Wielkie majowo-czerwcowe powodzie dotknęły również Słowację, gdzie - jak i u nas - było to pewnym problemem przy odbywających się właśnie wyborach. Z tym że na Słowacji były to wybory parlamentarne i przeprowadzone zostały w sobotę (12.06.2010 r.).
Szczególnie wielkie problemy są we wschodniej Słowacji, gdzie pod wodą znajduje się wciąż kilka wsi, a szereg dalszych jest całkiem odciętych od świata - zerwane zostały prowadzące do nich jedyne mosty lub tak doszczętnie zniszczone drogi, że niektórymi bardzo trudno przejść nawet i na piechotę.
Mimo to wszędzie przeprowadzone zostały wybory. Utworzono bowiem mobilne komisje wyborcze, które albo łodzią albo na piechotę docierały od odciętych wsi i tam pływały lub szły od domu do domu...
Pomimo zastosowania szczególnych środków (w tym możliwość także głosowania drogą pocztową) przez rząd Roberta Fico - słowackiego Tuska, frekwencja nie jest zbyt imponująca, bo wyniosła zaledwie 58%, zaś jego partia - Smer - choć uzyskała 34,79%, to jednak w sumie przegrała, bo raczej nie stworzy nowego rządu i władzę przejmie koalicja centroprawicowa (która ma 79 mandatów w 150 parlamencie), a warto przy tym wiedzieć wiedzieć, że wynik uzyskany przez Smer jest znacznie mniejszy niż "przepowiadały" to przez dłuższy czas różne sondażownie - w pewnym okresie mówiono nawet o 50% poparciu dla tej partii.
Mobilna komisja wyborcza w zalanych wioskach Zemplina
Głosy oddajemy w pełnej tajemnicy:
W razie czego pomoc przy głosowaniu zapewniona:
PS.
Nie wszędzie takie komisje wyborcze zostały dobrze przyjęte. Niektórzy z powodzian stwierdzali że oni nie będa głosować, bo chronią swoje zalane domostwa od dalszego zniszczenia, że lepiej by było gdyby przyjechali do nich politycy i zobaczyli co się tam dzieje.
Inne tematy w dziale Polityka