Dziś wieczorem wstąpiłem na mszę do polskiego kościoła. Przed błogosławieństwem i rozesłaniem ksiądz oznajmił, że od dzisiaj do północy 8 listopada można codziennie uzyskać odpust zupełny dla jednej duszy w czyściu cierpiącej, jeśli nawiedzi się jakikolwiek cmentarz grzebalny i odmówi modlitwę w intencji tej zmarłej osoby, choćby tylko „wieczny odpoczynek”.
„Czyżby?” – zacząłem powątpiewać. Nie pamiętam takiego wezwania przedtem. Nasz ksiądz jest z ostatniego pokolenia tych staroświeckich, wyświęconych rok przed wprowadzeniem reform soborowych. Chodzi w sutannie, odprawia msze śpiewane (niekiedy także według rytu trydenckiego).
I gdy tak powątpiewałem, przed oczyma duszy zaczęli się wszyscy pojawiać: moi drodzy zmarli krewni z ojcem na czele, przyjaciele, nauczyciele, koledzy (tak wielu przedwcześnie odeszło), sąsiedzi, znajomi. Może też byli i ci, nad których bezimiennymi i ubogimi mogiłami w dzieciństwie przystawałem w zadumie, o których groby już nikt nie dbał. Na końcu przyszła Basieńka, siostrzyczka kolegi, która zmarła w wyniku wady serca. Widziałem ją w domu leżącą w trumience, w bieli, nie rozumiejąc do końca dlaczego. Na jej pogrzebie płakałem, ale z zimna... Później ojciec mi wytłumaczył, dlaczego Basi już nie ma.
I św. Paweł, który w listach do współwyznawców nazywał ich świętymi i błogosławionymi. Świętych obcowanie.
Po drodze do domu jest cmentarz i tam pojechałem. Ciemno. Bardzo ciemno, nawet nie widać napisów na tabliczkach. Ani jednego światełka, choć to w centrum dużego miasta. W głębi alei, daleko świecą tylko halogeny jakiegoś samochodu. Dopiero teraz pomyślałem, że nie mam nawet znicza, żeby zapalić. Ale ksiądz nic nie mówił o zniczach.
Jakże prosta jest nasza wiara. Zaofiarowałem modlitwę w intencji duszy najbardziej tego potrzebującej, najbardziej zapomnianej.
Jutro też pójdę. Codziennie aż do 8 listopada.
„Nie przyjmujcie niczego za prawdę, co byłoby pozbawione miłości, ani nie przyjmujcie niczego za miłość, co byłoby pozbawione prawdy; jedno pozbawione drugiego staje się niszczącym kłamstwem” św. Edyta Stein
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura