1.Na stronie głównej S24 znajduje się, gdy piszę tę notkę (9. 08), charakterystyka zaburzeń osobowości nazywanych "borderline". Domyślam się, że opis tej akurat dolegliwości nie jest żadną aluzją lub podpowiedzią moderatorów portalu, kluczem interpretacyjnym do aktualnych wydarzeń politycznych. Gdyby tak było, to na stronie powinien chyba pojawić się opis innej dolegliwości, nazywanej zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi lub po prostu psychozą maniakalno - depresyjną.
2. Na początek może uściślenie. Co to znaczy "normalne życie polityczne"? Ano takie, w którym głównego tonu nie nadają w nim osoby "nadpobudliwe emocjonalnie", z jakimiś urojeniami, osoby agresywne i bez elementarnej empatii. Na pewno niejeden/na z nas obserwując wydarzenia polityczne, słuchając wypowiedzi polityków nie raz pomyślał sobie lub wykrzyknął: "to jakiś obłęd", "on nie jest normalny", "ale odjazd" lub: "gość całkiem stracił kontakt z rzeczywistością". Na ogół - oczywiście - jest to tylko potoczny/kolokwialny wyraz sprzeciwu wobec poglądów jakie są prezentowane, jednak czasem obserwując zachowania niektórych osób ze środowisk politycznych, lub kulturowo - politycznych, nawet zawodowy psychiatra mógłby mieć poważne obawy czy dopuszczona w mediach do głosu, lub wypowiadająca się za pomocą mediów społecznościowych osoba, jest w pełni władz psychicznych. No cóż, w końcu i do polityki mogą trafić różne osoby. Nie ma w moich słowach żadnej złośliwości tylko stwierdzenie faktu. Psychiatrzy wydali niejedną monografię wykazując, że na zaburzenia psychiczne nie cierpiał tylko Hitler (paranoja) i Stalin (psychopata, osobowość dyssocjalna) lub Chruszczow (gestykulujący namiętnie i walący w pulpit mównicy w ONZ butem) ale znacznie więcej polityków, których o zaburzenia nie podejrzewalibyśmy. Wiele takich przypadków opisał lekarz i polityk równocześnie, David Owen w swojej książce "Chorzy u władzy". O psychopatologii władzy pisał też polski psychiatra A. Kępiński. Nie jest to zatem jakiś problem wydumany ale rzeczywistość. Z pewnością także w Polsce.
3. Zastanówmy się - na przykład - jak można traktować, powtarzane w ciągu ostatnich lat przez polityków opozycji, ale także przez wielu artystów, naukowców, przedstawicieli środowisk sędziowskich (nazwisk nie będę wymieniał), słowa o "końcu demokracji w Polsce". O tym, że "żyjemy w Państwie autorytarnym", że "Polska jest obecnie pod dyktaturą PIS", że "żyjemy w faszystowskiej dyktaturze, pod rządami "Kaczafiego", że "w Polsce jest gorzej niż na Białorusi", że "policja w Polsce traktuje demonstrantów gorzej niż na Białorusi" (wystarczy oglądać wiadomości w mediach jak policja traktuje demonstrujących we Francji, USA, Niemczech - tam nie ma żadnej dyskusji z policją - by wiedzieć, że to jakieś chore wymysły).
Jak traktować obecne "ostrzeżenia" polityków opozycji, mówiących że: "dzisiaj PiS zamyka LGBT a jutro przyjdzie po samorządowców i inne grupy społeczne i zawodowe"? W dodatku poglądy osób to twierdzących, impregnowane są na jakiekolwiek argumenty - jak zatem można traktować te twierdzenia jeśli nie w kategoriach UROJEŃ? Urojeń, czyli:
"zaburzeń treści myślenia polegających na fałszywych przekonaniach, błędnych sądach, odpornych na wszelką argumentację i podtrzymywanych mimo obecności dowodów wskazujących na ich nieprawdziwość".
Jak traktować słowa rozmowy senatora z pisarką, w której pada takie stwierdzenie: "Niewykluczone, że jesteśmy podsłuchiwani, a wieczorem w wiadomościach telewizyjnych powiedzą, że Pinior w Zakopanem nawoływał do obalenia rządu".
https://24tp.pl/n/42591?fb_comment_id=1433221546732382_1433644826690054
A przecież takich przykładów można podawać setki.
Jak normalny człowiek w Polsce, uczestniczący w wyborach, korzystający ze swobody zgromadzeń, stowarzyszeń, wolności słowa może w coś takiego wierzyć? A JEDNAK SĄ TACY. I to - jak się wydaje - są nawet liczną zbiorowością.
4. Zastanówmy się ile politycznych przykładów moglibyśmy wymienić, osób, które "niezdrowo" pobudzone wykrzykują coś w sejmie lub mediach o dyktaturze, represjach "reżimu PiS", mają jakiś słowotok, krzyczą w euforii: "Trzask i po długopisie" a po miesiącu w mediach społecznościowych biadolą, że "wszystko skończone" i zamierzają emigrować z Polski. Przecież to są - dla każdego psychiatry - kliniczne opisy przypadku psychozy maniakalno - deprsyjnej. Osobom tym właściwie należy się pilna pomoc lub przynajmniej sugestia ze strony bliskich by po taką pomoc zgłosiły się do specjalisty.Chyba, że to celowa manipulacja mająca wywołać lęk u ludzi nieświadomych i podatnych na społeczną sugestię. Jednak dla kultury życia politycznego jest to równie groźne.
Osoby niezrównoważone psychicznie, emocjonalnie, są niebezpieczne dla całej zbiorowości - zwłaszcza gdy są u władzy. Mówi się potocznie, że "obłęd jest zaraźliwy". Jest to też potwierdzone naukowo. Naukowcy, psychiatrzy opisują przypadki "indukowanych zaburzeń urojeniowych", indukowanych psychoz, które polegają na:
"przejęciu od osoby chorej psychicznie objawów urojeniowych przez osobę uprzednio zdrową. Osoba, której w ten sposób udzieliła się choroba (osoba zaindukowana) wypowiada analogiczne urojenia, w podobny sposób przeżywa świat, podobnie, jak osoba pierwotnie chora, reaguje."
http://online.synapsis.pl/Slowniczek/Indukowane-zaburzenie-urojeniowe.html
Czy zatem możemy się dziwić powszechności pewnych urojeniowych poglądów w społeczeństwie jeśli niektóre osoby je głoszące nie opuszczają właściwie stacji telewizyjnej, która działa "cała dobę"?
5. Jak to wszystko ma się do dzisiejszej, sierpniowej polskiej rzeczywistości? Obiecywałem sobie, że nie będę czytał ani oglądał wiadomości o kolejnych protestach i manifestacjach "środowisk LGTB". Agresja i emocjonalny klimat tych protestów, heppeningów, przekraczający niejednokrotnie granice emocjonalnej równowagi plus absurdalność wypowiadanych przy tej okazji tez przez polityków powoduje, że - chyba nie tylko ja - z trudem wracam po tym do jakiejś równowago intelektualnej i emocjonalnej. Ale nie wytrzymałem i przeczytałem...i o "Margot" i żądaniach polityków europejskich by ją/go wypuścić (mimo wyroku sądu, na który chyba nie powinno wywierać się nacisków?)...i tak sobie myślę...
CZY POLSKIE ŻYCIE POLITYCZNE JEST NORMALNE? CZY JEST SZANSA, ŻE KIEDYKOLWIEK BĘDZIE?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo