcia. Na wynik ten wpływać mogą jeszcze inne czynniki, które mogą poprawić ten wynik ale są dosyć trudne do oszacowania.
Efekt Dudy
Na wynik PiS pozytywnie wpływać może zwycięstwo A. Dudy w wyborach prezydenckich. Styl i elegancja (w porównaniu z poprzednikiem) z jaką sprawuje urząd, buduje zaufanie jego dotychczasowych zwolenników i nie zraża raczej osób mu dotychczas obojętnych. Zwycięstwo kandydata PiS w tych wyborach może wpłynąć pozytywnie na jej wynik także w postaci tzw. „bandwagon effect” – chęci doczepienia się do pociągu zwycięzcy. Powtarzane przez media powszechne przekonanie o pewnym zwycięstwie PiS w wyborach a nieznanej jedynie jego skali z pewnością działa na korzyść tej partii. Efektu tego nie było w wyborach prezydenckich.
Kto skuteczniej postraszy?
Jakkolwiek dzisiaj to partii J. Kaczyńskiego zarzuca się, że „cynicznie wykorzystuje lęk ludzi do celów wyborczych”, to trudno nie zauważyć, że wcześniejsze porażki PiS ( w 2007 i 2011) wynikały właśnie z tego, że wyborcy głosowali przeciw tej partii w dużej mierze właśnie skutecznie postraszeni konsekwencjami dojścia PiS do władzy. Zresztą, główna treść obecnej kampanii PO to dalej strategia straszenia „dyktaturą PiS”. Jednak, jak się wydaje, największy straszak jakim jeszcze w 2011 paraliżowano dużą część wyborców – „jak PiS dojdzie do władzy to wywoła wojnę z Rosją” - został zneutralizowany przez samego Putina, który napadając na Ukrainę (Krym, Donbas) uświadomił dużej części wyborców PO – jak i chyba samym rządzącym – że na wypadek możliwego konfliktu trzeba się przygotowywać, bo żadna „światła i pozbawiona rusofobii” władza nas nie uratuje przed wariatem. Ten straszak już nie działa. Dzisiaj Polacy boją się głownie uchodźców i o pracę. Na tym polu wygrywa PiS, zmuszając część wyborców PO i innych partii do poważnej refleksji: na kogo głosować?
Ważne konflikty
Korzystnie dla wyniku PiS działać będą także żywe wciąż emocje związane z konfliktem na Śląsku (najludniejszym po mazowieckim województwie w Polsce) i Pomorzu Zachodnim. PiS zbierze premię za nieudolność władz w przeciwdziałaniu i rozwiązywaniu problemu kopalń, nad którymi kontrolę sprawuje odpowiednie ministerstwo (Gospodarki) i konsekwentne występowanie w obronie węgla jako podstawy polskiej energetyki. Partia J. Kaczyńskiego zapunktowała także wprowadzając – przytomnie – do debaty publicznej problem rolników aresztowanych na Pomorzu i wstawiając się za nimi.
Wybory za tydzień. Wynik zależał będzie głownie od zdolności do zmobilizowania (różnymi, opisanymi tu środkami) przez PiS swojego elektoratu i wykorzystania lęków obywateli spowodowanych wywołaniem przez A. Merkel „kryzysu imigranckiego”. Zdobycie więcej niż 5 mln głosów umożliwi partii J. Kaczyńskiego osiągnięcie wyraźnej wygranej – czy zdobycie samodzielnej większości parlamentarnej? Pożyjemy - zobaczymy.
Inne tematy w dziale Polityka