100 lat temu, 22 stycznia 1921 roku urodził się w Warszawie K. K. Baczyński. Był przedstawicielem pokolenia, które dało nam równocześnie T. Gajcego, Z. Stroińskiego, J. Rodowicza, Józef Szczepańskiego, A. Trzebińskiego, T. Borowskiego, T. Różewicza, K. Wojtyłę, Z. Herberta, M. Białoszewskiego, A. Kamieńską, G. Herlinga - Grudzińskiego, R. Bratnego, S. Lema, W. Szymborską, W. Bartoszewskiego, S. Staszewskiego (Tatę Kazika - dla mniej "uświadomionych) i wielu, wielu innych. Pokolenie nam ich dało, ale bardzo wcześnie, tak wielu, zabrała "historia". Pokolenie wielkie, monumentalne, heroiczne. Tak często mówimy, spieramy się o tamte czasy, wydarzenia, nie myśląc, że tworzyli je ci ludzie...
Pokolenie nazywane dzisiaj "ocalałymi"...ale przecież tak wielu nie ocalało, tak jak nie "ocalał" K. K. Baczyński. Ginęli często w tym samym momencie (K. K. Baczyński, J. Szczepański, Gajcy, Stroiński). W sierpniu, wrześniu 1944 roku w walkach w Powstaniu Warszawskim...
Ale ginęli też po wojnie, mordowani w kazamatach UB jak Jan Rodowicz, "Anoda". Często do dzisiaj nie znamy ich miejsca pochówku.
Ginęli też śmiercią samobójczą jak T. Borowski, który nie mógł znieść, wyrytego w pamięci, "obrazu dni, w których czaszki białe toczą się przez płonące łąki krwi".
Baczyński opisał ich, w wierszu "Pokolenie";
Ogromne nieba suną z warkotem.
Ludzie w snach ciężkich jak w klatkach krzyczą.
Usta ściśnięte mamy, twarz wilczą,
czuwając w dzień, słuchając w noc
(...)
Nas nauczono. Nie ma sumienia.
W jamach żyjemy strachem zaryci,
w grozie drążymy mroczne miłości,
własne posągi — źli troglodyci¹.
Nas nauczono. Nie ma miłości.
Jakże nam jeszcze uciekać w mrok
przed żaglem nozdrzy węszących nas,
przed siecią wzdętą kijów i rąk,
kiedy nie wrócą matki ni dzieci
w pustego serca rozpruty strąk.
Nas nauczono. Trzeba zapomnieć,
żeby nie umrzeć rojąc to wszystko.
Wstajemy nocą. Ciemno jest, ślisko.
Szukamy serca — bierzemy w rękę,
nasłuchujemy: wygaśnie męka,
ale zostanie kamień — tak — głaz. (...)
Gorzki smak życia swojego pokolenia oddał w wierszu "Niebo złote ci otworze", który znamy w poruszającej interpretacji E. Demarczyk z genialną muzyka Z. Koniecznego.
Jednak K. K. Baczyński to także wielki nauczyciel nadziei w życiu. Zadziwiające, trudne do pojęcia jest to, jak młody człowiek, o takich "pokoleniowych" doświadczeniach mógł napisać taki wiersz jak "Znów wędrujemy", baśniowy, słoneczny, oderwany zupełnie od grozy wojennego życia, nucony z G. Turnauem przez osoby z mojego pokolenia...
Inny przedstawiciel tego pokolenia "ocalałych", T. Borowski, w swojej poruszającej Pieśni" pisał:
Nad nami noc. Goreją gwiazdy,
dławiący, trupi nieba fiolet.
Zostanie po nas złom żelazny
i głuchy, drwiący śmiech pokoleń.
Co po nich zostało? "Śmiech" następnych pokoleń, zapomnienie? Ciśnie się też na usta pytanie co "z nich" dotrwało i żyje w dzisiejszym pokoleniu 20-latków? Co z pokolenia Baczyńskiego żyje w pokoleniu "Strajku kobiet"?
Wspomnijmy ich dzisiaj w 100 rocznicę urodzin Baczyńskiego...
Inne tematy w dziale Kultura