Białe kobiety, które naoglądają się w reklamach twarzy Japonek, wyglądających czasem wręcz dziecinnie - kupują potem masowo grube poradniki kosmetyczne z tajnymi sposobami pielęgnacji skóry – napisanymi przez jakąś aktorkę czy celebrytkę z insta – mając nadzieję, że też osiągną efekt odmłodzenia. A tu zonk...
Polskie czytelniczki, które interesują się światowymi trendami związanymi z modą i kosmetyką często zazdroszczą urody tutejszym skośnookim pięknościom. Często też słyszę: jak one to robią, że w wieku 50 lat wyglądają na 30? Czy to zasługa genów, a może świetnej jakości kremów koreańskich?
Europejki i Amerykanki usiłują skopiować młode rysy twarzy, w jakie wyposażone są Koreanki, ale wychodzi im to połowicznie. Dlaczego? Zaraz do tego dojdę. Na razie wspomnieć mogę, że azjatyckie trendy w dziedzinie pielęgnacji ciała powoli przebijają się do kultury Zachodu chociażby przez literaturę poradnikową, bo jeśli chodzi o kosmetyki - można je kupić jedynie przez internet. W polskich sklepach kosmetycznych i aptekach szalenie miłe panie, sprzedawczynie, konsultantki dermatologiczne i osoby z dyplomem magistra farmacji, z którymi miałem okazję kiedyś dyskutować mają dość słabe pojęcie na temat tego, co to są np. peptydy, jak się dzielą i działają, a przy rzuceniu hasła „czynniki wzrostu” rozszerzają im się ze zdumienia - czasami naprawdę śliczne oczy.
Placebo pielęgnacyjne: krem przeciwzmarszczowy, koreańskie serum, eliksir odmładzający, wcierki, olejki eteryczne...
Podobnie niska świadomość w dziedzinie zaawansowanych technik odmładzania obserwowana jest w czasopismach. Co zauważyłem (bo z racji zainteresowań przeczesuję dziesiątki różnych pozycji miesięcznie, nie tylko naukowych, ale i popularnych), artykuły w prasie kobiecej pomagają się trochę odprężyć, bo pisane są lekkim, prostym i optymistycznym językiem, inaczej niż bezosobowe książki naukowe.
Lecz w zasadzie żaden z opisanych tam zabiegów pielęgnacyjnych czy rytuałów urodowych - jeśli tak mogę się wyrazić - czytelniczkom żądnym przywrócenia blasku swojemu ciału - nie pomoże się odmłodzić (ale i nie zaszkodzi). Będzie jedynie relaksujący - i w tym się ów efekt terapeutyczny może sprawdzić, bo kąpiel w gorącej wodzie z dodatkiem olejków czy ziół jest przyjemna, co przyczynia się do obniżenia poziomu kortyzolu (hormonu stresu) i podwyższenia wydzielania endorfin (neurotransmiterów przyjemności).
Lecz od tego typu zabiegów i czynności nie ubędzie nikomu ani jedna zmarszczka. Są one tyleż przyjemne, co nieskuteczne. Dotyczy to także tzw. rytuałów pielęgnacyjnych.
Po prostu pewne rodzaje zmarszczek są zupełnie nieczułe na oczyszczanie, nacieranie, nawilżanie i inne tego rodzaju zabiegi pielęgnacyjne z lubością opisywane w poradnikach, artykułach i innej pop-makulaturze - nawet wykonywane przez miesiące i lata. Dlatego za ich likwidację należy zabrać się z zupełnie innej strony.
Co więc z tymi mitami o pięknych Japonkach i Koreankach, które są wiecznie młode? Mają jakieś szczególne predyspozycje w genach, lepiej się odżywiają, spożywają więcej kwasów omega-3, jakieś tofu, ryby, zielono-niebieskie glony, a może bardziej o siebie dbają?
Kup książkę "Anty Starzenie" w Amazon.de lub w Amazon.co.uk lub w Amazon.pl (kliknij wybrany link)
Neotenia to genetyka, nie rytuały pielęgnacyjne
Istnieje pewna cecha uwarunkowana genetycznie o nazwie neotenia – pozwalająca zachować dziecinne rysy twarzy i inne cechy wyglądu w dorosłym wieku. Np. krótka rynienka nosowa (odległość od nosa do ust), duże oczy, drobna dolna część twarzy. Cecha ta jest często spotykana u Azjatek, co powoduje, że wydają się młodsze niż białoskóre Europejki i Amerykanki.
W efekcie, białe kobiety, które naoglądają się w reklamach twarzy Japonek, wyglądających czasem wręcz dziecinnie - kupują potem masowo grube poradniki kosmetyczne z niezliczonymi kuracjami „po japońsku”, dietami i tajnymi sposobami pielęgnacji skóry – napisanymi przez jakąś aktorkę czy celebrytkę z insta, albo drogie zagraniczne kremy „japońskie / koreańskie” – mając nadzieję, że też osiągną efekt odmłodzenia. A tu zonk...
Dlaczego? Chyba już wiecie.
Nie możecie po prostu przenosić wszystkiego z Azji do Europy. Pamiętajcie o genetyce, która u rasy białej jest inna niż u Azjatów.
Poradnik medyczny, monografia. Duży format, A4, ilustracje, wykresy.
Pisarz, dziennikarz naukowy specjalizujący się w biologii człowieka, psychologii, medycynie przyszłości i w naukach ścisłych. Ponadto jest ekspertem AI, artystą grafikiem i kompozytorem muzyki elektronicznej. Zna kilka języków programowania, w tym Python, w którym tworzył własne modele sztucznych inteligencji w czasach, kiedy nie było jeszcze Chatu GPT czy Midjourney. Od zawsze entuzjasta sztucznych i naturalnych inteligencji, zwłaszcza rodzaju żeńskiego, oraz nauki, techniki, wiedzy i zdrowego trybu życia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości