Zapomniana rocznica
Po cichu, po wielkiemu cichu można by powiedzieć (lub zanucić za Turnauem) nasi parlamentarzyści obchodzą właśnie 5 rocznicę uchwalenia nowelizacji ustawy o IPN. Nowelizacja ta - przypomnijmy - miała według jej autorów przeciwdziałać fałszowaniu polskiej historii poprzez wprowadzenie nowego zapisu w art. 55 Ustawy o treści:
"każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.Taką samą karę grzywny lub więzienia przewidziano za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
W Art. 55b Ustawy dodano, że przepisy karne mają się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu".
Przepisy te wprowadzano w wyniku nagminnego rozpowszechniania w mediach zachodnich sformułowania "polskie obozy śmierci" i oskarżeń Polaków o współudział w planowym mordowaniu Żydów w trakcie II Wojny Światowej. Upływające pięć lat to właściwie pierwsza okrągła rocznica więc ta cisza może nieco zastanawiać, tym bardziej że sama ustawa wywołała żywy i głośny oddźwięk nie tylko w mediach polskich ale i światowych. Oddźwięk dodajmy trwający wiele miesięcy. Ale zostawmy reakcje zagranicznych polityków i mediów na tę ustawę i przypomnijmy same okoliczności jej uchwalenia.
"Ustawa o zmianie ustawy o IPN" (tak ją w skrócie nazywajmy) była projektem RZĄDOWYM - co warto z naciskiem dzisiaj zaznaczyć. Projekt ustawy wpłynął do sejmu jeszcze w lecie 2016 roku, a jej pierwsze czytanie miało miejsce na początku października i w tym październiku obroniła się przed posłami Nowoczesnej (którzy jako jedyni byli wtedy za jej odrzuceniem) jednak przyspieszenia sprawa nabrała dopiero na początku 2018 roku.
Może to przypadek, a może nie ale sprawa "nowelizacji ustawy o IPN" nabrała przyspieszenia tuż po tym gdy premierem polskiego rządu mianowany został M. Morawiecki (11.12.2017 roku - przypomnijmy). W ciągu 2 dni 25 i 25 stycznia 2018 roku odbyło się drugie i trzecie czytanie ustawy wraz z głosowaniem 26 stycznia nad jej przyjęciem. W głosowaniu wzięło udział 414 posłów, za przyjęciem ustawy zagłosowało 279, przeciw ustawie było 5 posłów, wstrzymało się 130 posłów (byli to głownie posłowie PO i Nowoczesnej - 129). Za przyjęciem ustawy głosowali WSZYSCY obecni posłowie PiS (225), Kukiz15 (27), PSL (11) i posłowie niezależni (6). Przeciw było 2 posłów Nowoczesnej i 3 posłów UED - to taka "partyjka" składająca się z gwiazd polskiego parlamentaryzmu: J. Protasiewicza, S. Niesiołowskiego i M. Kamińskiego (gdyby ktoś nie pamiętał). Tę ponadpartyjną jedność poglądów parlamentarzystów warto przypomnieć bo nie jest ona częsta.
Następnie 29 stycznia Ustawę przekazano Prezydentowi i Marszałkowi Senatu. Senat na posiedzeniu 1 lutego nie wniósł żadnych poprawek i 2 lutego 2018 roku ustawę przekazano do podpisania Prezydentowi.Prezydent 6 lutego podpisał ustawę a uzasadniając swój podpis powiedział:
"Trzeba chronić dobre imię Polski i Polaków, to kwestia także naszej wrażliwości". - My też mamy prawo do swojej wrażliwości, mamy też prawo do prawdy historycznej i mamy też prawo do tego, abyśmy byli w prawdziwy sposób, zgodnie z faktami oceniani".
Niepoprawna poprawka
Nowelizowana 5 lat temu ustawa wnosiła jednak jeszcze jedną poprawkę, wartą przypomnienia zwłaszcza w dzisiejszych okolicznościach. Ustawodawcy 5 lat temu zdecydowali by uzupełnić katalog zbrodni popełnianych na osobach narodowości polskiej lub polskich obywatelach, których publiczne zaprzeczanie byłoby karane karą do 3 lat więzienia. Do wymienianych wcześniej w Ustawie zbrodni "nazistowskich" (tak, tak, Ustawa, tyle razy nowelizowana, mówi o zbrodniach nazistowskich nie "niemieckich") i "komunistycznych" dodano kategorię "zbrodni ukraińskich nacjonalistów i członków ukraińskich formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą Niemiecką". Ale szczególnie interesujące było UZASADNIENIE dla wprowadzanej i uchwalonej wówczas poprawki.Dowiadujemy się z niego m.in. że (cytat):
"Współczesne państwo ukraińskie (...) prowadzi politykę gloryfikacji sprawców ludobójstwa na Kresach II Rzeczypospolitej (...). Ideologia nacjonalizmu opanowuje wszelkie sfery życia społecznego i publicznego na Ukrainie:
- gloryfikacja zbrodniczych formacji nacjonalistycznych należy do priorytetów polityki edukacyjno wychowawczej na Ukrainie na wszystkich szczeblach formacyjnych od przedszkola do studiów wyższych.
- wybielanie i "tłumaczenie" zbrodniczych działań OUN i UPA należy do priorytetów ukraińskiej polityki historycznej (...).
W dalszej części wnioskodawcy argumentują, że współczesna Ukraina do "oficjalnego panteonu" zaliczyła i upamiętnia na różne sposoby przywódcę OUN S. Banderę i bezpośredniego sprawcę ludobójstwa na Wołyniu R. Szuchewycza.
Autorzy wprowadzonej poprawki piszą dalej:
- na Ukrainie powszechnie neguje się fakt ludobójstwa obywateli polskich na Kresach; jako obowiązująca jest lansowana teza wypracowana przez propagandę banderowską w czasie II wojny światowej o rzekomej "wojnie polsko ukraińskiej";
- na ustawiczną profanację narażone są zwłaszcza znane miejsca spoczynku ofiar ludobójstwa. W przytłaczającej większości miejsca historyczne związane z ludobójstwem dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów czy miejsca pojedynczych i masowych mogił są pozbawione opieki, godnego wyglądu i zaznaczenia znakiem religijnym, memoriałowym i stosowną inskrypcją martyrologiczną. Utrudniane są projekt badawcze mające na celu poszukiwania mogił oraz prace archeologiczne i ekshumacyjne dotyczące ofiar terroru ukraińskiego nacjonalizmu. Nieliczne upamiętnienia z czasów ZSRR zostały zburzone lub zniekształcone spoczynku (na przykład Pawliwka/Poryck na Wołyniu). W innych miejscach kaźni stawia się pomniki oprawcom (na przykład Janowa Dolina na Wołyniu).(...) Do dnia dzisiejszego należytego pochówku nie doczekały się dziesiątki tysięcy ofiar ludobójstwa (...).
Może ktoś będzie próbował tłumaczyć, że to jakieś niedopatrzenie, że może uzasadnienia do poprawki posłowie nie czytali i wcale tak nie myśleli? No ale co w takim razie począć z takimi wypowiedziami, wcześniejszymi o blisko rok od uchwalanej Ustawy?
"Poziom ignorowania przez władze w Kijowie spraw związanych z ludobójstwem dokonanym na naszych obywatelach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, a często też zakłamywania ich prawdziwego przebiegu, gloryfikowania sprawców, przekroczył granice akceptowalności". (...)
Jakiś czas temu długo rozmawiałem z prezydentem Poroszenką i powiedziałem mu wprost: z Banderą do Europy nie wejdziecie, trzeba wybrać - albo integracja z Zachodem i odrzucenie tradycji UPA, albo Wschód i wszystko, co się z nim wiąże. Wiem, że taki sam przekaz popłynął do niego od pana prezydenta Andrzeja Dudy." -powiedział...Jarosław Kaczyński. Niemal identycznej wypowiedzi udzielił wówczas szef MSZ W. Waszczykowski. Tak, tak...takie rzeczy 5-6 lat temu...
Co zostało z tej ustawy?
Pora przejść do niełatwego podsumowania. Kiedy sięgamy pamięcią do tej nieodległej przecież przeszłości i czytamy DZISIEJSZE wypowiedzi tych samych polityków o Ukrainie, o polsko - ukraińskim partnerstwie i PRZYJAŹNI, o gotowości do wspierania Ukrainy ZAWSZE, to rodzą się w głowie różne pytania. Jak to? Od kiedy to Ukraina jako państwo stała się naszym "przyjacielem"? Co przeoczyliśmy w ciągu tych kilku lat od 2018 roku? Władze Ukrainy przyznały że UPA popełniła na mieszkających Wołyniu Polakach zbrodnię ludobójstwa? Zaczęto o tym uczyć w szkołach ukraińskich? Zdebanderyzowano ulice i place ukraińskich miast? Wznowiono poszukiwania i ekshumacje zamordowanych tam Polaków? Może godnie uczczono szczątki pomordowanych leżące dotychczas w jakichś bezimiennych jamach?
Nie wiadomo kiedy politycy, którzy niedawno głosowali za poprawką Ustawy o IPN nagle wykonali SPEKTAKULARNĄ WOLTĘ bez jakiegokolwiek wyjaśnienia tego społeczeństwu. Równie efektownej wolty poglądów i "zmian klimatu" w mediach trzeba by szukać chyba tylko w stalinowskim ZSRR po podpisaniu paktu Ribbentrop - Mołotow, kiedy to Niemcy stali się nagle "przyjacielem" Stalina. Nie, przepraszam. Mieliśmy też w historii Polski podobny przypadek gdy w 1976 roku rządząca PZPR usiłowała nas przekonać do przyjaźni jaką darzymy się nawzajem z ZSRR, tyle że PZPR zrobiła "ten numer" po ponad 30 latach "wzajemnego umacniania stosunków" a nie z piątku na sobotę.
Co więcej, poglądy o "polsko ukraińskiej przyjaźni na wieki" stały się jakąś nowa nachalną medialna quasi religią a głoszone i uchwalane jeszcze niedawno przez rządzących w Ustawach poglądy stały się nagle: "tezami zbieżnymi z rosyjską propagandą i dezinformacją", której poszukiwaniem i piętnowaniem zajmuje się S. Żaryn, od niedawna (od września 2022) "Pełnomocnik rządu do spraw bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej". Tu już zaczynamy wkraczać w materię, którą adekwatnie mógłby opisać chyba tylko odpowiedniej specjalizacji lekarz lub S. Mrożek, ja się na to nie decyduję. Powiem tylko, że jak na razie Pełnomocnik, "śledząc przestrzeń informacyjną", wypatrzył 3 osoby do spalenia na stosie za poglądy.
Co z okazji tej 5 rocznicy uchwalenia Ustawy o IPN możemy doradzić Panu "Pełnomocnikowi"? Ja radzę by Pan Pełnomocnik lepiej nie spacerował po korytarzach sejmowych bo jeszcze przez przypadek podsłucha jakieś "tezy zbieżne z propaganda..." i co wtedy będzie?
Inne tematy w dziale Polityka