spodlasu spodlasu
247
BLOG

Krótki komentarz na temat wysłania polskich wojsk na Ukrainę

spodlasu spodlasu Polityka Obserwuj notkę 7

Niektórzy mówią że to bajki i plotki inni że taki jest plan. Zatem...

1. Przypomnijmy, że pierwsze głosy o planowaniu wysłania wojsk NATO na Ukrainę miały miejsce dokładnie rok temu, w trakcie spotkania w Pałacu Elizejskim przywódców państw europejskich jakie odbyło się 26 lutego 2024 roku. Był to nerwowy czas oczekiwania na uchwalenie przez amerykański Kongres kolejnego pakietu pomocy dla Ukrainy, który pozwoliłby jej kontynuować  walkę .

W paryskim spotkaniu uczestniczył także premier D. Tusk. Jeszcze tego samego dnia, premier Słowacji, na zwołanej konferencji prasowej dramatycznym tonem ogłaszał, że propozycje wysłania europejskich oddziałów zbrojnych mają być omawiane w trakcie tego spotkania i on (premier Fico) nie ma zamiaru swoich wojsk nigdzie wysyłać. Dodajmy, że wojska poszczególnych państw miałyby być wysłane na podstawie umów dwustronnych z Ukrainą -- czyli formalnie bez zaangażowania struktur NATO. Następnego dnia, prezydent Francji E. Macron właściwie potwierdził słowa premiera Fico oznajmiając:

nie ma dzisiaj konsensusu, by wysłać w sposób oficjalny i otwarty wojska lądowe do Ukrainy, ale w przyszłości niczego nie można wykluczyć. Zrobimy wszystko, co trzeba, by Rosja nie mogła wygrać tej wojny”.

Późniejsze dociekania mediów potwierdziły, że prezydent Francji i niektóre kraje bałtyckie wyrażały w trakcie spotkania taką gotowość.

2. Kilka miesięcy później, w maju 2024 roku, S. Bryen, analityk i były wiceminister obrony USA informował w mediach, że Francja pewne jednostki wojskowe już wysłała. Co prawda były to jednostki Legii Cudzoziemskiej i oddział jedynie 100 żołnierzy, ale całość kontyngentu miała wynosić 1500 żołnierzy i jak zaznacza Bryen "decyzja niesie za sobą potencjalne ryzyko eskalacji w relacjach Rosji z państwami Zachodu".

3. Po roku od tamtych wydarzeń  propozycja wróciła. Tym razem, jak zdradził prezydent Finlandii, autorem pomysłu jest ekipa D. Trumpa, negocjująca w Arabii Saudyjskiej warunki pokoju z Rosją i naciskająca na kraje europejskie by te w ramach "planu" zgodziły się wysłać kontyngent wojsk, które miałyby pilnować obszaru rozgraniczenia wojsk ukraińskich i rosyjskich po ewentualnym zawieszeniu ognia i zawarciu pokoju. A. Stubb - prezydent Finlandii - zdradził, iż poszczególne kraje europejskie otrzymały od administracji USA kwestionariusz umożliwiający ocenę skali zaangażowania poszczególnych państw i Europy jako całości.

4. Tydzień temu to samo  potwierdził zresztą szef Pentagonu Pete Hegseth, który oznajmił, że w ramach negocjowanej z Rosją umowy Ukrainie powinno zapewnić się poważne gwarancje bezpieczeństwa ale jednocześnie zadeklarował, że wojska USA nie wybierają się na Ukrainę a gwarancje bezpieczeństwa powinni zapewnić Europejczycy. W dodatku wysłane na Ukrainę wojska europejskie nie będą tam działać w ramach misji NATO i nie powinny być objęte art. 5, sugerując tym samym, że nie będzie to jedynie misja "pokojowych obserwatorów" linii rozgraniczenia ale misja oddziałów "combat ready" pełniących rolę odstraszania.

Mielibyśmy zatem do czynienia z  taką sytuacją, gdzie USA (wspólnie z Rosją) decydują o warunkach zawartego "porozumienia pokojowego", które mają przyjąć Ukraina i kraje europejskie, ale odpowiedzialność za jego utrzymanie D. Trump zrzuca na "partnerów europejskich". Sytuacja dość niezwykła (żeby nie powiedzieć lekko absurdalna) problem jednak w tym, że jeśli weźmiemy pod uwagę niektóre ostatnie wypowiedzi D. Trumpa (o Ukrainie i nie tylko) to poziom absurdu propozycji wysuwanych przez administracje USA wcale nie zmniejsza poziomu ich prawdopodobieństwa i chęci ich realizacji.

5. Co ciekawe, Rosja, słowami min. spraw zagranicznych S. Ławrowa, wyraźnie sprzeciwiła się tym pomysłom, oświadczając:

"Wyjaśniliśmy dziś, że obecność sił zbrojnych z tych samych krajów NATO, ale pod inną, fałszywą flagą, pod flagą UE albo pod flagami narodowymi, nic nie zmienia w tej kwestii. Oczywiście to jest dla nas nie do zaakceptowania" .

I to jest chyba najciekawszy moment tej opowieści. Biorąc pod uwagę to co D. Trump mówi o "podżegającej do wojny" roli państw europejskich, o ich niezdolności z tego powodu do uczestniczenia w "rozmowach pokojowych", naleganie na to by to te "żądne dalszego rozlewu krwi ukraińskiego narodu" państwa rozmieszczały swoje wojska przed nosem wojsk rosyjskich zakrawa na jakiś groteskowy paradoks. Przecież to jest najlepszy przepis na wywołanie jakiejś globalnej katastrofy a nie osiągnięcie pokoju! Zgodnie z narracją i logiką Trumpa (jeśli już mamy szukać tu "logiki"), najlepszym sposobem na osiągnięcie pokoju na Ukrainie byłoby rozmieszczenie na Ukrainie wojsk USA (no może jeszcze z komponentem pancernych wojsk Węgier), czyli wojsk kraju/ów, którego przywódca/y ma "świetne rozmowy" z W. Putinem i tak doskonale się z nim rozumie a wtedy atmosfera wzajemnego głębokiego zrozumienia i szacunku mogła by objąć także formacje zbrojne USA i Rosji (oraz Węgier) doprowadzając do globalnej "deeskalacji napięcia". Nie wiedzieć jednak dlaczego Trump nalega by to kraje, które "nie mogły zakończyć wojny przez 3 lata" dodatkowo wprowadziły swoje wojska w rejon działań wojennych, co niesie ryzyko - przyznajmy - pewnych napięć. Naprawdę ciężko to wszystko zrozumieć. No ale kto zrozumie od razu myśli i czyny wielkiego człowieka i geniusza jakim jest D. Trump?

W dodatku uporczywe wysuwanie tego rodzaju propozycji może jedynie skłonić Rosję do do kontynuowania dalszych walk i nie podpisywania porozumienia - jeśli jego konsekwencją miałoby być rozmieszczenie baz wojsk współtworzących NATO. Przypomnijmy, że jednym z powodów rozpoczęcia wojny było deklarowane przez Rosje zagrożenie wstąpienia Ukrainy do NATO i rozlokowanie tam baz sojuszu. Więc o co w tym wszystkim chodzi?

6. Czy Polska, premier Tusk, planują wysłać tam nasze wojska? B. Komorowski w swojej wczorajszej wypowiedzi zasugerował, że coś jest narzeczy ale przed wyborami prezydenckimi nikt z władz tego oficjalnie nie przyzna. Za propozycją wysłania naszych wojsk opowiadał się także ostatnio były min. spraw zagranicznych Polski J. Czaputowicz, kraju poważnego i suwerennego,  który rozumuje w sposób następujący:

"Chcę powiedzieć jedną rzecz: Polska to było poważne państwo, jedno z ważniejszych, najważniejsze w Europie Środkowej. Dzisiaj ma największą armię. Wszystkie oczy zwrócone są na Polskę. Jeżeli Polska mówi, że nie [wyśle wojsk na misję pokojową na Ukrainę – red.] (…) dlaczego mają nadstawiać głowę Czesi, którzy są dalej? Pani redaktor, to jest bardzo poważna sprawa i myślę, że będzie reprymenda, bo to zachowanie jest nieodpowiedzialne. Sam mam kontakty z administracją amerykańską, więc wiem, jak to wygląda"...Tak, będzie "reprymenda"...a może nawet klaps i wytarganie ucha... 

Jak to można skomentować? W dwóch słowach...

7. Co ciekawe w podobnych słowach (jak w powyższym materiale filmowym)  pomysł wysłania polskich wojsk na Ukrainę skomentował ostatnio gen. Skrzypczak, uzasadniając to zaangażowaniem w wojnę hybrydową toczoną na polskiej granicy z Białorusią i w basenie morza Bałtyckiego. Dodajmy do tego jeszcze jeden argument. Polska graniczy z Rosja i w przypadku jakiegokolwiek spięcia, prowokacji (ukraińskiej strony, której może zależeć na rozszerzeniu konfliktu lub rosyjskiej) Polska znajdzie się w nieco trudniejszej sytuacji niż Francja, Wielka Brytania czy oddzielona Atlantykiem Kanada...Czy polskie władze: Prezydent, premier liderzy partii politycznych biorą pod uwagę to "skromne ryzyko" dla Polski z jakim wiązałoby się wysłanie naszych wojsk na Ukrainę?





spodlasu
O mnie spodlasu

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka