1. Sejm od kilku miesięcy nie może powołać nowego RPO. Przypomnijmy podstawowe fakty. Pełniący wciąż swoje obowiązki Adam Bodnar, mimo upływu jego kadencji na stanowisku RPO, wybrany został przez Sejm 24 lipca 2015 roku. Wybór ten 7 sierpnia potwierdzony został przez Senat, a 9 września złożył przed Sejmem ślubowanie, obejmując tym samym urząd na czas pięcioletniej kadencji. Od tego właśnie momentu rozpoczęła się jego 5-letnia kadencja i 9 września 2020 roku powinna się zakończyć. Ale żeby to mogło nastąpić, musi być wybrany i zaprzysiężony następca.
2. Jednak tu powstaje pewien trudny do rozwiązania problem, a właściwie problem ma rządząca koalicja. Żeby wybrać nowego następcę obecnego RPO zgodę na kandydaturę musi wyrazić Senat. Po dwóch nieudanych, ubiegłorocznych próbach powołania nowego RPO, kandydatki klubów KO, Lewicy i PSL (Zuzanny Rudzińskiej -Bluszcz) mieliśmy chwilowe wyciszenie tematu, które ostatnio przerwał Prezydent, wysuwając (nieformalnie) kandydaturę J. Rokity. Konstytucja o o sposobie powoływania RPO mówi jasno:
"Rzecznik Praw Obywatelskich jest powoływany przez Sejm za zgodą Senatu, na 5 lat"
Formalnie sprawa jest jasna o prosta, ale dla rządzącej partii, która - jak widzimy przez 5 lat jej rządów - jest organicznie niezdolna do powołania na wyższe stanowisko państwowe kogoś , kto nie wywodziłby się z jej szeregów partyjnych lub nie był jednoznacznie kojarzony z jej środowiskiem (także towarzyskim), preferencjami i upodobaniami, jest to właściwie bariera nie do pokonania. Niestety, polityka kadrowa nie jest czymś, czym - po 5 latach rządów - rządząca koalicja mogłaby się chwalić. Czy propozycja J. Rokity, który dzisiaj jest "komentatorem życia politycznego", może coś tu zmienić? Wątpię. Jest to chyba jakaś koleżeńska (po krakowskiej znajomości) próba reanimowania do nowego życia, polityka, który zupełnie nie kojarzy się dzisiaj z obroną praw "zwykłych ludzi", obroną przed bezprawiem wszelkiej władzy (sądowniczej, samorządowej czy centralnej).
3. Kandydatura J. Rokity na stanowisko RPO staje się wręcz kuriozalna gdy porównamy go z osobą L. Staroń. Kiedy słyszę jej nazwisko to przypomina mi się od razu gorąca atmosfera końca 2019 roku, wywołana dyskusją o nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym i konieczności wprowadzenia do tego Sądu nowej Izby Dyscyplinarnej. Pamiętam też wystąpienie L. Staroń z Senatu, w dyskusji przed głosowaniem nad tą ustawą. To jedno z nielicznych, w pełni merytorycznych ale i poruszających wystąpień sejmowych i senackich jakie każdy obywatel i wyborca może z zadowoleniem i (może nawet) z dumą oglądać i słuchać. Chociaż zadowolenie i duma dotyczyć może jedynie wzorowej postawy wybranej senator a niż obrazu państwa jakie wyłania się z tego wystąpienia. To wystąpienie to była długa lista patologii wymiaru sprawiedliwości i długa lista osób poszkodowanych przez środowiska prawnicze (w tym przez wyroki sędziów), którym senator L. Staroń pomogła lub starała się pomóc. To właściwie wystąpienie w Senacie L. Staroń zainspirowało TVP do przygotowania programu "Kasta", w którym prezentowano przypadki tych patologii.
Kiedy czyta się sprawozdania z jej działalności w okresach gdy sprawowała swoją funkcję senatora to widzimy czas nieustannych, tysięcy wręcz interwencji i reagowania w sytuacjach gdy potrzebna jest pomoc "zwykłym ludziom": lokatorom spółdzielni mieszkaniowych wyrzucanych ze swoich mieszkań, osobom poszkodowanym przez komorników, urzędników wszelkich szczebli, lichwiarskie firmy pożyczkowe, firmy odszkodowawcze i inne.
Poniżej link do sprawozdania Pani Senator z jej strony:
http://lidiastaron.pl/assets/Uploads/Sprawozdanie-senator-2015-2019.pdf#viewer.action=download
Nazwisko senator L. Staroń właściwie już dzisiaj kojarzy się z działalnością na rzecz poszanowania praw obywatelskich. Dlaczego nie jest zatem oczywistym kandydatem na RPO? BO JEST SENATOREM NIEZALEŻNYM. Od dwóch kadencji wybierana jest do Senatu bez wsparcia jakiegokolwiek szyldu partyjnego. W naszym upartyjnionym (od niepamiętnych czasów a nie ostatnich dwóch kadencji) państwie to cecha niemal dyskwalifikująca. Nie wiem czy L. Staroń chciałaby być mianowana Rzecznikiem Praw Obywatelskich, wiem jednak, że sam chciałbym żeby rzecznikiem był ktoś taki jak ona. Wiem też, że jeśli OBYWATELE, my wszyscy, nie wyrazimy - w końcu - zdania, o tym kogo chcemy widzieć na tym stanowisku to będziemy tam mieć albo kolejnego "działacza partyjnego" albo w dalszym ciągu A. Bodnara.
Czy jest ktoś lepszy od senator Lidii Staroń?
Inne tematy w dziale Polityka