O obecnym kryzysie imigranckim można krótko. Minęło dziesięć miesięcy od momentu gdy D. Tusk przejął stery Rady Europejskiej, której jednym z głównych zadań - co warto w tym momencie przypomnieć - jest kreowanie, wyznaczanie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa i po dziesięciu miesiącach właściwie nie wiadomo jaka ma być ta polityka bezpieczeństwa. Wydawało się, że sprawa jest dość prosta. Tysiące uchodźców z Syrii do najbliższej stolicy kraju Unii Europejskiej mają ponad 1200 km - odległość ogromna. Bliżej uchodźcy mają do Kuwejtu, Kairu, Bejrutu. Tylko krok mają do Ankary. Kraju ogromnego, spokojnego, do którego turyści nie obawiają się jeździć w celach wypoczynkowych. Co więcej, "uchodźcy" z Syrii oddzieleni są od Europy morzem lub trudnymi do przekroczenia, strategicznymi cieśninami w Turcji. Ponadto, zewnętrzne granice Unii powinny być starannie chronione przed napływem nielegalnych imigrantów, działalności przemytniczej. To wszystko ma podstwy prawne przyjęte przez kraje należące do Strefy Schengen...W związku z tym: JAK TO WSZYTKO CO WIDZIMY JEST MOŻLIWE?
Mamy do czynienia z jakimś całkowitym, niewyobrażalnym chaosem wynikającym z indolencji służb i instytucji mających działać stosownie do obowiązującego prawa. Mamy także próby zawieszania, obchodzenia obowiązującego prawa pod hasłami "europejskiej solidarności". Sytuacja kuriozalna. Dopuszcza się do napływu setek tysięcy ludzi, którzy podróżują tysiace kilometrów przez kraje, w których nie ma wojny a następnie szantażuje i nakłania do przyjęcia określonych "kwot uchodżców".
Pomysł o rozdzielaniu "kwot uchodźców" to jakieś kosmiczne kuriozum, którego dziwactwa nie rozważa się chyba tylko z powodu przyzwyczajenia do terminu nieustannie powtarzanego. Chcę zatem powiedzieć, że uchodźcy to nie jest MASA TOWAROWA, którą będzie można sobie rozdzielać według woli ale żywi ludzie, którzy mają swoje cele i wolę oraz determinację by te cele osiągać. Jeśli pozwala im się działać, łamać prawo, wymuszać prośbą i groźbą rzeczy, które są niezgodne z unijnym prawem, to nie łudźmy się, że z tych metod zrezygnują. Jak zatem Polska lub inne kraje omijane przez uchodźców miała by zmusić obcokrajowców do pozostania w naszym kraju? Siłą? Mamy tworzyć wielkie obozy dla ludzi, którzy nie chcieli do nas przyjeżdzać a zostali tu pod przymusem osadzeni w ramach "należnego kontyngentu"?
Unia Europejska stoi wobec poważnego wyzwania jakim jest napływ uchodźców. Żeby było jasne, nie jestem za tym, żeby się odgradzać zasiekami i murem przed napływem imigrantów. Jestem za tym, żeby w tej kwestii stosować się do unijnego prawa - tylko tyle. Na szczęście Polska - przede wszystkim ze względu na sytuację gospodarczą - nie jest zbyt atrakcyjnym celem dla uchodźców z Syrii, jednak jeśli tacy będą chcieli się u nas schronić powinniśmy im schronienia udzielić. Nie sądzę, żeby dobrowolnych imigrantów było tylu, żebyśmy nie byli w stanie im pomóc. Z pozostałymi jednak radzić powinni sobie ci, którzy do obecnego stanu dopuścili...
Podsumowując. Kryzys spowodowany napływem uchodźców ukazał po raz kolejny, że w Unii nie ma unii czyli jedności. Są równi i równiejsi, którzy zmieniają lub mogą nie stosować się do obowiązujących reguł gry - tak jak to było w w 2008 roku w czasie kryzysu gospodarczego, gdy wiele krajów Europy Zachodniej nagle zaczęło wspierać swój przemysł i banki, przekraczając przy tym bezkarnie dozwoloną wysokość deficytu budźetowego. Dzisiaj kraje, które nie stosowały przepisów wynikających z Traktatu w Schengen, chcą podzielić się kosztami nawarzonego piwa...
Inne tematy w dziale Polityka