Odpowiem od razu, że nie wiem dlaczego Min. Szumowski zdanie zmieniał ale wydaje mi się to dziwne. Jeszcze 26 lutego - lekko drwiącym tonem w rozmowie z red. Mazurkiem mówił :
"(...) Maseczki nie pomagają, nie zabezpieczają przed wirusem, przed zachorowaniem. Nie wiem dlaczego ludzie je noszą. Kiedyś w Chinach i całym świecie azjatyckim noszono je z powodu smogu i z powodu kultury, która tam jest. Natomiast WHO nie zaleca, eksperci nie zalecają."
https://www.youtube.com/watch?v=e2EH2KucTUw (od min 5.20)
Po miesiącu Minister zmienia zdanie o 180 stopni i na początku kwietnia zapowiada obowiązek noszenia maseczek dla wszystkich od 16 kwietnia.
Dzisiaj, z doniesień o "dziennikarskim śledztwie GW", dowiadujemy się, że 16 marca do wiceministra Cieszyńskiego w MZ trafił z ofertą sprzedaży maseczek Łukasz G., znajomy Min. Szumowskiego i jego brata (razem z Łukaszem G. jeździli na nartach - jak dzisiaj potwierdził Minister Zdrowia). Łukasz G. nie jest żadnym specjalistą z branży medycznej - nigdy handlem materiałami medycznymi się nie zajmował - tylko właścicielem pensjonatu w Zakopanem i instruktorem narciarstwa. Jednak z "polecania" brata ministra trafia do min. Cieszyńskiego i tam składa ofertę na zakup maseczek dla Ministerstwa. Oferta warta 5 mln złotych została przyjęta.
Dzisiaj dowiadujemy się, że maseczki i przyłbice dostarczane przez Łukasza G. pochodziły m.in z Ukrainy i nie spełniały żadnych standardów bezpieczeństwa a ich ceny były znacznie zawyżone. Po ujawnieniu sprawy przez media ministerstwo zapowiada wyciągnięcie konsekwencji wobec oferenta. Szczegóły doczytać możecie Państwo w mediach, które sprawę opisują (nie tylko GW - informacja dla "brzydzących" się:))
Ogólnie sprawa wygląda i pachnie niezbyt przyjemnie, a gdyby działa się za rządów PO, oceniona byłaby jednoznacznie: "kolejna afera".
Jednak problemem jest nie tylko "sprawa Łukasza G." Wydaje mi się, ze takich Łukaszów G. mogło być jeszcze wielu. W sytuacji nagłego wprowadzenia obowiązku noszenia maseczek przez wszystkich, informacja o tej decyzji (zmianie poglądu na temat maseczek przez ministerstwo) to informacja na wagę złota. Ci, którzy mieli dostęp do informacji o wahaniach Ministra i sprowadzili, kupili maseczki wcześniej w celach handlowych, z dnia na dzień mogli się "znacznie" wzbogacić (sytuacja jak w "Ziemi obiecanej" - tam chodziło o cła na bawełnę).
Gdy Minister Zdrowia zmienia w ciągu kilku tygodni zdanie w ważnej kwestii medycznej sprawa jest nieco dziwna i podejrzana. Gdy w tle kryją się grube pieniądze do zarobienia - zaczyna śmierdzieć. Tym bardziej, że o różnych aferach lub nieprawidłowościach ze sprowadzanym maseczkami było wcześniej głośno w Finlandii, Hiszpanii i Holandii.
Sprawa nie budziłaby podejrzeń, gdyby państwo polskie sprowadziło wcześniej wystarczającą liczbę maseczek i za darmo lub po nie zawyżanych cenach udostępniało je społeczeństwu po wprowadzeniu nakazu ich noszenia. Rząd - jednak - kwestię dostępu do maseczek zostawił różnym "niewidzialnym rękom rynku", w tym rękom Łukasza G..
Poza tym sprawa ma oczywisty kontekst polityczny. Mamy właściwie początek nowej prezydenckiej kampanii wyborczej. Trudno by opozycja nie skorzystała z tego prezentu i nie wyciągnęła innych - wyciszonych przez epidemię - tego typu spraw (Min. Banaś)
Czy Min. Szumowski powinien zatem ponieść konsekwencje? Jakie?
Inne tematy w dziale Polityka