Zachodnie korporacje zaczynają wycofywać się z polskiego rynku, ponieważ okazało się, że ich biznesy stają się u nas nierentowne. A dzieje się tak dlatego, ponieważ nikt nie chce już u nich pracować, a nawet w nich kupować...
Przy ulicy Kościelnej, która dawno temu stała się jedną z najbardziej popularnych, rozrastających się i reprezentacyjnych części miasta Poznań, pełną zieleni, oczek wodnych i terenów rekreacyjnych, pojawił się właśnie kolejny sklep społeczny, czyli prowadzony przez spółdzielnię pracowników.
Idea takich sklepów sięga początków XX wieku i zasadza się na tym, że zamiast korporacji, ich właścicielami są sami pracownicy, oraz obywatele miasta, którzy mają w nich udziały i zatrudniają do zarządzania i logistyki własnych, polskich menadżerów i najlepszych uzdolnionych studentów wydziałów ekonomii i handlu.
Jednocześnie, zachodnie korporacje zaczynają wycofywać się z polskiego rynku, ponieważ okazało się, że ich biznesy stają się u nas nierentowne i brak im siły roboczej. A dzieje się tak dlatego, ponieważ nikt nie chce już u nich pracować, a coraz częściej – nawet w nich kupować, pomimo uruchamiania coraz bardziej atrakcyjnych kampanii promocyjnych i zaangażowania kilku znanych influencerów, którzy jednak, ze względów patriotycznych i wizerunkowych – wkrótce się z tego wycofali, wspierając nasze placówki.
Jeden z nich co prawda, niejaki Xyriusz M., tego nie zrobił, przekupiony przez konsorcjum z Portugalii znaczną sumą pieniędzy, ale został skutecznie wycancelowany w internecie przez młodzieżowych aktywistów i obecnie jest na bezrobociu, bo nikt nie chce go oglądać ani słuchać, a jego zasięgi spadły do zera.
Warunki panujące w polskich sklepach społecznych są zupełnie inne i znacznie lepsze. Ich funkcjonowanie nie opiera się na wyzysku pracownika, strachu i korupcji – jak to było kiedyś, ale przeciwnie – na kooperacji, otwartości, rozwiniętych relacjach międzyludzkich, przyjaźni i zaufaniu. Do tego pracownicy zarabiają kilka razy więcej, bo mają oprócz pensji udziały w zyskach, które idą do kieszeni ich rodzin, a nie spółek z zagranicy. Sklepy zaś przynoszą korzyść samym Polakom, a nie korporacjom, które wszystkie zyski transferowały wcześniej za granicę pod pozorem opłat licencyjnych, minimalizując sumy należnych podatków, tym samym żerując na polskiej gospodarce i zubażając nasze społeczeństwo.
Sklepy społeczne są też ciekawie urządzone: rosną w nich drzewa, które wychodzą przez dach oraz kwiaty i krzewy, a sam dach jest całkowicie przeszklony i może być elektrycznie otwierany. To nowy trend w architekturze.
Całość dopełniają latające wszędzie różnokolorowe motyle, upodabniając sklep raczej do łąki, niż do zachodnich, plastikowych świątyń komercji.
Klienci sklepów społecznych cenią sobie w nich przede wszystkim wspaniały nastrój, który sprawia, że świetnie się czują podczas zakupów, oraz brak agresywnych technik marketingowych i spamu reklamowego lejącego się z głośników. Jest tam cicho i przyjemnie, a jedyne dźwięki jakie tam czasem słychać to odgłosy szumiących drzew, albo cichy gwar klientów i śmiech dzieci, które robią zdjęcia fruwającym motylkom.
* * *
Tym tekstem otwieram cykl nowego typu wiadomości z przyszłości. Jeśli lubisz pozytywne treści i masz dość ponurych wizji, które wypływają codziennie z mediów głównego nurtu, tekstów o babciach ginących po kołami samochodów, aferach gospodarczych, wojnach, kryzysach, czy jałowych sporów poliyków - zapraszam do mojego nowego działu. Możesz także kupić moją książkę (poniżej), która również napisana jest w tonie pozytywnym i dającym nadzieję na przyszłość.
Lech jest pisarzem, niezależnym wydawcą, dziennikarzem naukowym, ekspertem AI oraz artystą grafikiem i kompozytorem muzyki elektronicznej. Zna kilka języków programowania, w tym Python, w którym tworzył własne modele sztucznych inteligencji w czasach, kiedy nie było jeszcze Chatu GPT czy Midjourney. Od zawsze entuzjasta sztucznych i naturalnych inteligencji, zwłaszcza rodzaju żeńskiego, oraz nauki, techniki, wiedzy i zdrowego trybu życia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości