Poza medyczno - statystycznym obliczem obecna epidemia ma także swoje oblicze społeczne, w tym społecznego odbioru i prób społecznego zrozumienia tego co się obecnie dzieje. Prezentowane poniżej profesjonalne i potoczne poglądy i "teorie" wyjaśniające liczbę zgonów w Polsce dotyczą wyjaśnień prezentowanych w ciągu kilku ostatnich miesięcy i dotyczą zgonów z jesiennej i aktualnej fali zgonów. Co ciekawe, gdybyśmy przejrzeli informacje dotyczące wczesnego okresu epidemii (do czerwca 2020) natknęlibyśmy się na wyjaśnienia "znacznie niższej liczbę zgonów w Polsce niż w krajach zachodnich". Te "wyjaśnienia" w dzisiejszej notce pomijam.
Trochę statystyk na początek
Na podstawie danych z Rejestru Stanu Cywilnego prezentowanych przez Ministerstwo Cyfryzacji dowiaduje my się że w marcu w Polsce - po spadku od grudnia do lutego - ponownie zanotowano znaczny wzrost zgonów. Było ich 51 tysięcy. To o 14 tysięcy więcej niż rok temu w marcu, gdy zarejestrowano 37 tys. zgonów. Od września 2020 do marca 2021 liczba zgonów przedstawia się następująco:
wrzesień 2020 - 34 tys.
październik 2020 - 49,3 tys.
listopad 2020 - 64,5 tys.
grudzień 2020 - 53,5 tys.
styczeń 2021 - 48,7 tys.
luty 2021 - 39,8 tys.
marzec 2021 - 51 tys.
Jak widzimy liczba zgonów w Polsce w ciągu ostatnich 6 miesięcy układa nam się w dwie fale (podobnie do fal zakażeń). Pierwsza fala wzrostowa - od września do listopada (z 34 tys do 64 tys - wzrost o ponad 100% w porównaniu do listopada 2019), następnie spadek do blisko 40 tys. w lutym 2021. Od marca 2021 obserwować możemy kolejną (gwałtowną) falę wzrostu zgonów. Licząc łącznie "nadmiarowe zgony" w 2020 i w pierwszych trzech miesiącach 2021 roku przekroczyliśmy właśnie 100 tysięcy zgonów ponad średnią z ostatnich trzech lat.
Równocześnie, z danych publikowanych przez Ministerstwo Zdrowia dowiedzieć możemy się, że tygodniowa liczba zgonów z powodu covid-19 wzrosła z 1362 w dniach 14-21 lutego do blisko 3,5 tys w dniach 5-11 kwietnia. W ostatnim tygodniu od 12 kwietnia (bez niedzieli) z powodu covid-19 zmarło w Polsce 3415 osób (wzrost o blisko 150% w porównaniu z połową lutego).
Gdybyśmy chcieli osadzić te liczby, ten wzrost zgonów w marcu i kwietniu w jakimś kontekście wydarzeń to nieodparcie musi nasuwać nam się na myśl decyzja rządu z 5 lutego o "warunkowym zniesieniu pewnych obostrzeń" związanych z epidemią. W dniu tym ogłoszono, pod wpływem apeli opozycji (w tym stanowczych apeli Konfederacji i jej zwolenników) oraz przedsiębiorców (z branży hotelarskiej i gastronomicznej), że od 12 lutego otwarte zostaną stoki narciarskie, hotele, kina, teatry i baseny.
https://www.tvp.info/52152682/koronawirus-obostrzenia-zostaja-zlagodzone-co-sie-zmienia
W efekcie 12 lutego w Zakopanem życie w właściwie "wróciło do normalności" i można było obejrzeć takie sceny:
Skąd tak wysoka liczba zgonów?
Wróćmy teraz do problemu przedstawionego w tytule notki. Jak ten wzrost liczby zgonów jest wyjaśniany w przestrzeni medialnej? Przedstawiam ten problem oczywiście w formie uproszczonej i skrótowej, jednak z zachowaniem głównych wątków jakie można zaobserwować.
Po pierwsze należałoby odróżnić wyjaśnienia potoczne, nazwijmy je "ludowymi" i wyjaśnienia profesjonalne (eksperckie). Ostatnio coraz częściej możemy spotkać się w mediach z artykułami w stylu: "wysoka liczna zgonów - ekspert wyjaśnia". Sprawdźmy zatem co "eksperci" mają nam do powiedzenia.
Wyjaśnienia ekspertów
Jednym z częściej przywoływanych ekspertów wyjaśniających wyższą liczbę zgonów w Polsce jest wirusolog prof. W. Gut i dr M. Sutkowski. Najczęstszym wyjaśnieniem prof. Guta i dr Sutkowskiego (ale także i innych) jest "opóźnienie" w zgłoszeniu do lekarza (jak przychodzą to stan jest już ciążki). Pan profesor teorię tę przedstawia od kilku miesięcy do wyjaśnienia zgonów zarówno w jesiennej jak i ostatniej fali zgonów.
- Wielu chorych zwraca się po pomoc za późno. Lekarze przyjeżdżają do osób w stanie krytycznym i co wtedy mogą pomóc? Często to osoby starsze, z wieloma innymi chorobami i medycy mają wówczas związane ręce, bo ich możliwość leczenia jest niezwykle ograniczona - wyjaśnia M. Sutkowski
https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Wysoka-liczba-zgonow-na-COVID-19.-Wirusolog-prof.-Gut-o-powodach
https://zdrowie.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/8056047,koronawirus-duza-liczba-zgony-wyjasnienie-ekspert.html
https://tech.wp.pl/koronawirus-wciaz-zabija-wielu-polakow-ekspert-podaje-powod-6578019555613472a
W podobnym tonie brzmią inne eksperckie wyjaśnienia, np. prof. A. Matyi, który tłumaczy, że Polscy "lekceważą pierwsze objawy". Jeszcze dalej w teorii "lekceważącego podejścia do zdrowia" idzie lek. B. Fijałek który mówi coś takiego:
"zbyt dużo osób z COVID-19 leczy się w domu i przyjeżdża w takim stanie, który uniemożliwia uratowanie danego pacjenta. Niestety, w Polsce zawsze tak było. Polak wie lepiej. Ludzie liczą, że uda im się samemu wyleczyć.
https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-polsce,koronawirus-w-polsce--bardzo-duza-liczba-zgonow--lekarz-wyjasnia-przyczyny,artykul,86196354.html
W nurt krytyki zachowań Polaków włączał się także prof. A. Horban, który wysoką liczbę zgonów tłumaczył "niestosowaniem się do obowiązujących obostrzeń":
My wówczas apelowaliśmy, by w tym świątecznym czasie ograniczyć kontakty. Niestety, nie wszyscy mogli się do tego zastosować i taki też niestety jest tego efekt.
https://www.rp.pl/Covid-19/301209893-Koronawirus-Dlaczego-umiera-tak-duzo-Polakow-chorych-na-COVID.html
Drugim, o wiele rzadziej spotykanym wyjaśnieniem "eksperckim" jest to, które przenosi ciężar odpowiedzialności z pacjenta na istniejący system leczenia i zachowania lekarzy. W tym wyjaśnieniu głównym problemem jest jest trudność w dostaniu się do specjalisty czy opóźnienie w leczeniu tym spowodowane. Dosyć wcześnie na istniejące wady w systemie leczenia zwracał uwagę dr P. Grzesiowski. Według niego:
Osoby objawowe kierowane są na testy, po czym zazwyczaj pierwsze etapy leczenia odbywają się w domu, często za pomocą teleporad. To zdaniem dr Grzesiowskiego podstawowy błąd w walce z pandemią. (...)
W Polsce właśnie dopiero w późnej fazie, gdy pojawiają się ciężkie problemy z oddychaniem i znacznie spada saturacja, pacjenci są przyjmowani do szpitala. To zła praktyka, bo okres, w którym wdrożone leczenie dałoby najlepszy efekt, chory spędza w domu, a do szpitala trafia, gdy ma już powikłania w postaci uszkodzonych płuc, zmian w układzie krążenia, często również w naczyniach mózgowych. Na tym etapie niewiele leków jest już w stanie powstrzymać procesy zapalne, stąd śmiertelność w tej postaci COVID-19 jest bardzo wysoka.
Doktor Grzesiowski jako - chyba - jeden z pierwszych zwrócił uwagę, że zatwierdzone i stosowane w leczeniu chorych leki przeciwwirusowe są zupełnie niedostosowane do potrzeb wczesnej "antywirusowej interwencji". W Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów, nie ma właściwie zatwierdzonego leku antywirusowego, który mógłby być wypisany przez lekarzy POZ i stosowany w leczeniu domowym. Leki stosowane (remdesiwir i osocze ozdrowieńców) - podawane dożylnie - można stosować właściwie tylko w warunkach szpitalnych - czyli bardzo często za późno.
https://tulodz.pl/spoleczenstwo,zdrowie,system-walki-z-pandemia-w-polsce-do-poprawki-ekspert-wyjasnia-co-powinno-sie-zmienic-by-zmniejszyc-liczbe-zgonow,new,mg,4,31.html,9527
Potoczne wyjaśnienia zgonów
Wśród potocznych (prezentowanych przez laików na forach dyskusyjnych) prób wyjaśnienia wyższej liczby zgonów także można wyodrębnić dwa główne rodzaje wyjaśnień. Nazwijmy je wyjaśnieniem "naiwnym" i "wyjaśnieniem wtajemniczonych". Z oczywistych powodów także i te "teorie" przedstawię w skrótowej formie'.
Wyjaśnienie "naiwne" jest miksem własnego doświadczenie osób wyjaśniających oraz tego co można na ten temat znaleźć w popularnych mediach (radio, TV, portale internetowe). A zatem, za wysoką liczbę zgonów odpowiada wcześniejsza wysoka liczba zakażeń, trudności w otrzymaniu specjalistycznej opieki medycznej - powszechne teleporady i związane z tym ryzyko pogorszenia stanu zdrowia i hospitalizacji.
Znacznie bardziej "wyrafinowanym" i złożonym jest "wyjaśnienie wtajemniczonych". Wyjaśnienia tego rodzaju - bardzo często - lekceważąco podchodzą do oficjalne prezentowanych danych traktując je jako swego rodzaju "maskirowkę", fałszerstwo, mające na celu ukrycie czegoś, co dla "naiwnych" obserwatorów jest niewidoczne. Obserwatorzy "wyrafinowani" pewne rzeczy wiedzą, czasem dzięki temu, że mają dostęp do "źródeł informacji prawdziwych", niezafałszowanych, czasem dzięki temu że potrafią "we właściwy" sposób interpretować powszechnie dostępne dane, a czasem jest to wiedza wewnętrzna, rodzaj religijnej gnozy , "po prostu wiedzą". Jest to środowisko, które w sieci przyjmuje postać religijno (twierdzeń przyjmowanych niezależnie od danych doświadczenia) - medycznej szkoły wtajemniczonych, której adepci wyrwali się z platońskiej jaskini "plandemicznych złudzeń". Doktryna tej "szkoły" zmienia się nieco w czasie ale spróbujmy odtworzyć jej podstawowe twierdzenia na temat przyczyn zgonów w Polsce.
"Wtajemniczeni" - przede wszystkim - kwestionują oficjalnie podawaną wersję wyjaśnień. Za wysoką liczbę zgonów odpowiedzialna jest nie epidemia, wysoka liczba zakażeń i hospitalizacji ale LOCKDOWN. Lockdown jest praprzyczyną wszelkiego zła. Sama epidemia koronawirusa (jeśli w ogóle jest coś takiego - wczesne teorie tej szkoły kwestionowały jej istnienie - "plandemia") właściwie nie ma wielkiego wpływu na liczbę zgonów. Jest to najmniej śmiertelna epidemia w historii ludzkości - jak często można usłyszeć, właściwie nie różniąca się od innych, wcześniejszych. Jest to "grypka", którą nie powinniśmy się przejmować. Wymyślony wirus i wymyślona epidemia jest tylko pretekstem do nałożenia na ludzi opresyjnego systemu, który jest wstępem do "WIELKIEGO RESETU", rewolucyjnych zmian społeczno gospodarczych, którego celem jest "zniszczenia klasy średniej i przejęcie jej majątków". Efektem restrykcji epidemicznych a nie szerzącej się fali zakażeń jest te kilkadziesiąt tysięcy nadmiarowych zgonów (tu "wtajemniczeni" - chyba jedyny raz zgadzają się z oficjalnymi danymi liczbowymi) w roku 2020, którymi rządzący terroryzują psychicznie - nie tylko w Polsce - społeczeństwo, zmuszając ich w ten sposób do "szczepionkowego eksperymentu".
Oczywistą konsekwencją prezentowanych poglądów jest oferowana recepta zaradcza. Należy, nie zważając na medialny "epidemiczny terror", jak najszybciej, najlepiej natychmiast, znieść wszelkie obostrzenia (postulat prezentowany od początku epidemii a raczej "epidemii" w tym przypadku) i wrócić do normalnego życia, spotkań towarzyskich, imprez sportowych itp. Należy także natychmiast rozpocząć kampanię informacyjną o "rzeczywistej" skali śmiertelności "eksperymentu szczepionkowego". Jak twierdzi wielu "wtajemniczonych" - to właśnie rozpoczęcie fali szczepień odpowiedzialne jest za zwiększenie liczby zgonów w trzeciej fali epidemii (tak ponoć powiada list do WHO Geerta Vanden Bossche włączony przez "wtajemniczonych" do dzieł objawionych).
Oczywistą konsekwencją i wynikającym z tego postulatem jest też apel o postawienie przed sądem "rzeczywistych winnych i sprawców tragedii gospodarczej i społecznej", którymi to sprawcami są oczywiście rządzący, realizujący polecenia "sił zewnętrznych" (te nie są jeszcze precyzyjnie zdefiniowane).
Na tym właściwie kończę tę prezentację. Jestem jednak prawie pewien, że uszczegółowienie pewnych tez będzie miało miejsce w komentarzach.
Inne tematy w dziale Rozmaitości